Sezon w pełni, a oni wciąż NIEPOKONANI. Turecki kopciuszek pogodzi potęgi ze Stambułu?

Sezon w pełni, a oni wciąż NIEPOKONANI. Turecki kopciuszek pogodzi potęgi ze Stambułu? fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek
Źródło: Transfery.info

Beşiktaş, Galatasaray, Fenerbahçe... Przyzwyczailiśmy się, że w Stambule i tureckiej piłce rządzi ta trójka. Tymczasem od początku sezonu plecy gigantom pokazuje inny rywal zza miedzy. Przed wami Başakşehir.

2015/2016 – Beşiktaş
2014/2015 – Galatasaray
2013/2014 – Fenerbahçe

2012/2013 – Galatasaray
2011/2012 – Galatasaray

2010/2011 – Fenerbahçe


Tak dzieliły się w ostatnich latach mistrzostwami Turcji kluby ze Stambułu. To i tak mało, bo pamiętny tytuł Bursasporu z sezonu 2009/2010 był pierwszym od początku lat osiemdziesiątych przypadkiem, gdy w lidze triumfował ktoś spoza największego tureckiego miasta. W tym sezonie święta trójca też dzieli i rządzi w lidze, solidarnie zajmując miejsca w czołówce. Najlepiej wiedzie się piłkarzom Beşiktaşu, którym jednak kroku równie dzielnie, co niespodziewanie dotrzymuje właśnie Başakşehir. Co to za klub?


Podczas gdy giganci ze Stambułu cieszą oczy (lub nie) swoich kibiców od przeszło stu lat, Başakşehir nie obchodził jeszcze 30. urodzin. Klub powstał dokładnie w 1990 roku w wyniku fuzji kilku mniejszych stambulskich drużyn, za czym stał burmistrz miasta, Nurettin Sözen. Grę o punkty rozpoczął na czwartym szczeblu, ale dość szybko zaczął przesuwać się w górę. I tak, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych stał się czołowym drugoligowcem, a w 2007 roku uzyskał upragniony awans do tureckiej ekstraklasy. Jeszcze jako Istanbul BB występował w niej przez sześć kolejnych sezonów, a jednym z jego zawodników był wtedy Marcin Kuś. W sumie polski obrońca zanotował w jego barwach blisko 100 spotkań.

Już bez Kusia ekipa ze Stambułu spadła z ekstraklasy, ale szybciutko do niej powróciła. Ostatnie dwa sezony w jej wykonaniu to bardzo wysokie czwarte miejsca. Co ciekawe, w obu przypadkach zdobyła ona równo po 59 punktów. Wszystko wskazuje na to, że obecne rozgrywki mogą skończyć się dla Başakşehiru jeszcze lepiej.

Dziewięć zwycięstw, pięć remisów, ani jednej porażki i w sumie 32 punkty po 14 kolejkach. Takim bilansem legitymuje się póki co drużyna prowadzona przez Abdullaha Avcıego. I to wszystko bez wielkich gwiazd. Co prawda w lidze tureckiej jest kilka zdecydowanie skromniejszych klubów, ale mimo wszystko Başakşehirowi do największych bardzo daleko. Skład Beşiktaşu i Galaty jest wart dwukrotnie więcej, Fenerbahçe - trzykrotnie. Najwyżej wycenianym zawodnikiem, jaki występuje obecnie w liderze ligi tureckiej jest Volkan Babacan, który niedawno na stałe wskoczył do bramki tureckiej reprezentacji. Z reprezentantów są jeszcze Bośniak Edin Visca, Mołdawianin Alexandru Epureanu czy Szwed Samuel Holmén. Każdy z nich odgrywa ważną rolę w drużynie, a pieczę nad wszystkim trzyma kapitan, Emre Belözoğlu. Tak, ten sam Emre.



Były zawodnik Newcastle czy Interu trafił do Başakşehiru przed poprzednim sezonem z Fenerbahçe. W pierwszej kolejce obecnych rozgrywek, na którą przypadł mecz z jego byłą drużyną, wyleciał zresztą z boiska. W kolejnych, mimo problemów zdrowotnych, 36-latek dawał jednak sporo jakości.

