Piłkarski Sylwester, czyli kto świętuje dziś urodziny

2015-12-31 17:57:54; Aktualizacja: 8 lat temu
Piłkarski Sylwester, czyli kto świętuje dziś urodziny Fot. Transfery.info
Bartłomiej Bolczyk
Bartłomiej Bolczyk Źródło: Transfery.info

Sylwester raczej nie kojarzy się z piłką nożną. To dzień hucznych imprez, fajerwerków i zakrapianych zabaw do białego rana.

Z wymienionych wyżej przyczyn dzień ten nie powinien należeć do ulubionych uroczystości profesjonalnych sportowców. Jest jednak całkiem spore grono futbolistów, dla których 31 grudnia to przede wszystkim urodziny. Prezentujemy najbardziej znanych byłych piłkarzy, którzy za wszelką cenę chcieli przyjść na świat jeszcze w „starym” roku!

José de Anchieta Fontana
(ur. 31 grudnia 1940 r., zm. 9 września 1980)

Fontana to zawodnik dzisiaj już nieco zapomniany. Na taki stan rzeczy wpłynęła zapewne przedwczesna śmierć piłkarza, który zmarł zaledwie 8 lat po zakończeniu kariery piłkarskiej. W wieku 39 lat doznał ataku serca w trakcie meczu piłkarskiego ze swoimi przyjaciółmi. Niestety nie udało się go uratować.
W trakcie kariery zawodniczej, Fontana był środkowym obrońcą. Sprzyjały mu warunki fizyczne: miał 187 cm i dysponował znaczną siłą. Reprezentował barwy czterech brazylijskich klubów piłkarskich: Vitórii CF, Rio Branco, Vasco Da Gama oraz Cruzeiro. Gdy występował w tym ostatnim zespole, został powołany na Mistrzostwa Świata w 1970 roku. „Canarinhos” z legendarnym Pelé na czele sięgnęli wówczas po złoto. Fontana nie był wprawdzie podstawowym obrońcą tamtej drużyny, ale udało mu się wziąć udział w dwóch spotkaniach (łącznie wystąpił w 7 meczach kadry), dzięki czemu mógł się czuć pełnoprawnym medalistą. Wcześniej, w barwach Vasco, przez kilka sezonów tworzył duet stoperów z klubową legendą, Brito, który reprezentował „Bacalhau” przez 15 lat!

Alex Ferguson (ur. 31 grudnia 1941 roku)

Równo rok po Fontanie, na przedmieściach Glasgow, po raz pierwszy zapłakał nowonarodzony Alexander Chapman Ferguson. Nikt nie mógł wówczas przypuszczać, że na świat przyszedł człowiek, który w przyszłości będzie uznawany za ikonę futbolu.

Karierę zaczynał w najstarszym szkockim klubie piłkarskim, Queen’s Park FC (nie mylić z Queens Park Rangers!). Piłkarzem był przeciętnym, ale wystarczająco dobrym, by załapać się do jednego z dwóch najsłynniejszych klubów w swojej ojczyźnie, Glasgow Rangers. Mocno dawał się we znaki obrońcom, nie tylko strzelając gole (choć jako napastnik zdobył ich całkiem sporo), ale też walcząc z nimi pod polem karnym, z czego słynął bardziej niż z kolejnych trafień czy efektownych zagrań.

Prawdziwą furorę zaczął jednak robić po zawieszeniu butów na kołku. Na początku trenował malutki klub, East Stirlingshire. Wkrótce objął jednak St. Mirren, później zdobył trzy mistrzostwa i wygrał Puchar Zdobywców Pucharów oraz Superpuchar Europy z Aberdeen. Po krótkim epizodzie w roli selekcjonera reprezentacji Szkocji objął Manchester United. Był 1986 rok.

Dalsza historia jest znana wszystkim szanującym się kibicom piłki nożnej. Ferguson przepracował ponad ćwierć wieku na Old Trafford, wygrał wszystko, co można wygrać w piłce klubowej, wychował niezliczone rzesze gwiazd futbolu i stał się prawdziwie pomnikową postacią – dosłownie, bo jego posąg można znaleźć na stadionie „Czerwonych Diabłów”.

Łącznie sir Alex (tytuł szlachecki otrzymał w 1999 roku, za zwycięstwo w lidze, Pucharze oraz Champions League) zdobył 49 trofeów. To absolutny rekord wśród trenerów piłkarskich.

Milan Janković (ur. 31 grudnia 1959 roku)

Urodził się w Sarajewie, na terenie dzisiejszej Bośni i Hercegowiny. Jest jednak Serbem, a jako zawodnik grał (12-krotnie) w reprezentacji Jugosławii.
Wychował się w zespole NK Maribor, ale w seniorskiej karierze rozegrał tam zaledwie dwa sezony. Następnie trafił do Crvenej Zvezdy Belgrad, jednego z najsilniejszych klubów Jugosławii, który liczył się także w europejskiej piłce. W „Gwieździe” zdobył trzy mistrzostwa i dwa puchary kraju. Dopiero wówczas, gdy miał już 28 lat, pozwolono mu sprawdzić się zagranicą.

