Piast Gliwice: Bo do transferu trzeba trojga
2023-08-18 23:55:01; Aktualizacja: 1 rok temuW 1997 roku Budka Suflera skomponowała przebój, w którym śpiewano, że do tanga trzeba dwojga. Analogia z tego utworu w stosunku do rynku transferowego nasuwa się taka, że do transakcji trzeba trojga. Na polskim podwórku ostatnio doskonale przypomniała o tym fakcie sprawa Ariela Mosóra.
Przypomnijmy, co się w tym przypadku wydarzyło. Piast bardzo chce sprzedać zawodnika w tym okienku transferowym, ponieważ potrzebuje gotówki. W związku z tym przyjął propozycję Molde FK, opiewającą na około 2,2 miliona euro (z bonusami trzy miliony), jednak weto temu ruchowi postawił sam piłkarz, który wraz ze swoim otoczeniem uznał, że woli zostać jeszcze w Gliwicach, niż przeprowadzać się do Norwegii.
Klubowi z ulicy Okrzei nie ma, co się dziwić, ponieważ nie jest tajemnicą, że nie znajduje się w najlepszej kondycji finansowej. Sam przyznawał to przy zamieszaniu z opóźnieniem przy wypłacaniu odszkodowania zwolnionemu Waldemarowi Fornalikowi. Od tamtego czasu raczej nic na lepsze w tej kwestii się nie zmieniło, bo Piast otrzymał o 600 tysięcy złotych niższą miejską dotację na rok 2023, niż 2022, a przecież wiadomo, że inflacja spowodowała wzrost kosztów w różnych sektorach. Poza tym od początku sezonu 2023/2024 gliwiczanie nie mają na swoich koszulkach żadnego sponsora, co nie wygląda najlepiej.
Odpowiedzią na te problemy, a także konieczność wzmocnienia zespołu miała być sprzedaż Ariela Mosóra. Problem z tym jest jednak taki, że długo za 20-latka nie wpłynęła żadna oferta, a gdy ta już się pojawiła, to akurat z mało atrakcyjnego kierunku dla samego piłkarza.Popularne
Jak na stopera najlepszy młodzieżowiec sezonu 2022/2023 Ekstraklasy jest dość niski (184 centymetry), co odpycha od niego kluby z lig wyraźnie lepszych, niż polska, ponieważ przez nie może być mu trudno przeskoczyć pewien poziom.
Oczywiście, nawet na najwyższym poziomie zdarzają się niżsi środkowi obrońcy, jednak nie należy porównywać ich do Mosóra, bo bronią się oni innymi atutami. Jak na poziom Ekstraklasy, to zawodnik Piasta radzi sobie dobrze, mimo pewnych ograniczeń fizycznych, chociażby posiadając niezły wyskok do piłki, jednak brak mu weryfikacji umiejętności na arenie międzynarodowej.
Z pewnością, gdyby 20-latek występował w Legii Warszawa lub Lechu Poznań, to o transfer do silniejszej ligi byłoby prościej, bo te kluby w miarę regularnie prezentują się w europejskich pucharach oraz zbudowały już sobie pewną markę za granicą. Żaden z nich nie zapłaci jednak za Mosór nawet dwóch milionów euro.
Właśnie ta perspektywa w kontekście rozwoju sportowego mogłaby być jedyną zachętą dla Mosóra, aby przenieść się do Molde. W końcu w Ekstraklasie do lepszego klubu na razie nie trafi, a na północy Europy mógłby walczyć o najwyższe cele i grać w europejskich pucharach.
Liga norweska plasuje się obecnie na 14. miejscu w rankingu UEFA, czyli kilka pozycji wyżej, niż polska, jednak nie mam przekonania, że są to rozgrywki silniejsze. Drużyny z czołówki Ekstraklasy śmiało mogą rywalizować z najlepszymi ekipami Eliteserien, mimo niższych budżetów. Natomiast zespoły z dolnej połówki tabeli ligi norweskiej mogą być nawet nieznacznie słabsze, niż te z analogicznych pozycji w Polsce. Poza tym nasze stadiony nie są zaniedbywane przez skautów z lepszych lig europejskich. W związku z tym były to na pewno mocne argumenty za odrzuceniem przez Mosóra oferty z Molde.
Należy zrozumieć też jednak Piasta, który potrzebuje gotówki. W końcu już teraz kadra gliwiczan wydaje się nie być łatwa w utrzymaniu, ponieważ znajdują się w niej cenione na polskim podwórku nazwiska, jak Jakub Czerwiński, Damian Kądzior, Michał Chrapek, Kamil Wilczek czy Jorge Félix, a ten drugi otrzymał rok temu podwyżkę, w zamian za to, że nie pozwolono mu odejść do Lecha Poznań.
