Pół godziny dobrej gry wystarczyło. Lechia wróciła na fotel lidera Lotto Ekstraklasy
2016-09-24 20:19:44; Aktualizacja: 8 lat temuPiłkarze Piotra Nowaka wykorzystali słabszy początek spotkania w wykonaniu chorzowian i wrócili na zwycięską ścieżkę. Nie obyło się również bez sędziowskich kontrowersji.
Kiedy w LOTTO Ekstraklasie każdy kolejny mecz wydaje się straconym czasem, a emocje w meczu powodują ziewanie i odruchy wstrętu do ligowej piłki, wtedy przychodzą mecze w Gdańsku. Mieście, w którym Lechia Gdańsk przegrała tylko jeden ligowy mecz w tym roku i strzeliła aż 31 bramek.
Postaw na show!
Nie byłoby tego świetnego osiągnięcia bez Piotra Nowaka, który przybył z daleka aby odmienić grę zespołu i dać gdańskim kibicom upragnione mistrzostwo Polski. Przecież „Biało-Zieloni” mają wszystko (piękny stadion, pieniądze, dobrych zawodników i wiernych fanów) aby niepodzielnie rządzić na krajowym podwórku. Jednak wcześniej w mieście Lecha Wałęsy i Solidarności brakowało generała, który scali wszystkich żołnierzy i poprowadzi jedną –zwycięską – ścieżką. Tym kimś ma być właśnie Nowak – były zawodnik m.in. Widzewa Łódź, Zawiszy Bydgoszcz i TSV 1860 Monachium. Nowy trener już na wstępie zapowiedział czego oczekuje od swojej drużyny. - Kibice chcą igrzysk, my im to damy. Piłka nożna to rozrywka. Nie będzie show, nie będzie ludzi na stadionach – powiedział Piotr Nowak zaraz objęciu drużyny. Wydaje się, że ostatni kompromitujący mecz w Pucharze Polski można podpiąć pod filozofię 52-letniego trenera. Przecież jeśli przegrywa się z Puszczą Niepołomice (trzeci poziom rozgrywkowy) to cały zespół musiał grać widowiskowo.Popularne
Spóźnieni bohaterowie
Patrząc tylko na ostatnie pucharowe mecze obydwu drużyn w można było z ciekawości zacierać dłonie. Obie drużyny w miernym stylu odpadli z tych rozgrywek, ale to Lechia trafiła na usta całej piłkarskiej Polski i całą frustrację miała wyładować właśnie na podopiecznych Waldemara Fornalika. Zwłaszcza, że „Niebiescy” ostatni raz wygrali w Gdańsku w 2005 roku, a od tego czasu w Lechii zmieniło się prawie wszystko.
Natomiast w Ruchu nadal bez zmian. Waldemar Fornalik powinien skontaktować się z Adamem Nawałką i posłuchać o zwyczajach selekcjonera, bo chorzowianie ostatnio notorycznie nie dojeżdżają na spotkania. W meczu z Bruk-Bet Termalicą przegrywali od 23. minuty, w ostatnim pucharowym pojedynku z Lechem stracili gola już w 14. minucie, a dziś przeszli samych siebie i w niespełna kwadrans gry dali sobie wbić dwie bramki! O tym jak ciężko gra się gościom nad morzem już pisaliśmy, a piłkarze Ruchu przeszli samych siebie, bo w godzinę chcieli doprowadzić do łez, całą publikę zgromadzoną na Stadionie Energa Gdańsk.
I prawie im się to udało! „Biało–zieloni” świetnie weszli w to spotkanie, każda akcja pod bramką Lecha stwarzała olbrzymie problemy bramkarzowi przeciwnika, a szybkie dwa gole zwiastowały pogrom. Jednak po 30. minutach gospodarze oddali gościom inicjatywę. „Niebiescy” z każdą sekundą pewniej nacierali w kierunku Milinkovicia-Savicia, ich akcjom nie brakowało polotu, pomysłu, ale wysoka niedokładność niweczyła trud całej drużyny. Mimo to Ruch miał swoje okazje do zdobycia bramki, zawodnicy Waldemara Fornalika bardzo groźnie kontratakowali, ale nie mieli sprzymierzeńca w osobie sędziego, który swoimi decyzjami faworyzował gospodarzy, czym wypaczył końcowy wynik spotkania.
Lechia Gdańsk – Ruch Chorzów 2-1 (2-1)
Bramki: Peszko (6’), F. Paixao (13’) – Grodzicki (34’ k.)
Lechia: Milinković-Savić [3] – Wojtkowiak [3], Nunes [2,5], Maloca [3], Wawrzyniak [3,5] (55’ Janicki [3])– Slavchev [3,5], Krasić [3] – F. Paixao [4], Wolski [2,5] (73’ Chrapek), Peszko [4] (77’ Haraslin)– M. Paixao [3]
Ruch: Lech [2,5] – Konczkowski [2,5], Grodzicki [3,5], Cichocki [2,5], Oleksy [2,5] – Surma [3], Urbańczyk [2,5] (78’ Bargiel) – Mazek [3], Lipski [3] (65’ Nowak [3]), Ćwielong [3] – Visnakovs [2] (46’ Niezgoda [3,5])
Żółte kartki: Nunes – Konczkowski, Grodzicki
Widzów: 15 433
Sędzia: Tomasz Musiał [1]
Plus meczu Transfery.info: Sławomir Peszko (Lechia Gdańsk)