Odbiorniki rozgrzane do czerwoności: 30. kolejka Ekstraklasy

2016-04-08 15:46:29; Aktualizacja: 8 lat temu
Odbiorniki rozgrzane do czerwoności: 30. kolejka Ekstraklasy Fot. Transfery.info
Redakcja
Redakcja Źródło: transfery.info

Zegarki zsynchronizowane, prowiant naszykowany? Sobota, godzina 18:00 i ani minuty później: siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i... startujemy z multiligą. Będzie się działo! Układ pierwszej ósemki wciąż pozostaje nieznany.

Wybudzić się z marazmu

Quo vadis, Lechu? Kibice „Kolejorza” powoli tracą cierpliwość, patrząc na radosne podrygi poznańskiej lokomotywy. Zawiechy, senność, brak pomysłu na grę i straszliwa bierność to już standardowe elementy meczów w wykonaniu lechitów. A czołówka z każdą, następną kolejką coraz bardziej się oddala i zaraz może się okazać, że nawet ten podział punktów nie jest czymś zbawiennym. Szczególnie, gdy podopiecznym Urbana nie uda się zwyciężyć w Łęcznej. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że sam wyjazd nie może należeć do kłopotliwych: ot, rzućmy okiem na chociażby tabelę, jedna drużyna wisi nad pierwszoligową przepaścią, a druga wciąż utrzymuje, że walczy o najwyższe cele. Trudno jakoś uwierzyć po tym, co poznaniacy zaprezentowali w meczu ze Śląskiem. Zęby bolały od ich dramatycznej gry, a odległości pomiędzy obrońcami mogły posłużyć za trakcję nowej linii kolejowej (nikt jednak nie zdecydował się tak twórczo wykorzystać tych potężnych przestrzeni, szkoda). Dodatkowo sytuacji Lecha nie poprawiają problemy kadrowe. Bardzo widoczny jest brak Szymona „generatora energii” Pawłowskiego, a do autobusu nie zapakowali się ani Lovrencsics, ani Kownacki. Jakoś trudno uwierzyć w błysk geniuszu Nielsena po tym, jakie prezentuje problemy z samym przyjęciem piłki. Zresztą, w ogóle „Kolejorz” nie celuje w tych podstawowych piłkarskich zadaniach. Gdzie w tym wszystkim miejsce dla Górnika? Szatałowa na pewno nie boli głowa, gdy spogląda na swoją kadrę, ale ma masę innych zmartwień. Podstawowe? Łęcznianie nie punktują. Co prawda udało im się rozegrać całkiem niezłe zawody ze słabiutko dysponowana Cracovią, ale tak poza tym, to sytuacja wygląda naprawdę marnie. „Duma Lubelszczyzny” potrafi prowadzić otwartą grę, ale straszliwie kuleje jeśli chodzi o wykończenie.

No dobra, Ekstraklaso, zaskocz po raz kolejny! Lech nie jest w najlepszej dyspozycji, ale tak właściwie to jego obowiązkiem jest zwycięstwo w Łęcznej. Łęcznej, która wisi nad przepaścią, której ataki emanują indolencją i która… pewnie będzie chciała się w końcu postawić. Kto wie, może podopieczni Urbana wyciągną wnioski z przechodzonego Pucharu Polski i w końcu wezmą się w garść? Najwyższy czas. Trudno jednak teraz wskazać lechitę, który byłby w stanie napędzić drużynę. No, jest Linetty, który zaliczył świetne wejście w Sosnowcu i rozruszał uśpione szeregi „Kolejorza”.

TypujeMY: Lech Poznań – Górnik Łęczna (1:1)

Skończyć rundę zwycięstwem

Jeszcze kilka tygodni temu Korona miała bardzo duże szanse na awans do grupy mistrzowskiej. Z kolei Górnik był murowanym kandydatem do spadku z Ekstraklasy. Te przewidywania uległy drobnym modyfikacją, ponieważ w ostatniej kolejce nawet okazałe zwycięstwo kielczan nad ekipą z Zabrza może im nie dać upragnionego ósmego miejsca w ligowej tabeli. Natomiast „Trójkolorowi” po ewentualnej wygranej nad zespołem z województwa świętokrzyskiego zbliżą się do wyprzedzających ich drużyn przed decydującymi starciami w grupie spadkowej. Nie da się ukryć, że celem nadrzędnym dla obu ekip jest zdobycie kompletu punktów, co oznacza, że na Kolporter Arenie powinniśmy zobaczyć prawdziwą piłkarską walkę.

