Prawo Bosmana: Od wojownika o wolność do bohatera tragicznego

Prawo Bosmana: Od wojownika o wolność do bohatera tragicznego fot. YouTube AP
Paweł Machitko
Paweł Machitko
Źródło: Transfery.info

Prawo Bosmana to jedna z podstaw współczesnego rynku piłkarskiego. 15 grudnia 1995 roku, czyli 25 lat temu, Europejski Trybunał Sprawiedliwości przyznał rację Jeanowi-Marcowi Bosmanowi, co rozpoczęło epokę wolnych transferów i wstrząsnęło światem futbolu.

Czasy przed Prawem Bosmana to zależność zawodników od klubów. Koniec umowy nie oznaczał dla piłkarza bezproblemowego rozstania z dotychczasowym pracodawcą. Już nie wspominając o braku komfortu psychicznego, gdy zawodnik z kończącym się kontraktem może swobodnie rozmawiać z innymi klubami już w styczniu.

Przed 1995 rokiem dotychczasowy pracodawca musiał najpierw zgodzić się na przeprowadzkę - za mniejszą lub większą opłatą uzależnioną choćby od wieku transferowanego. No, czasem do transferu dochodziło za darmo, o ile pojawił się element dobrej woli. Ale wiadomo, piłka już wtedy stanowiła coraz prężniej działający biznes, więc o sentymentach można raczej było rozmawiać w pojedynczych przypadkach, nie systemowo.

Spore znaczenie dla futbolowego krajobrazu miały również limity dotyczące obcokrajowców - w ramach konkretnych lig czy europejskich pucharów. Prawo Bosmana zrównało wszystkich obywateli Unii Europejskiej, co nie mogło nie doprowadzić do błyskawicznego wzrostu wartości rynku transferowego, dzięki swobodzie przemieszczania się zawodników w ramach Starego Kontynentu.

Sytuacja Bosmana

W 1990 roku Bosman był 26-letnim zawodnikiem RC Liège, nie jakąś wielką gwiazdą, ale jednak miał ciekawą przeszłość - wiódł prym choćby w młodzieżowej reprezentacji Belgii. Jego umowa obowiązywała do 30 czerwca 1990 roku z pensją (włączając w nią bonusy) w wysokości 120 000 belgijskich franków. Zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami belgijski ekstraklasowicz 21 kwietnia przedstawił pracownikowi warunki przedłużenia kontraktu z zaskakująco niską pensją na poziomie 30 000 belgijskich franków.

Zawodnik oczywiście odmówił podpisania takiego porozumienia. Automatycznie trafił na listę transferową, a cena wykupu karty, zgodnie z ówczesnymi regulacjami, została oszacowana na 11 743 000 franków.

Bosman wówczas wykazał się inicjatywą w poszukiwaniu nowego klubu. Dogadał się z US Dunkerque w sprawie pensji na poziomie 100 000 franków z bonusem za podpis w wysokości 900 000 franków. Wkrótce porozumiały się też kluby co do sezonowego wypożyczenia za kwotę 1 200 000 franków z prawem do późniejszej definitywnej transakcji za 4 800 000 franków. Tu jednak zaczęły się schody.

RC Liège uznało US Dunkerque za niewypłacalne, a w związku z tym nie dopełniło formalności i nie poprosiło belgijskiej federacji o przesłanie certyfikatu zawodnika do francuskiego związku przed pierwszym meczem sezonu, czyli do 2 sierpnia 1990 roku. Umowa tym samym nie weszła w życie. Mało tego, 31 lipca Bosman został zawieszony w prawach piłkarza, co oznaczało dla niego sezon bez gry.

Nie czekał on długo z podjęciem kroków prawnych. Już 8 sierpnia założył sprawę sądową przeciwko RC Liège. Zażądał 100 000 franków miesięcznie, nim nie znajdzie nowego pracodawcy. Dodatkowo klub miał mu nie utrudniać tych poszukiwań żądaniem opłaty za kartę. Lokalny sąd zgodził się z nim częściowo, bo pensja wynosiła 30 000 franków miesięcznie, ale miał już w teorii drogę wolną do nowego zatrudnienia.