O klasie Jankovicia świadczyć musi jego następny pracodawca. Serb podpisał umowę z Realem Madryt i wcale nie przesiadywał tam na ławce rezerwowych czy trybunach. Pomocnik zagrał we wszystkich ligowych spotkaniach „Królewskich” w sezonie 1987/1988 i walnie przyczynił się do wygrania mistrzostwa Hiszpanii. Było to jego jedyne trofeum zdobyte z Realem, bowiem już po roku postanowił odejść z klubu. Ostatnie dwa lata kariery spędził w Anderlechcie. Miał jednak sporego pecha, bo klub z Brukseli zdobył mistrzostwo na sezon przez jego dołączeniem do zespołu oraz rok po jego odejściu. Jedynym trofeum, które wywalczył w Belgii, był krajowy puchar z 1989 roku.

Po przejściu na zawodniczą emeryturę, Janković wyemigrował do kraju swojej małżonki, do Australii. Nie zerwał całkowicie związków z piłką: zaczął bowiem amatorsko uprawiać futsal. W 1996 roku przez chwilę prowadził utworzoną dwa lata wcześniej reprezentację Tongi. W 2003 roku powrócił do tej roli, ale zrezygnował po dwóch latach i dał sobie spokój z trenerką. Niestety jego niepowodzenia w roli selekcjonera nie mówią zbyt wiele o jego warsztacie szkoleniowym. Tonga jest jednym z najsłabszych piłkarsko krajów w FIFA.

Steve Bruce (ur. 31 grudnia 1960 roku)

W przeciwieństwie do swojego wielkiego trenera, sir Alexa Fergusona, Bruce miał znacznie bardziej udaną karierę piłkarską niż trenerską. Ta druga jednak wciąż trwa, więc wypada życzyć jubilatowi wszystkiego najlepszego w roli szkoleniowca.

Gdy był młody, długo nie mógł znaleźć klubu zainteresowanego jego usługami. W końcu zatrudniło go Gillingham i na pewno nigdy tego nie żałowało. Bruce rozegrał tam ponad 200 spotkań, a następnie odszedł do Norwich, które zapłaciło za niego 125 tysięcy funtów. W zespole „Kanarków” zaliczył falstart, strzelił gola samobójczego w debiucie, ale wkrótce stał się kluczowym graczem drużyny i został nawet wybrany jej kapitanem.

W 1987 roku Bruce otrzymał kilka interesujących ofert, jednak szybko oznajmił, iż jego marzeniem jest gra dla Manchesteru United. Negocjacje Norwich z klubem z Old Trafford były bardzo burzliwe. Obie strony nie mogły się dogadać co do kwoty odstępnego, a gdy w końcu wypracowywano kompromis, jeden z klubów wycofywał się z porozumienia. Stoper zbuntował się i zagroził strajkiem, co przymusiło „Kanarki” do zaakceptowania opiewającej na około 850 tysięcy funtów propozycji United. Ta rebelia na zakończenie przygody z Norwich nie stała się jednak powodem niechęcie kibiców do Bruce’a. Anglik został nawet uhonorowany przez klub włączeniem do „Galerii Sław”.

W Manchesterze Bruce przeżywał najpiękniejsze chwile w karierze. Został mistrzem Anglii, triumfował w FA Cup, Pucharze Ligi oraz Pucharze Zdobywców Pucharów, a także został kapitanem zespołu. Rozegrał ponad 300 meczów dla United, a Ferguson opisał go jako jednego z najbardziej charyzmatycznych piłkarzy, z jakimi miał okazję pracować.

Później Bruce grał jeszcze w Birmingham, aż w końcu rozpoczął karierę trenerska w Sheffield United. Od tamtej pory pracował w wielu klubach, ale wciąż czeka na pierwszy wielki sukces, do tego poznał gorycz spadku z ligi. Jak dotąd jego największe osiągnięcia to dwa awanse do Premier League z Birmingham oraz awans do ekstraklasy i finał Pucharu Anglii z Hull. W „Tygrysach” pracuje do dziś, jego zespół zajmuje 3. miejsce w tabeli Championship.

Grégory Coupet (ur. 31 grudnia 1972 roku)

Ten niewątpliwie efektowny bramkarz miał sporego pecha w karierze międzynarodowej. Przez 7 lat wystąpił w reprezentacji Francji 34 razy, co nie jest złym wynikiem, ale ta liczba mogła być znacznie bardziej imponującą, gdyby Coupet nie musiał rywalizować z Fabienem Barthezem.