Kto wyjdzie z niej z tarczą? Naszym zdaniem gospodarze, ale w tym momencie będzie to dla nich pyrrusowe zwycięstwo. Natomiast w dalszej przyszłości może okazać się kluczowym i decydującym o utrzymaniu w Ekstraklasie.

TypujeMY: Korona Kielce - Górnik Zabrze (2:1)

Energetyczne starcie

Mecz o wejście do górnej ósemki pomiędzy sąsiadami w tabeli – więcej zachęt do śledzenia tego pojedynku nie potrzeba. Piotr Nowak obudził gdańszczan, ale nie oduczył ich pewnych błędów, co może wykorzystać ekipa „Niebieskich”. Ruch nie będzie mógł skorzystać z ważnych ogniw – Stępińskiego i Koja – ich pauza za kartki będzie niezwykle bolesna dla Fornalika.

Oliwy do ognia dolał jeszcze Flavio Paxiao. Krytykujesz Szymona Marciniaka na Facebooku – Zbigniew Przesmycki przydziela go do sędziowania meczu z Ruchem. Zresztą, u Paxiao to rodzinne – Marco także zdarzyło się pojechać po arbitrze, za co w nagrodę został on wyznaczony do prowadzenia meczu Śląska. Chcieliśmy zapytać sympatycznego Portugalczyka, co sądzi o sprawie, ale dostał zakaz rozmów z mediami… Na Stadionie Energa będzie elektrycznie, tego możemy być pewni.

TypujeMY: Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów (3:1)

Kalkulatory w dłoń!

Jeszcze kilka lat temu 30. kolejka Ekstraklasy kończyła ligowe emocje w naszym kraju. Od sezonu 2013/14 w tym czasie finiszuje runda zasadnicza, po której całą stawkę dzielimy na grupę mistrzowską i spadkową. Sobotnie spotkanie w Gliwicach będzie jednym z tych, które przesądzi o umiejscowieniu Jagiellonii Białystok. Jeżeli popatrzymy na ostatnie mecze „Żółto-Czerwonych” to ani forma piłkarzy Michała Probierza, ani emocje i otoczka dokoła zespołu nie pomagają jego zawodnikom. Dodatkowo białostoczanie nie będą mogli liczyć na rywali. Oczywiście Piast stracił formę z poprzedniego roku, Radoslav Latal oficjalnie mówi o odpuszczaniu meczów przez swoich podopiecznych, ale mimo to „Piastunki” na własnym boisku przegrały w tym sezonie tylko jedno spotkanie (w tym roku dwa zwycięstwa i jeden remis), a do składu po pauzie za kartki wracają Patrik Mraz i Martin Nespor. W takiej sytuacji gospodarze sobotniego pojedynku zagrają tylko o powiększenie przewagi nad rywalami, a Jagiellonia zagra o życie. Ekstraklasowy byt – jak również posada trenera Probierza – jest zagrożony i przekonamy się, czy drużyna wraz z trenerem pokaże stalowe nerwy jaja.  Goście przyjadą do Gliwic uzbrojeni w kalkulatory, które pomogą w symulowaniu sytuacji w tabeli: tylko zwycięstwo i korzystne rezultaty z Krakowa i Bielsko-Białej dadzą im awans do najlepszej ósemki. Czy „Jaga” inaczej niż dwa lata temu rzutem na taśmę już w 30. kolejce wywalczy sobie utrzymanie w elicie?

Mimo walki i starań białostoczanie na tarczy opuszczą Gliwice. Piłkarze Michała Probierza postawią ciężkie warunki gospodarzom, ale ponownie będą mieli problemy z finalizacją akcji. Drużyna trenera Latala kolejny raz w tym sezonie udowodni, że ich boisko jest twierdzą i jednym stałym fragmentem gry pogrążą swoich rywali.