Siłą drużyny ze Stambułu, jak to często bywa w podobnych przypadkach, jest kolektyw. W klasyfikacji najlepszych strzelców ligi tureckiej próżno szukać jej zawodnika. Bramki rozłożone są na cały zespół, ale jednocześnie jest ich naprawdę dużo - w sumie 29. Żadna inna ekipa nie trafiała do siatki częściej. Emre zanotował do tej pory dwa trafienia i trzy asysty. Statystyki reszty kluczowych graczy?


- 33-letni Brazylijczyk Márcio Mossoró - pięć goli i trzy asysty.

- 26-letni Visca - cztery gole i cztery asysty.
- 30-letni turecki snajper Mehmet Batdal - cztery gole i asysta.
- 19-letni turecki skrzydłowy Cengiz Ünder - trzy gole i cztery asysty.

Dwa trafienia w lidze ma też Stefano Napoleoni, którego ekstraklasowi zapaleńcy na pewno pamiętają z występów w Widzewie. 30-latek trafił do Turcji zimą. Patrząc na to, że w sumie spędził na boisku 83 minuty - dwa gole są znakomitym wynikiem.

Wracając do powyższej listy... Ünder był jednym z dwóch transferów gotówkowych Başakşehiru w letnim okienku. Kosztował klub 700 tysięcy euro. Reszta - i tyczy się to większości kadry - gra w nim od kilku sezonów. Mossoró trafił na przykład do Turcji w 2014 roku, kończąc tym samym swoją przygodę w Arabii Saudyjskiej. Batdal występuje w klubie od roku 2013. Wcześniej przez lata próbował przebić się w Galacie. Nie udało się. Był za słaby. Takich przypadków jest zresztą o wiele więcej, co jeszcze bardziej drażni wielkich. W końcu z pozoru niegroźny rywal ogrywa ich piłkarzami, z których sami rezygnowali.



Słowo „ogrywa” jest tutaj jak najbardziej na miejscu, bo Başakşehir ma już za sobą spotkania z całą wielką trójką. Wspomniany mecz z Fenerbahçe i spotkanie z Galatasaray kończyły się wygranymi 1:0 i 2:1. Punkcik zdołał urwać tylko Beşiktaş, dla którego bramkę na 1:1 zdobył eks-wiślak, Marcelo. Niewyobrażalna sprawa. - Kilka lat temu na nasze spotkania ligowe przychodziło po stu kibiców. Miało to też jakieś zalety, w końcu to zwykle mniej protestów... Zawsze jednak chce się mieć pełne trybuny, a wiadomo, że zwykle przychodzi to wraz z wynikami - mówił jakiś czas temu jeden z członków zarządu Başakşehiru, Mustafa Erogut.

Żeby nie było jednak zbyt kolorowo - spotkania aktualnego lidera tureckiej ekstraklasy wciąż nie przyciągają tłumów. Średnia widzów na mecz nie przekracza trzech tysięcy. Słabiutki wynik. W klubie doskonale zdają sobie jednak sprawę z tego, że pewnych spraw nie przeskoczą. Stosunkowo młody jest bowiem nie tylko zespół, ale i dzielnica miasta, od której przejął nazwę. Jest to pewna bariera.

Tekst alternatywny

Fatih Terim Stadium. Oddany do użytku w 2014 roku stadion Başakşehiru może pomieścić 17 tysięcy fanów.

Başakşehirowi kibicują głównie młodzi ludzie. Studenci, którzy robią to niekoniecznie z czystej pasji, a bardziej na znak protestu. Chcą pokazać, że można podążać za futbolem i emocjonować się nim bez jakichkolwiek konfliktów. Ich zdaniem związana z rywalizacją reszty klubów przemoc oraz polityka mocno nadszarpnęły wizerunek stambulskiego sportu.