Poza tym wydaje się, że w szatni „Niebiesko-czerwonych” brakuje ostatnimi czasu dopływu świeżej krwi. Zimą sprowadzono tylko Alexa Sobczyka, który okazał się niewypałem i młodziutkiego Szczepana Muchę z trzeciej ligi, a tego lata jedynie Serhija Krykuna z Górnika Łęczna, Filipa Karbowego ze spadkowicza z pierwszej ligi oraz Marcela Bykowskiego z trzecioligowej Olimpii Zambrów.
Te ruchy pokazują, że przy Okrzei nie ma zwyczajnie pieniędzy na mocniejsze nazwiska, a szczytem możliwości jest utrzymanie obecnej kadry, co oczywiście również jest ważne, jednak nie można zapominać o dodawaniu do szatni nowych elementów. Według założeń władz klubu transfery przychodzące miała uwolnić sprzedaż Ariela Mosóra, która zapewne ułatwiłaby ściągnięcie więcej, niż jednego zawodnika.
Wobec na razie rezygnacji stopera z przeprowadzki wygląda na to, że Aleksandar Vuković będzie musiał w najbliższej rundzie radzić sobie z piłkarzami, których posiada obecnie. Zapewne Piast nie będzie nawet przez moment walczył o utrzymanie, jak bywało przez minione trzy lata z powodu słabych jesieni. Nie zanosi się jednak, aby gliwiczanie osiągnęli lepszy wynik na koniec rozgrywek, niż w ubiegłym sezonie, gdy finiszowali na piątej lokacie.
Według tabeli za rundę wiosenną „Niebiesko-czerwoni” uplasowali się na pierwszej pozycji z 11 zwycięstwami, lecz należy zwrócić uwagę, że aż osiem z nich osiągnęli różnicą jednej bramki, więc ich przewaga nad resztą stawki nie była wyraźna. Skoro serbski szkoleniowiec posiada prawie taką samą kadrę, jaka występowała na stadionie przy Okrzei także w ubiegłej kampanii, przez jedną rundę będąc w strefie spadkowej, a w drugiej na szczycie tabeli, to nie powinno się od niego wymagać wyższego miejsca, niż piąte.
Oczywiście, że teoretycznie gliwiczanie mogliby wykorzystać potknięcia słabej defensywy Pogoni Szczecin czy kryzys, którejś z drużyn, biorącej udział w fazie grupowej europejskich pucharów, ale wcale nie jest powiedziane, że są oni najjaśniejszym punktem z zespołów, ścigających ekipy, które w sezonie 2022/2023 zajęły miejsca 1-4. W końcu to na przykład Zagłębie Lubin czy Radomiak Radom zrobiły naprawdę ciekawe transfery, a tych w Piaście zabrakło.
Początek aktualnej kampanii pokazał już, że podopieczni Vukovicia potrafią rozegrać bardzo dobre partie przeciwko najsilniejszym w stawce (mecze z Lechem Poznań i Rakowem Częstochowa), ale jednocześnie miewają problemy w starciach z ekipami słabszymi, nie czując się optymalnie w ataku pozycyjnym czy dostosowując się do niższego poziomu gry rywala.
Po czterech kolejkach nie ma, co wyciągać jeszcze daleko idących wniosków, ponieważ na tym etapie ubiegłych rozgrywek wielu widziało Wisłę Płock, bijącą się do końca o europejskie puchary, jednak na ten moment, jeśli kibice z Gliwic liczą na postęp swojej drużyny względem minionego sezonu, to nie mają powodów do optymizmu. Dotyczy to również sytuacji, jeżeli oczekują po prostu zachowania piątej lokaty.
Oczywiście, nie jest powiedziane, że odejście Mosóra i dokooptowanie do kadry wartościowych nabytków, by coś w tej kwestii zmieniło, jednak zwiększyłoby na to szanse. W końcu nie ma przypadku w tym, że obecna kadra w ostatnich trzech sezonach budziła się dopiero po nieudanej rundzie jesiennej.
Piast ostatni duży transfer przeprowadził w styczniu 2022 roku, ściągając za 400 tysięcy euro Raumo Sappinena. Wydaje się, że ciśnienie jego władz na to, aby sprzedać swojego młodego środkowego obrońcę, wynika też z tego, że zdają sobie sprawę, jak długi okres czasu od tego momentu minął i aby nie nastąpił kolejny spadek formy, pozbawionego szerszego dopływu świeżej krwi zespołu, należy zareagować.
Na plus w tej sytuacji dla „Piastunek” jest fakt, że ich władze nie wysłały Mosóra na trybuny i poza dziwną jego nieobecnością w trakcie spotkania w Mielcu on nadal pełni ważną rolę w drużynie. Teoretycznie takie rozwiązanie jest najkorzystniejsze dla każdej ze stron, jednak w polskiej piłce już nie tak nielogiczne sytuacje były widziane.