Sezon w pełni, a oni wciąż NIEPOKONANI. Turecki kopciuszek pogodzi potęgi ze Stambułu?
2016-12-15 11:13:50; Aktualizacja: 7 lat temuBeşiktaş, Galatasaray, Fenerbahçe... Przyzwyczailiśmy się, że w Stambule i tureckiej piłce rządzi ta trójka. Tymczasem od początku sezonu plecy gigantom pokazuje inny rywal zza miedzy. Przed wami Başakşehir.
2015/2016 –Beşiktaş
2014/2015 – Galatasaray
2013/2014 – Fenerbahçe
2012/2013 –Galatasaray
2011/2012 – Galatasaray
2010/2011 – Fenerbahçe Popularne
Tak dzieliły się wostatnich latach mistrzostwami Turcji kluby ze Stambułu. To i takmało, bo pamiętny tytuł Bursasporu z sezonu 2009/2010 byłpierwszym od początku lat osiemdziesiątych przypadkiem, gdy w lidzetriumfował ktoś spoza największego tureckiego miasta. W tymsezonie święta trójca też dzieli i rządzi w lidze, solidarniezajmując miejsca w czołówce. Najlepiej wiedzie się piłkarzomBeşiktaşu, którym jednak kroku równie dzielnie, coniespodziewanie dotrzymuje właśnie Başakşehir. Co to za klub?
Podczas gdy giganci zeStambułu cieszą oczy (lub nie) swoich kibiców od przeszło stulat, Başakşehir nie obchodził jeszcze 30. urodzin. Klub powstałdokładnie w 1990 roku w wyniku fuzji kilku mniejszych stambulskichdrużyn, za czym stał burmistrz miasta, Nurettin Sözen. Grę opunkty rozpoczął na czwartym szczeblu, ale dość szybko zacząłprzesuwać się w górę. I tak, jeszcze w latach dziewięćdziesiątychstał się czołowym drugoligowcem, a w 2007 roku uzyskał upragnionyawans do tureckiej ekstraklasy. Jeszcze jako Istanbul BB występowałw niej przez sześć kolejnych sezonów, a jednym z jego zawodnikówbył wtedy Marcin Kuś. W sumie polski obrońca zanotował w jegobarwach blisko 100 spotkań.
Już bez Kusia ekipaze Stambułu spadła z ekstraklasy, ale szybciutko do niej powróciła.Ostatnie dwa sezony w jej wykonaniu to bardzo wysokie czwartemiejsca. Co ciekawe, w obu przypadkach zdobyła ona równo po 59punktów. Wszystko wskazuje na to, że obecne rozgrywki mogąskończyć się dla Başakşehiru jeszcze lepiej.
Dziewięćzwycięstw, pięć remisów, ani jednej porażki i w sumie 32 punktypo 14 kolejkach. Takim bilansem legitymuje się póki co drużynaprowadzona przez Abdullaha Avcıego. I to wszystko bez wielkichgwiazd. Co prawda w lidze tureckiej jest kilka zdecydowanieskromniejszych klubów, ale mimo wszystko Başakşehirowi donajwiększych bardzo daleko. Skład Beşiktaşu i Galaty jest wartdwukrotnie więcej, Fenerbahçe - trzykrotnie. Najwyżej wycenianymzawodnikiem, jaki występuje obecnie w liderze ligi tureckiej jestVolkan Babacan, który niedawno na stałe wskoczył do bramkitureckiej reprezentacji. Z reprezentantów są jeszcze Bośniak EdinVisca, Mołdawianin Alexandru Epureanu czy Szwed Samuel Holmén.Każdy z nich odgrywa ważną rolę w drużynie, a pieczę nadwszystkim trzyma kapitan, Emre Belözoğlu. Tak, ten sam Emre.
Były zawodnikNewcastle czy Interu trafił do Başakşehiru przed poprzednimsezonem z Fenerbahçe. W pierwszej kolejce obecnych rozgrywek, naktórą przypadł mecz z jego byłą drużyną, wyleciał zresztą zboiska. W kolejnych, mimo problemów zdrowotnych, 36-latek dawałjednak sporo jakości.
Siłą drużyny ze Stambułu, jak toczęsto bywa w podobnych przypadkach, jest kolektyw. W klasyfikacjinajlepszych strzelców ligi tureckiej próżno szukać jej zawodnika.Bramki rozłożone są na cały zespół, ale jednocześnie jest ichnaprawdę dużo - w sumie 29. Żadna inna ekipa nie trafiała dosiatki częściej. Emre zanotował do tej pory dwa trafienia i trzyasysty. Statystyki reszty kluczowych graczy?
- 33-letniBrazylijczyk Márcio Mossoró - pięć goli i trzy asysty.
-26-letni Visca - cztery gole i cztery asysty.
- 30-letni tureckisnajper Mehmet Batdal - cztery gole i asysta.
- 19-letni tureckiskrzydłowy Cengiz Ünder - trzy gole i cztery asysty.
Dwatrafienia w lidze ma też Stefano Napoleoni, którego ekstraklasowizapaleńcy na pewno pamiętają z występów w Widzewie. 30-latektrafił do Turcji zimą. Patrząc na to, że w sumie spędził naboisku 83 minuty - dwa gole są znakomitym wynikiem.
Wracając do powyższej listy... Ünder byłjednym z dwóch transferów gotówkowych Başakşehiru w letnimokienku. Kosztował klub 700 tysięcy euro. Reszta - i tyczy się towiększości kadry - gra w nim od kilku sezonów. Mossoró trafił naprzykład do Turcji w 2014 roku, kończąc tym samym swoją przygodęw Arabii Saudyjskiej. Batdal występuje w klubie od roku 2013.Wcześniej przez lata próbował przebić się w Galacie. Nie udałosię. Był za słaby. Takich przypadków jest zresztą o wielewięcej, co jeszcze bardziej drażni wielkich. W końcu z pozoruniegroźny rywal ogrywa ich piłkarzami, z których sami rezygnowali.
Słowo„ogrywa” jest tutaj jak najbardziej na miejscu, bo Başakşehirma już za sobą spotkania z całą wielką trójką. Wspomniany meczz Fenerbahçe i spotkanie z Galatasaray kończyły się wygranymi 1:0i 2:1. Punkcik zdołał urwać tylko Beşiktaş, dla którego bramkęna 1:1 zdobył eks-wiślak, Marcelo. Niewyobrażalna sprawa. - Kilkalat temu na nasze spotkania ligowe przychodziło po stu kibiców.Miało to też jakieś zalety, w końcu to zwykle mniej protestów...Zawsze jednak chce się mieć pełne trybuny, a wiadomo, że zwykleprzychodzi to wraz z wynikami - mówił jakiś czas temu jeden zczłonków zarządu Başakşehiru, Mustafa Erogut.
Żeby nie było jednak zbyt kolorowo - spotkania aktualnego lideratureckiej ekstraklasy wciąż nie przyciągają tłumów. Średniawidzów na mecz nie przekracza trzech tysięcy. Słabiutki wynik. Wklubie doskonale zdają sobie jednak sprawę z tego, że pewnychspraw nie przeskoczą. Stosunkowo młody jest bowiem nie tylkozespół, ale i dzielnica miasta, od której przejął nazwę. Jestto pewna bariera.
Fatih TerimStadium. Oddany do użytku w 2014 roku stadion Başakşehiru możepomieścić 17 tysięcy fanów.
Başakşehirowikibicują głównie młodzi ludzie. Studenci, którzy robią toniekoniecznie z czystej pasji, a bardziej na znak protestu. Chcąpokazać, że można podążać za futbolem i emocjonować się nimbez jakichkolwiek konfliktów. Ich zdaniem związana z rywalizacjąreszty klubów przemoc oraz polityka mocno nadszarpnęły wizerunekstambulskiego sportu.
- Porównałbym to z dorastaniemdziecka. Jest to naprawdę wspaniałe uczucie. Wspieramy klub, taknaprawdę nie oczekując wielkich osiągnięć. Po prostu chcemy torobić - postawił sprawę jasno jeden z kibiców.
Nieco innepodejście do sprawy mają oczywiście piłkarze, działacze itrener, którym zdecydowanie bardziej zależy na wynikach. Dla tegoostatniego, 53-letniego Avcıego, to drugi romans w karierze zBaşakşehirem. Trwa on już od ponad dwóch lat, ale do rekordu itak daleko. Wcześniej był bowiem odpowiedzialny za wyniki ekipy zeStambułu przez pięć wiosen. W międzyczasie prowadził tureckąkadrę, którą przejął po Guusie Hiddinku, ale skończyło się toklapą.
AbdullahAvcı.
Avcı pracuje w Stambulena swój pierwszy poważny sukces, bo ciężko tak nazwać półfinałmistrzostw świata z reprezentacją Turcji do lat 17 sprzed ponaddekady. - Przypomina Warrena Buffeta. Amerykański biznesmen jestbardzo bogatym człowiekiem, ponieważ często kupuje akcje, którychniektórzy nie doceniają. Nasz szkoleniowiec nie ma problemów zeznajdowaniem z pozoru mało wartościowych zawodników, którychczyni lepszymi - mówi przywoływany już Erogut.
- Chcemy wygrywaćjak najdłużej. Wszystkie nasze plany skupiają się wokółkolejnych zwycięstw. Jeśli chodzi o transfery, zależy nam głównie na rodzimych zawodnikach. Nikt nas do tej pory nie zawiódł. Oczywiścienie jestem przeciwko graczom z zagranicy, bo większość dodajewartości naszej drużynie i całej lidze, ale jednak inne klubypowinny brać z nas przykład. W Turcji mamy poważne problemy zeszkoleniem młodzieży, a my przypominamy, że warto stawiać narodaków - przyznał niedawno sam Avcı.
Zespół z FatihTerim Stadium, mimo remisów w trzech ostatnich ligowych kolejkach,coraz częściej porównywany jest do Leicester City, które wpoprzednim sezonie zadziwiło piłkarski świat i sięgnęło pomistrzostwo Anglii. - „Lisy” miały swoją bajkę w poprzednichrozgrywkach. Wcześniejszy sezon zakończyły jednak na niższejpozycji i w obecnym są w podobnej sytuacji. My chcemy być co roku wczołowej czwórce, piątce. Patrząc na model klubu i tak bardziejprzypominamy zresztą Southampton.
- Sukcesu nie można kupić- powiedział Erogut.