TypujeMY: Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok (1:0)

Wiara czyni cuda

Póki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Jeśli nawet tylko matematycy mogą debatować o naszych szansach na awans, nie możemy się poddać. Tymi i innymi tekstami byliśmy zasypywani w ostatnim czasie, ale w sobotę nadejdzie czas weryfikacji.  Aż siedem zespołów ciągle może wywalczyć awans do grupy mistrzowskiej i w tym gronie są piłkarze Podbeskidzia i Termaliki. Nawet jeśli są to szanse iluzoryczne, nie można zlekceważyć tego pojedynku. Przytomnie podkreśla to Robert Podoliński, który nie uważa tego meczu za najważniejszy w tym sezonie, ale traktuje go jako walkę o utrzymanie w Ekstraklasie, w której dodatkowo trudno wskazać faworyta. „Górale” słabo spisują się na własnym boisku, gdzie w obecnych rozgrywkach wygrali tylko dwa spotkania, a pod względem liczby straconych bramek są gorsi tylko od Jagiellonii Białystok. Mieszane nastroje panują również w Niecieczy, która w trzech ostatnich spotkaniach dwukrotnie schodziła z boiska pokonana. Czy entuzjazm po wysokim zwycięstwie w Białymstoku popchnie gospodarzy do kolejnej wygranej?

Mecz jak na pojedynek wyrównanych zespołów zakończy się remisem. Kolejny raz problemy w obronie będą mieli gospodarze, a Wojciech Kędziora uciszy 6 tysięcy bielskich kibiców. Na ratunek miernym kolegom przyjdą Mateusz Szczepaniak wraz z Adamem Mójtą i ostatecznie mecz zakończy się podziałem punktów. Remisik, ale pełen emocji – to lubimy!

TypujeMY: Podbeskidzie Bielsko-Biała – Termalica Bruk-Bet Nieciecza (2:2)

Techniczne starcie gigantów

Tak jak runda jesienna należała do jednego, niepodważalnie i bezsprzecznie najlepszego zawodnika w lidze - Nemanji Nikolica, tak teraz takich kozaków mamy dwóch. Dwóch, zupełnie niechcianych za granicą, a w Ekstraklasie, w trymiga, pokazujących szeroką, godną Ludovico Einaudiego czy innego Hansa Zimmera, gamę umiejętności. Staryński vs. Wolski. Pojedynek, którego aktualnie nie trzeba specjalnie reklamować, tym bardziej że w 30. kolejce będą walczyć o nie byle co. Po zakontraktowaniu Wdowczyka Wisła zaczęła grać co najmniej na miarę własnych możliwości, a ta miara zezwala im na miażdżenie napotkanych rywali. To, co jeszcze przed momentem wydawało się nierealne, teraz jest w rękach zawodników „Białej Gwiazdy”. Trzy punkty zagwarantują drużynie z Reymonta, że bez oglądania się na wyniki pozostałych spotkań, awansują do czołowej ósemki. Natomiast Zagłębie w ostatnim czasie jest klasą samą w sobie. Od momentu, gdy ligowe rozgrywki zostały wznowione po zimowej przerwie, tylko warszawska Legia zdołała zgromadzić na swoim koncie więcej punktów od „Miedziowych”. Pomimo że na pierwszy rzut oka może się wydawać, iż lubinianie grają praktycznie o pietruszkę, to fakty są takie, że wiktoria w Krakowie może pozwolić podopiecznym Piotra Stokowca wspiąć się nawet na podium tabeli, a trudno nie respektować profitów takiego obrotu rzeczy. Cztery, a nie trzy, spotkania u siebie w decydującej fazie wiążą się z dodatkowym zastrzykiem gotówki, ale oprócz tego pozwolą zespołowi z Dolnego Śląska skuteczniej powalczyć o prawo do gry w europejskich pucharach.

Patrząc przez pryzmat tego, że lada moment do gry po długiej rehabilitacji wróci Mączyński, to Wisła może jeszcze sporo namieszać w tym sezonie. Problem w tym, że o awans do czołowej ósemki przyjdzie im walczyć z Zagłębiem, które zdecydowanie stać na to, by pokrzyżować im plany.