Tymczasem nie było o to tak prosto. Europejskie kluby nie paliły się do pozyskania piłkarza z wątpliwym statusem prawnym, chcącego zmienić korzystne dla nich przepisy. Obowiązywała tu pewnego rodzaju solidarność, a o bojkocie zawodnika przez potencjalnych pracodawców wprost wspominał potem sąd.

- Myślałem, że sprawa potrwa kilka tygodni. Przeciągnęła się na pięć lat - komentował później sam zainteresowany.

Próby interwencji najpotężniejszych federacji piłkarskich

Z decyzją trybunału nie potrafiły pogodzić się czołowe związki piłkarskie Starego Kontynentu. Szukały argumentów, jak dyskryminacja przez nowe regulacje lokalnych piłkarzy na tle obcokrajowców czy definicja klubu piłkarskiego, który nie powinien być postrzegany jako komercyjne przedsiębiorstwo. W dodatku Prawo Bosmana, zdaniem piłkarskich działaczy, miało znacząco wpłynąć na element identyfikacji klubu z lokalną społecznością, o co bezsprzecznie łatwiej przy większym udziale w osiągnięciach zawodników miejscowych. Trybunał oczywiście nie zgodził się z argumentacją, uważając, że proces, który nakreślały kluby na najbliższą przyszłość, rozpoczął się już wcześniej, a w momencie wydawania wyroku w 1995 roku działały one po prostu jak firmy.

Bosman - bohater tragiczny

25 lat po wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości Bosman mieszka samotnie w swojej ojczyźnie w Villers-L'Évêque nieopodal Liège. Zbankrutował kilkanaście lat temu. Popadł w depresję, nadużywał alkoholu. Odszkodowanie, które otrzymał za konieczność przedwczesnego zakończenia kariery, wyniosło 780 000 euro i szybko się rozeszło. Jak sam przyznał potem w wywiadach, kwota trafiła głównie na konta prawników i do administracji jako opłaty sądowe.

Zawiodło go też środowisko piłkarskie, gdy próbował zyskać środki na dalsze życie. Do miana smutnej anegdoty urosła historia o biznesie odzieżowym Bosmana. Resztkami małej fortuny stworzył on linię koszulek, licząc, że kupią je przede wszystkim piłkarze, którzy przecież tak bardzo zyskali na jego sądowej walce. Sprzedała się... jedna koszulka, którą nabył syn prawnika Bosmana. Zorganizował też wymarzony mecz pożegnalny przeciwko Lille. Mimo sporych oczekiwań co do frekwencji, przyszło na niego tylko 2 000 ludzi.

- Wszyscy komentowali, że mój wyrok jest katastrofą. Tyle że sytuacja wszystkich się poprawiła. Wszystkich, tylko nie moja - powiedział.

W jego życiu prywatnym nie brakowało bólu, także zadawanego przez niego samego. Jest rozwodnikiem, leczył się na alkoholizm i depresję. W 2013 roku ukarano go za napaść na byłą dziewczynę i córkę. Teraz żyje jednak sukcesami dwóch synów, co stanowi dla niego największą wartość.

W świeżym wywiadzie dla „Sport / Voetbalmagazine” Bosman przyznaje, że w ostatnich latach jedyną osobą ze środowiska piłkarskiego, która cokolwiek dla niego zrobiła, poza kurtuazyjnymi kontaktami w rocznicę wyroku, była mama i jednocześnie agentka Adriena Rabiota, Veronique. Czuła się ona zobowiązana do bezpośredniego wyrażenia wdzięczności po wolnym transferze jej syna z Paris Saint-Germain do Juventusu. Dzięki Prawie Bosmana, pieniądze kiedyś należące się staremu pracodawcy mogły trafić do kieszeni Rabiotów.

- Gdyby wszystko można byłoby zrobić jeszcze raz, powtórzyłbym to. Jeśli chodzi o życzenia, mam tylko jedno: żeby moje dzieci były szczęśliwe. To wszystko - mówi dzisiaj Bosman.

Do niedawna utrzymywał się tylko z 750 euro otrzymywanych z opieki społecznej, jednak zablokowano wypłatę tego świadczenia. Obecnie 2 000 euro miesięcznie przelewa mu FIFPro, czyli związek profesjonalnych piłkarzy.