W karierze klubowej odnosił jednak sukces za sukcesem. Był wychowankiem Saint-Étienne, ale dopiero w kolejnym klubie jego talent eksplodował. Z Lyonem, w barwach którego rozegrał w sumie ponad 500 spotkań, zdobył mistrzostwo Francji aż 7 razy z rzędu! Do tego dołożył 5 krajowych Superpucharów, po jednym Pucharze Francji i Ligi oraz 2 Puchary Konfederacji zdobyte z reprezentacją. Z kadrą został też wicemistrzem świata w 2006 roku.
W 2008 roku postanowił sprawdzić się zagranicą. Opuścił Lyon i za 1,5 miliona euro przeszedł do Atlético Madryt. Nie zdołał wywalczyć tam miejsca w podstawowym składzie i wkrótce stracił miejsce w pierwszym składzie reprezentacji, które uzyskał po zakończeniu kariery przez Bartheza. Nie miał jednak szans w rywalizacji z młodszymi i regularnie grającymi Llorisem i Mandandą.

Karierę zakończył w PSG, w którym spędził dwa sezony. W Paryżu zapewne pograłby więcej, a być może i dłużej, gdyby nie koszmarna kontuzja – złamanie kostki. Po przejściu na piłkarską emeryturę Coupet nie zajął się, przynajmniej na razie, trenerką. Ma jednak dopiero 42 lata, więc niewykluczone, że wszystko jeszcze przed nim.

W Sylwestra swoje urodziny obchodzi także kilku czynnych piłkarzy. Do najbardziej rozpoznawalnych należą:

Moussa Ouattara (ur. 31 grudnia 1981 roku)

W Polsce znany jest głównie z tego, że w sezonie 2005/2006 grał w Legii Warszawa. Po odejściu z polskiej ekstraklasy spędził cztery lata w Kaiserslautern. W swoim ostatnim sezonie udało mu się wywalczyć z zespołem awans do Bundesligi, choć trudno było go nazwać kluczowym zawodnikiem. Nie zadebiutował jednak w jednej z najsilniejszych lig na świecie, bo skończył mu się kontrakt.

Później Ouattara grał w niższych ligach niemieckich. Jego ostatnim klubem było DSC Wanne-Eickel, z którym 30 czerwca 2015 roku skończyła mu się umowa. Do tej pory nie udało mu się znaleźć nowego pracodawcy.
Reprezentant Burkina Faso wziął też udział w dwóch Pucharach Narodów Afryki (w 2004 i 2010 roku), niestety bez większych sukcesów.

Craig Gordon (ur. 31 grudnia 1982 roku)

Swego czasu Szkotowi wróżono wielką karierę. Wychowanek Hearts został pierwszym bramkarzem Sunderlandu i spisywał się naprawdę dobrze. Analitycy Football Managera oceniali jego potencjał bardzo wysoko; w jednej z edycji Gordon zawsze trafiał do Arsenalu, Chelsea czy Manchesteru United.
Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Po trzech sezonach w Sunderlandzie Gordon nie wąchał już praktycznie murawy. W końcu zdecydował się opuścić Premier League i w 2014 roku przeszedł do Celtiku. Tam jest pierwszym bramkarzem, dzięki czemu po czterech latach udało mu się powrócić do składu reprezentacji Szkocji, w której walczy o miejsce w bramce z Davidem Marshallem oraz Allanem McGregorem.

Seydou Doumbia (ur. 31 grudnia 1987 roku)

Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej to najbardziej wartościowy „sylwestrowicz” z aktualnie grających piłkarzy. Wyceniany jest na ponad 15 milionów euro.
W tej chwili toczą się rozmowy kluczowe dla przyszłości piłkarza. Napastnik jest zawodnikiem Romy, ale do dziś przebywał na wypożyczeniu w CSKA. Jego agent informował, iż Doumbia nie ma zamiaru wracać do Włoch i z pewnością zmieni klub w styczniu.

Nemanja Nikolić (ur. 31 grudnia 1987 roku)

Węgra urodzonego w Serbii nie trzeba przedstawiać polskim kibicom. Napastnik Legii imponuje skutecznością i z 21 bramkami na koncie jest liderem klasyfikacji strzelców ekstraklasy.

Równie skuteczny był w Videotonie, w barwach którego w ostatnim sezonie zdobył 21 goli w 25 meczach. Nikolić jest niemal murowanym kandydatem do zdobycia tytułu Króla Strzelców Ekstraklasy i kluczowym dla Legii zawodnikiem w walce o zwycięstwo w rozgrywkach ligowych.
Dziś trudno wyobrazić sobie klub z Łazienkowskiej bez reprezentanta Węgier, ale jeśli utrzyma on obecną formę, to należy spodziewać się, iż zgłosi się po niego silniejszy klub z zagranicy.