Rekordy Jakuba Kiwiora i Saïda Hamulicia, czyli jak działają klauzule sell-on fee?

2023-03-05 10:20:35; Aktualizacja: 1 rok temu
Rekordy Jakuba Kiwiora i Saïda Hamulicia, czyli jak działają klauzule sell-on fee? Fot. Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Za nami czas zimowego okna transferowego. Na polskim podwórku szczególne zainteresowanie wzbudziły dwa transfery definitywne - Saïda Hamulicia oraz Jakuba Kiwiora.

Przejście Saïda Hamulicia ze Stali Mielec do Tuluzy było największym transferem gotówkowym z Ekstraklasy w tym roku; Jakuba Kiwiora z włoskiej Spezii do Arsenalu - tegorocznym rekordem, jeżeli chodzi transfery o Polaków. Co łączy te dwa transfery? Pozornie niewiele, jednak przy bliższym spojrzeniu okazuje się, że w obu tych przypadkach dużą rolę miała zastrzeżona klauzula sell-on fee. Zarówno Stal Mielec, jak i Spezia, musiały bowiem procentem z transferu podzielić się z poprzednimi pracodawcami transferowanych zawodników.

Na czym polega klauzula sell-on fee i jak działa? Kto może być uprawniony do procentu od kolejnego transferu? Nad tym spróbujemy zastanowić się w dzisiejszym artykule.

CZYM JEST SELL-ON FEE?

Sell-on fee to zawarta w umowie transferowej klauzula, która gwarantuje klubowi odstępującemu zawodnika (sprzedającemu) uzyskanie kwoty będącej częścią kwoty transferowej uzyskanej przez klub pozyskujący zawodnika (kupujący) od kolejnego transferu zawodnika. Potocznie nazywana jest procentem od kolejnego transferu, gdyż wyraża się ją przeważnie w wartościach procentowych. Jak jednak jest zbudowana taka klauzula?

Przede wszystkim wskazane musi być, jaki transfer musi zaistnieć, aby zaktualizował się obowiązek zapłaty sell-on fee. Dobrze wyjaśnić w umowie, czy chodzi o odpłatny transfer czasowy, definitywny a może także skorzystanie z klauzuli odstępnego? Następnie strony ustalają, jak obliczyć „kwotę z kolejnego transferu”, która ma być przedmiotem podziału. Wbrew potocznemu rozumieniu klauzuli, niezwykle rzadko kluby umawiają się na część z otrzymanej kwoty dalszego transferu. Zwykle dzielona kwota zdefiniowana jest jako zysk klubu sprzedającego zawodnika dalej, a więc stanowi różnicę pomiędzy kwotą otrzymaną za zawodnika a kosztem jego pozyskania od poprzedniego klubu uprawnionego do sell-on fee.

Do kosztów czasem dodaje się także inne opłaty np. prowizje menedżerskie, opłaty związkowe czy nawet wynagrodzenie zawodnika. Negocjacje kształtu takiej klauzuli mają zatem ogromne znaczenie dla późniejszej kwoty otrzymanej w ramach procentu od kolejnego transferu.

Często zatem ekscytacja kibiców związana z informacjami medialnymi co do kwoty kolejnego transferu oraz zastrzeżonego procentu od sprzedaży dla danego klubu nie ma swojej podstawy w brzmieniu zawartej umowy.

Wiedząc powyższe, trzeba zatem pamiętać, że informacje medialne o 30% od kwoty następnego transferu dla Dainavy od Stali Mielec czy 25% od Spezii dla Żyliny mogą nie oznaczać, że kluby te otrzymają środki tej wielkości. Dopiero dokładne poznanie umowy transferowej pozwala obliczyć należną dla poprzedniego klubu kwotę.

CZY INNE PODMIOTY MOGĄ OTRZYMAĆ PROCENT OD TRANSFERU?

Ciekawe jednak jest czy tylko poprzedni klub zawodnika może być uprawniony do sell-on fee? Od 2015 roku FIFA zakazała zawierania umów, w których podmiot trzeci byłby uprawniony do uzyskania części kwoty transferowej. Jest to tzw. zakaz TPO (third-party-ownership), wprowadzony w celu regulacji rynku inwestorów i usunięcia tego rodzaju inwestycji z rynku piłkarskiego.

Zakazem tym są także objęci pośrednicy transferowi, którzy mogą otrzymać wynagrodzenie od kolejnego transferu, ale wyłącznie w formie kwotowej, określonej pierwotnie, a nie w formie procentu od kolejnego transferu. Nietrudno jednak zauważyć, że rynek zareagował na ten zakaz tworzeniem klauzul kwotowych uzależnionych od przedziału, w jakim znajduje się kwota transferowa. W efekcie w nowych regulacjach dla agentów, które w przeważającej części wejdą w życie 1 października 2023 roku [WIĘCEJ: ekstra/artykuly/rewolucja-w-swiecie-agentow-pilkarskich-jakie-zmiany-wchodza-w-zycie-juz-teraz/178688], w ogóle nie będzie można agenta wynagrodzić w razie kolejnego transferu zawodnika, przy sprowadzeniu którego brał udział dany agent.

Z orzecznictwa organów FIFA, wprowadzonego następnie wprost do przepisów wynika jednak, że podmiotem uprawnionym do części przyszłej kwoty transferowej może być sam zawodnik, który jest podmiotem danego transferu. Zatem pojawiła się nowa furtka dla piłkarzy do negocjacji w kontraktach w postaci premii od własnego transferu. Obecnie nie jest niczym dziwnym, aby zawodnicy, co do których istnieje nadzieja na transfer gotówkowy, mieli wpisane w kontraktach zapisy o premiach na swoją rzecz. Klauzule takie zwykle opiewają na 10-20% kolejnego transferu, choć rynek piłkarski widuje także wyższe wartości w tym zakresie.

Zatem fakt, że klub transferuje zawodnika gotówkowo a poprzedni klub nie miał zastrzeżonej sell-on fee, lub też pozyskany zawodnik był sprowadzany na zasadzie wolnego transferu, nie oznacza, że wszystkie pieniądze trafią na konto klubu. Często bowiem podmiotem uprawnionym do części przyszłej kwoty transferowej jest sam odchodzący z klubu zawodnik.

CO Z TEGO WYNIKA?

Konkluzja powyższego jest oczywista. Rynek transferowy coraz bardziej się komplikuje i profesjonalizuje. Wprowadzane są coraz to nowe klauzule transferowe i nowe rozwiązania, na których zarabiają różne podmioty rynku transferowego.

Tylko uważna analiza pozwala nie pogubić się w tych prawnych meandrach.

MATEUSZ STANKIEWICZ, radca prawny
www.stankiewicz-kancelaria.pl
Twitter: @Mat_Stankiewicz