Następcy Bosmana

Za pierwszego znanego piłkarza, który zdecydował się skorzystać z nowej interpretacji prawa, uznaje się Edgara Davidsa. Holender w 1996 roku zmienił Ajax na AC Milan. Na Wyspach Brytyjskich za pioniera, przecierającego gwiazdorskie szlaki, uchodzi Steve McManaman, który na zasadzie wolnego transferu zmienił Liverpool FC na Real Madryt latem 1999 roku.

Polakom czy Niemcom w pierwszej kolejności w kwestii Prawa Bosmana do głowy przyjść może Robert Lewandowski. W 2014 roku po wygaśnięciu kontraktu z Borussią Dortmund przeniósł się on do Bayernu Monachium. Ruchu, po sześciu latach, w ogóle nie żałuje, bo z pewnością zapracował już na status legendy bawarskiego giganta i zdobył z nim między innymi trofeum Ligi Mistrzów. W realiach sprzed sprawy Bosmana taki transfer najprawdopodobniej nie byłby możliwy do realizacji z wielu względów - Bayern po prostu kupiłby niemieckiego napastnika.

Efekty długofalowe

25 lat po wyroku ETS-u wolny transfer jest tak samo naturalnym sposobem zmiany klubu, jak przeprowadzka gotówkowa czy wypożyczenie.

Dodatkowo coraz częściej zdarzają się sytuacje, gdy na boisko wybiega więcej obcokrajowców niż zawodników lokalnych. W Polsce przesilenie w tej sprawie nastąpiło w sezonie 2018/2019, gdy aż w przypadku czterech klubów (Miedź Legnica, Cracovia, Korona Kielce, Jagiellonia) udział minutowy zagranicznych piłkarzy w porównaniu do polskich przekraczał 60%. Mimo wprowadzenia przez Polski Związek Piłki Nożnej limitu młodzieżowców i generalnie nieznacznego odwrócenia tendencji, rekord w tej kwestii z sezonu na sezon śrubuje Cracovia. Michał Probierz w trwającym sezonie wykręcił na ten moment wynik przekraczający 75%.

Trudno też zapomnieć, że Prawo Bosmana wpłynęło na przyśpieszenie (trudno natomiast zgadywać, czy bez niego obecny stan w ogóle byłby możliwy) nie tylko globalizacji, bo przecież UEFA z najsilniejszymi piłkarsko państwami ma spory wpływ na ogólnoświatowe trendy, ale też komercjalizacji futbolu. I nie chcemy tu oceniać, czy kluby-korporacje to dobry kierunek dla rozwoju piłki nożnej.

- Prawo Bosmana oznacza wolność - puentował niedawno sam Bosman dla iNews.

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Juan Jesus odpowiada Francesco Acerbiemu. „Te wypowiedzi są całkowicie sprzeczne z rzeczywistością” Juan Jesus odpowiada Francesco Acerbiemu. „Te wypowiedzi są całkowicie sprzeczne z rzeczywistością” Dawid Szulczek zmieni klub wewnątrz Ekstraklasy Dawid Szulczek zmieni klub wewnątrz Ekstraklasy Emmanuel Macron zaangażuje się w sprawę Kyliana Mbappé?! Emmanuel Macron zaangażuje się w sprawę Kyliana Mbappé?! Borussia Dortmund wyznaczyła próg bólu. Tyle może przeznaczyć na wykup Jadona Sancho Borussia Dortmund wyznaczyła próg bólu. Tyle może przeznaczyć na wykup Jadona Sancho Fenerbahçe rozważa wycofanie się z ligi tureckiej. Klub wydał oświadczenie [OFICJALNIE] Fenerbahçe rozważa wycofanie się z ligi tureckiej. Klub wydał oświadczenie [OFICJALNIE] Lionel Messi wypada z kadry Argentyny [OFICJALNIE] Lionel Messi wypada z kadry Argentyny [OFICJALNIE] W Górniku Zabrze wielki rozgardiasz. Piłkarz zrezygnowany W Górniku Zabrze wielki rozgardiasz. Piłkarz zrezygnowany 25 milionów euro. Sebastian Szymański „blisko” giganta?! 25 milionów euro. Sebastian Szymański „blisko” giganta?!

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy