O co chodzi z tymi klauzulami w Hiszpanii?
2020-08-31 08:29:38; Aktualizacja: 4 lata temuDużo dzieje się teraz wokół tematu klauzuli Messiego, więc warto przypomnieć, na czym polegają klauzule w Hiszpanii - jaka jest ich rola, kiedy się z nich korzysta, a także jak prezentuje się kwestia ich „obowiązkowości”.
Jak to już kiedyś pisaliśmy w tekście o klauzuli wykupu (z angielskiego „buy-out clause”), zawierane w kontraktach w Hiszpanii klauzule różnią się tym od reszty kontynentu, że zmieniają mechanizm odejścia zawodnika z klubu. W przypadku „release clause”, czyli klauzuli odejścia, zawodnik decyduje o rozstaniu (lub odrzuceniu oferty) w momencie złożenia przez zainteresowany klub propozycji w wysokości kwoty znajdującej się w klauzuli. Przyjmuje ofertę, klub wpłaca określoną kwotę, dochodzi do transferu. Jeśli mowa o klauzuli wykupu, tutaj umowa wygasa w momencie złożenia depozytu równego klauzuli - i nie ma znaczenia, która ze stron - sam zawodnik czy też klub nabywający - inwestuje swoje środki. Dlatego też transfer Neymara, 222 miliony euro, trzeba liczyć po prostu jako transfer gotówkowy. To tylko mechanizm prawny wpłacenia pieniędzy, a nie sprawienie, że piłkarz jest dostępny na rynku na zasadzie wolnego transferu.
Dlaczego zamieszczenie klauzuli jest praktycznie obowiązkiem (chociaż nie z prawnego punktu widzenia) w Hiszpanii? Jeśli w kontrakcie zabraknie takiej sumy, wszystkie strony tak naprawdę ryzykują swoje pieniądze. Gdy dochodzi do spornej sytuacji, a zawodnik chce odejść, sprawa trafia do sądu pracy, który niekoniecznie traktuje sprawę priorytetowo, więc sprawa po prostu przeciąga się w czasie, co w przypadku krótkiej kariery piłkarza ma znaczenie, a do tego szacuje wartość karty zawodnika tylko na podstawie sobie znanych składowych, co może nie spotkać się z realną rynkową wyceną piłkarza. Co konieczne podkreślenia - w przypadku chęci odejścia piłkarza w czasie obowiązywania kontraktu na tej właśnie zasadzie nie ma mowy o transferze bez kwoty odstępnego. Jest ona po prostu ustalana przez sąd, a nie wynika z zapisu kontraktowego. Na czyją korzyść zdecyduje sąd? Nie wiadomo.
Dlatego też prawie wszystkie kluby u prawie wszystkich zawodników zapisują klauzule wykupu. Po prostu - przezorny ubezpieczony, bez sensu tworzyć sobie dodatkowe problemy. I tyczy się to każdej strony ewentualnej transakcji. Są jednak oczywiście wyjątki, jak wszędzie. Nieco inaczej działa Athletic Club, swoją drogą klub bardzo specyficzny, skład budujący na lokalnej, baskijskiej tożsamości. Klauzuli nie mają choćby takie gwiazdy zespołu jak przebijający się do seniorskiej reprezentacji Hiszpanii bramkarz Unai Simon czy kapitan Iker Muniain.Popularne
W przypadku Messiego „kością niezgody” jest coś zupełnie innego. Mianowicie - legendarny zawodnik Barcelony uważa, że ma prawo do jednostronnego wypowiedzenia umowy w związku z faktem, że znajdowała się w niej klauzula wprost o tym mówiąca. Tyle że zdaniem klubu czas na skorzystanie z tego zapisu kontraktowego skończył się 10 czerwca, i ta data wyznacza koniec poprzedniego sezonu. Spór dotyczy tego, czy wpływ pandemii odnosi się też do klauzuli.
Warto przy tym zauważyć, że Messi wysłał pismo o chęci skorzystania z możliwości jednostronnego rozwiązania kontraktu 25 sierpnia, czyli dwa dni po finale Ligi Mistrzów, kończącym sezon w Europie. W normalnych okolicznościach ostatni mecz europejskich rozgrywek doszedłby do skutku 30 maja. Barcelona tymczasem ostatni mecz w ostatniej edycji Ligi Mistrzów rozegrała 14 sierpnia, przegrywając 2-8 z Bayernem Monachium. W pierwotnej wersji do tej fazy turnieju doszłoby 15 kwietnia. Sezon jednak trwałby dalej, bo ostatni mecz sezonu Barcelona rozegrałaby 24 maja w lidze hiszpańskiej. Wedle pierwotnej wersji Messi miał więc ponad dwa tygodnie na formalne poinformowanie klubu o chęci rozstania poprzez zerwanie umowy - znacznie więcej, niż minęło od meczu z Bayernem do słynnego już burofaksu.
***
Dlaczego Messi użył faksu do poinformowania Barcelony o swojej decyzji?
***
Co dalej? Nikt prawdopodobnie tej umowy Messiego nie widział, prócz samych stron. Więc należy poczekać spokojnie na ciąg dalszy sprawy. Jeśli Barcelona postanowi wejść na wojenną ścieżkę, wówczas lokalny sąd (nie Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu) zdecyduje o przyszłości Argentyńczyka. Tak naprawdę jednak nikomu nie powinno zależeć na sądowej batalii, bo to czas, koszta i rozszarpany, w końcu już nadszarpnięty, wizerunek. Możliwe, że pod przykrywką przedostających się do mediów informacji już rozpoczęły się zwykłe negocjacje transferowe. To wydaje się najbardziej rozsądnym sposobem wyjścia z sytuacji, gdyby Messi odszedł za 150-200 milionów euro do Manchesteru City, skoro rzekomo zapewnia, że nie widzi szans na zmianę swojej pierwotnej decyzji, nawet w przypadku rezygnacji prezesa Josepa Marii Bartomeu.
Skąd komunikat LaLigi o obowiązywaniu klauzuli 700 milionów euro? Póki umowa, zdaniem klubu, obowiązuje, aktywna pozostaje też klauzula w w niej zawarta, to logiczne. Jako że liga wspiera klub w walce o najlepszego zawodnika ligi, stąd ten komunikat. Klauzula nie obowiązywałaby, gdyby formalnie Messi nie był już piłkarzem Barcelony (bo po prostu wygasłaby umowa, a tym samym klauzula).