TypujeMY: Wisła Kraków – Zagłębie Lubin (2:2)

Charyzma na ławce trenerskiej – bezcenna

Gdyby ktoś przed paroma tygodniami stwierdził, że w tej rywalizacji nie będzie żadnego wyraźnego faworyta, to w mig zostałby bohaterem memów. Rzeczywistość jest jednak taka, że Śląsk otrząsnął się i przystąpi do tego meczu po rozegraniu fenomenalnych 90-minut w Poznaniu, w których trakcie pokazał, że stać go na o wiele więcej niż pokazuje to ligowa tabela. Po przyjściu Rumaka gra wrocławian zmieniła się diametralnie i wiele wskazuje na to, że utrzymanie w Ekstraklasie będzie dla nich bułka z masłem. A Cracovia? Cracovia ostatnio cieniuje, zawodzi i wyraźnie rozczarowuje. O ile w Szczecinie gra „Pasów” jeszcze jako tako wyglądała, to z Łęczną nawet ich największa broń okazała się zwykłym niewypałem. W tej potyczce atak pozycyjny najstarszego klubu w Polsce nie przynosił praktycznie żadnego skutku i przez to wydaje się, że to właśnie Cracovia może najwięcej stracić na podziale punktów. Przez słabszą dyspozycję po podziale ich cały dorobek w fazie zasadniczej może okazać się na koniec sezonu tylko marnym pocieszeniem. Może, ale nie musi, bo już we Wrocławiu krakowianie będą wzmocnieni tym, że kara, którą poniósł Jacek Zieliński za swoje zachowanie podczas meczu z Legią, dobiegła końca. Ponownie poprowadzi swój zespół i to jego osoba powinna pozwolić jego podopiecznym powrócić na właściwe tory.

Gospodarze naprawdę mogą się podobać, jednak frustracja, która aż kipią gracze Cracovii, powinna przechylić szalę na ich korzyść.

TypujeMY: Śląsk Wrocław – Cracovia Kraków (0:1)

Pełne trybuny i… dron

Pogoń spokojnie można uznać za jedną z rewelacji tego sezonu. Podopieczni Michniewicza pokazują lepszą stronę futbolu: na próżno wypatrywać długiej lagi za linię obrony, w Szczecinie gra się piłką. Co prawda czasami pojawiają się pewne problemy ze skutecznością i koncentracją w kluczowych momentach, ale ogólnie na grę „Portowców” patrzy się z przyjemnością. Renesans przeżywa Murawski, który nie tylko rządzi w środku pola, ale i podłącza się do ataku, strzela gole i można go uznać za prawdziwy motor napędowy ekipy. Nic więc dziwnego, że stadion może zostać wypełniony do ostatniego miejsca: raz, że jest o co walczyć i gdzieś tam w powietrzu unosi się (póki co delikatna) woń europejskich pucharów, a dwa, że legioniści zawsze wzbudzają emocje i przyciągają na obiekty rzesze kibiców (no, tu osobną rolę odgrywa zerwana zgoda!). Wcale nie tak źle wygląda sama sytuacja kadrowa Pogoni.  Chociaż w środku tygodnia treningi opuścili Murawski, Akahoshi oraz Frączczak, to jednak wszyscy poza kontuzjowanym Czerwińskim mają być gotowi na sobotę. Ale, ale, ale. Legia wcale nie musi zwyciężyć. Nikt nie powiedział, że machina Czerczesowa jest skazana na zwycięstwo. Wręcz przeciwnie. Szkoleniowiec „Portowców”  jest świadomy, że każdy, nawet najmniejszy błąd może kosztować jego ekipę utratę życia, ale nie zamierza chować się za podwójną gardą – zapowiada pójście na wymianę ciosów. Pogoń na to stać i porządnie, w sposób niekonwencjonalny przygotowuje się do tego spotkania. Sztab szkoleniowy zainwestował w drona, a wszyscy zawodnicy biegają w koszulkach z nadajnikiem GPS, które wcale nie sprawiają dyskomfortu.

Po „Wojskowych” możemy się spodziewać twardej, konsekwentnej i nieustępliwej gry. Żadna to niespodzianka, że legioniści czyhają na swoją ofiarę, a następnie rzucają jej się do gardła. Ogromna w tym rola świetnie ze sobą współpracującego ataku i płynnego przechodzenia z obrony do ataku. Nie zapominajmy, że Pogoń sprawiła sobie dron i rzuca inną perspektywę na zwyczajne treningi. Czyżby technologia miała postawić się piłkarskiej machinie z Warszawy? Gdzieś tam w tle jawi się seria remisów...

TypujeMY: Pogoń Szczecin – Legia Warszawa (2:2)

Redakcja Transfery.info - Polska (w składzie: Błażej Bembnista, Norbert Bożejewicz, Tomasz Góral, Marcin Łopienski, Aleksandra Sieczka).