- Porównałbym to z dorastaniem dziecka. Jest to naprawdę wspaniałe uczucie. Wspieramy klub, tak naprawdę nie oczekując wielkich osiągnięć. Po prostu chcemy to robić - postawił sprawę jasno jeden z kibiców.

Nieco inne podejście do sprawy mają oczywiście piłkarze, działacze i trener, którym zdecydowanie bardziej zależy na wynikach. Dla tego ostatniego, 53-letniego Avcıego, to drugi romans w karierze z Başakşehirem. Trwa on już od ponad dwóch lat, ale do rekordu i tak daleko. Wcześniej był bowiem odpowiedzialny za wyniki ekipy ze Stambułu przez pięć wiosen. W międzyczasie prowadził turecką kadrę, którą przejął po Guusie Hiddinku, ale skończyło się to klapą.

Tekst alternatywny


Abdullah Avcı.

Avcı pracuje w Stambule na swój pierwszy poważny sukces, bo ciężko tak nazwać półfinał mistrzostw świata z reprezentacją Turcji do lat 17 sprzed ponad dekady. - Przypomina Warrena Buffeta. Amerykański biznesmen jest bardzo bogatym człowiekiem, ponieważ często kupuje akcje, których niektórzy nie doceniają. Nasz szkoleniowiec nie ma problemów ze znajdowaniem z pozoru mało wartościowych zawodników, których czyni lepszymi - mówi przywoływany już Erogut.


- Chcemy wygrywać jak najdłużej. Wszystkie nasze plany skupiają się wokół kolejnych zwycięstw. Jeśli chodzi o transfery, zależy nam głównie na rodzimych zawodnikach. Nikt nas do tej pory nie zawiódł. Oczywiście nie jestem przeciwko graczom z zagranicy, bo większość dodaje wartości naszej drużynie i całej lidze, ale jednak inne kluby powinny brać z nas przykład. W Turcji mamy poważne problemy ze szkoleniem młodzieży, a my przypominamy, że warto stawiać na rodaków - przyznał niedawno sam Avcı.

Zespół z Fatih Terim Stadium, mimo remisów w trzech ostatnich ligowych kolejkach, coraz częściej porównywany jest do Leicester City, które w poprzednim sezonie zadziwiło piłkarski świat i sięgnęło po mistrzostwo Anglii. - „Lisy” miały swoją bajkę w poprzednich rozgrywkach. Wcześniejszy sezon zakończyły jednak na niższej pozycji i w obecnym są w podobnej sytuacji. My chcemy być co roku w czołowej czwórce, piątce. Patrząc na model klubu i tak bardziej przypominamy zresztą Southampton.

- Sukcesu nie można kupić - powiedział Erogut.

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Marek Papszun łączony z polskim klubem. Doszło do kontaktu Marek Papszun łączony z polskim klubem. Doszło do kontaktu Obrońca odchodzi z Arsenalu Obrońca odchodzi z Arsenalu Jest decyzja w sprawie przyszłości Fernando Santosa! Jest decyzja w sprawie przyszłości Fernando Santosa! Wielki transfer Piotra Zielińskiego na ostatniej prostej Wielki transfer Piotra Zielińskiego na ostatniej prostej Transfery - Relacja na żywo [19/03/2024] Transfery - Relacja na żywo [19/03/2024] Robinho szokuje w sprawie wyroku o gwałt. „Gdyby mój proces dotyczył białej osoby, bez wątpienia przebiegłby zupełnie inaczej” Robinho szokuje w sprawie wyroku o gwałt. „Gdyby mój proces dotyczył białej osoby, bez wątpienia przebiegłby zupełnie inaczej” Juan Jesus odpowiada Francesco Acerbiemu. „Te wypowiedzi są całkowicie sprzeczne z rzeczywistością” Juan Jesus odpowiada Francesco Acerbiemu. „Te wypowiedzi są całkowicie sprzeczne z rzeczywistością” Dawid Szulczek zmieni klub wewnątrz Ekstraklasy Dawid Szulczek zmieni klub wewnątrz Ekstraklasy

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy