Sikorski miał w polskiej Ekstraklasie
jeden niezły moment. Pod koniec roku 2010 i na początku 2011
zanotował sześć ligowych trafień. Przyzwoita skuteczność w
rundzie wiosennej zaowocowała przenosinami z Górnika Zabrze do
Polonii Warszawa. Tam nastąpiła prawdziwa katastrofa. Sikorski
pudłował w sytuacjach, w których do siatki trafiałby
prawdopodobnie sam Józef Wojciechowski i stał się najbardziej
wyszydzanym ligowcem.
W Wiśle Kraków było podobnie.
Przyśpiewki „Daniela mamy, na Ligę Mistrzów czekamy”, „Daniel
Sikorski, najlepszy napastnik Polski” czy „Je*** Messiego, my
mamy tu Sikorskiego” przeszły już do historii. Chociaż trzeba
podkreślić, że słaba postawa „Białej Gwiazdy” w tamtym
czasie nie było tylko i wyłącznie jego winą.
Sikorski
opuścił Polskę po sezonie 2012/2013, który zakończył z jedną
ligową bramką na koncie - przeciwko Legii Warszawa. Sporo mówiło
się o jego przenosinach do Sturmu Graz i Duisburga, ale były
młodzieżowy reprezentant Austrii trafił ostatecznie do Sankt
Gallen. Przez dwa sezony rozegrał tam jednak tylko 11 spotkań w
pierwszej drużynie. W lidze strzelił jednego gola. I znowu zrobił
to w spotkaniu z mocnym rywalem, bo z Basel. Do tego dorzucił dwie
asysty.
Ostatni sezon to z kolei trzy bramki w lidze
austriackiej w barwach SV Ried. Wspomnieć trzeba też o czterech
pucharowych trafieniach przeciwko SV Innsbruck. Do najmocniejszych
ten rywal jednak nie należał.
Teraz Sikorski wylądował w
Piasecznie. Z MKS-em trenuje gościnnie. Porozmawialiśmy na ten
temat z członkiem zarządu klubu, Robertem Iwankiem.
- To wyszło bardziej z jego strony. Ojciec Daniela dawno temu występował w Elektroniku
Piaseczno. To było jeszcze w latach siedemdziesiątych. Strony
dogadały się, żeby Daniel mógł potrenować z drużyną. Nie jest jednak członkiem MKS-u, żadnego transferu nie było. Po prostu chciał
się trochę poruszać - mówi nam Iwanek.
- Póki co Daniel
był na bodajże dwóch, trzech treningach. Myślę, że długo to
nie potrwa. Pojawiły się głosy, że być może spróbuje swoich
sił w Australii. Jakiś klub stamtąd był nim ponoć
zainteresowany. Ale szczegółów naprawdę nie znam - dodaje.
Jak
Sikorski w ogóle prezentował się na zajęciach z drużyną? -
pytamy.
- Na pewno nie jest zapuszczony. Nadmiaru kilogramów
nie ma. Mentalnie też wygląda to dobrze - kończy nasz rozmówca.