Tysiące Vardych, marchewki, mandarynki i kurczak... czyli barwne PROTESTY kibiców
2016-12-27 15:59:22; Aktualizacja: 7 lat temuPonad 20 tysięcy kibiców w maskach z podobizną Jamiego Vardy'ego... Fani Leicester City pokazali w trakcie poniedziałkowego meczu z Evertonem, jak można wyrazić swój sprzeciw. Szalonych protestów w historii piłki było jednak o wiele więcej.
Szerzej o proteście na King PowerStadium możecie przeczytać TUTAJ.Nie ma co ukrywać, że swoje trzy grosze dorzucił w niej sam klub.My skupiliśmy się na typowo kibicowskich akcjach. Wszak to zawszekreatywni fani wpadają na najbardziej barwne pomysły.
Simpsonowie mówią „nie”! Popularne
Ponad dwa lata temu jedną znajbardziej oryginalnych opraw, nazwijmy to protestacyjnych,stworzyli fani Rayo Vallecano. Sympatycy malutkiego klubu z Madrytuchcieli wyrazić swoje zdanie na temat poniedziałkowych spotkań,które decyzją władz La Liga przypadały im dość często. „LosVallecanos” stworzyli więc kilkanaście transparentówdopełnionych flagami, między którymi stał pokój znany zkreskówki „Simpsonowie” i jej bohaterowie.
Niektórehasła? „Nie dla poniedziałkowych meczów!”, „…i to nibynajlepsza liga na świecie?! Hahah”, „Więcej praw TV, więcejpieniędzy w kieszeni. Wyśmienicie”.
W Turcji racekochane są jeszcze bardziej niż w naszym kraju. W zasadzie nikt niewyobraża sobie spotkań Süper Lig bez nich. Łatwo wyobrazićsobie, co poczuła większość fanów znad Bosforu, gdy tamtejszafederacja zaczęła myśleć o bardziej restrykcyjnych przepisachdotyczących środków pirotechnicznych. Najpierw było lekkiezniesmaczenie, ale już chwilę później - szyderczy uśmiech. Wyraztemu dali kibice Eskişehirsporu. Fani „Czerwonych Błyskawic”stworzyli sektorówkę, na której widniał wielki „trollface”.Chwilę później, a jakże, odpalili race.
Bywa i tak, żefani swoimi oprawami wyrażają wielkie niezadowolenie z wyników,które odnoszą ich pupile. Pięć lat temu z humorem do sprawypodeszli kibice trzecioligowego Magdeburga, którzy postanowiliwskazać piłkarzom drogę do bramki... kolorowymi strzałeczkami.Oczywiście pomogło i w meczu z Berliner AK Christopher Wrighttrafił do siatki po trwającej kilkaset minut strzeleckiej niemocycałej drużyny.
Kto chce dostać mandarynką?
Czasamiprotest nie ogranicza się wyłącznie do trybun i fani postanawiająprzerzucić go na murawę. Kluczowy jest tutaj człon „rzucić”.Szczególnie często na murawie lądują piłki tenisowe.Sztandarowym przykładem jest tutaj mecz ligi szwajcarskiej pomiędzyLuzern, a Basen. Miotając na murawę piłeczki, kibicezaprotestowali przeciwko zmianie godziny spotkania, co spowodowanebyło transmisją z meczu tenisowego Rogera Federera z NovakiemDjokoviciem. Spotkanie przerwano na 40 minut.
ŚlademSzwajcarów poszło kilka innych ekip. Chociażby fani Sevilli,którzy w 2012 roku zaprotestowali w identyczny sposób przeciwkogodzinie rozpoczęcia meczu z Levante. Pierwszy gwizdek na EstadioRamón Sánchez Pizjuán rozbrzmiał dopiero o 22:30. Za wszystkimstało rozgrywane wcześniej El Clásico, które opóźniło meczSevilli.
Napoczątku tego roku na piłeczki tenisowe zdecydowali się równieżsympatycy Borussii Dortmund. Oni protestowali przeciwko coraz wyższymcenom biletów. Jak można było przeczytać na jednym ztransparentów: „Piłka nożna musi pozostać przystępna!”.
Będąc przy cenach wejściówek, nie można nie wspomnieć okibicach Liverpoolu. Fani „The Reds” po tym, jak dowiedzieli się,że mogą płacić za nie w trwającym sezonie nawet 77 funtów, postanowiliwyjść ze stadionu w trakcie spotkania z Sunderlandem. Zrobili todokładnie w 77. minucie.
Zdarza się, że na boisku masowolądują inne przedmioty. Co prawda w 2014 roku podczas meczu zBurnley fani Blackpool też rzucali z trybun piłki, ale postanowilidołączyć do nich mandarynki. Były one odniesieniem do przydomku iklubowych barw. A protestowali oczywiście przeciwko znienawidzonemuKarlowi Oystonowi, działającego - według nich - na szkodę klubu.
Akcjiprzeciwko niemu było zresztą zdecydowanie więcej. Podczas jednegoze spotkań kibice postanowili wejść na murawę i stwierdzili, żez niej nie zejdą. Takie cudo mieli też zrobić na budynku BlackpoolTower.
Dość często przeciwko klubowymwładzom protestują też fani Charltonu. W październiku urządzilioni wspólny pochód z kibicami Coventry, by następnie - już popierwszym gwizdku sędziego - wrzucić na murawę malutkie świnki. Wprzeszłości robili oni już coś podobnego z piłkamiantystresowymi i plażowymi.
Prezenty dla piłkarzy
Podkoniec zeszłego roku, nie po raz pierwszy, na nietypowy protestzdecydowali się fani Romy. Niezadowoleni z wyników rzymscy kibiceprzynieśli swoim piłkarzom marchewki. Nie kilka, tylko dokładnie50 kilogramów. Wszystko opatrzone było transparentem: „Smacznegokróliki!”. Dlaczego króliki - pomyślicie. Ano dlatego, że tepuszyste zwierzaczki utożsamiane są w Italii z tchórzostwem.
Tozresztą nie był rekord, bo po pamiętnym 1:7 z Manchesterem Unitedw 2007 roku piłkarze dostali ponad dwa razy więcej marchewek.
Nanieco inny pomysł swego czasu wpadł rywal zza miedzy romanistów,Lazio. Fani z biało-błękitnej części Rzymu dość częstoprotestują przeciwko Claudio Lotito czy słabo grającym piłkarzom.Siebie przeszli jednak pod koniec zeszłego roku, gdy na klubowychobiektach treningowych zostawili worki pełne końskich odchodów.
Nie tak dawno temu przeciwkorasistowskiemu zachowaniu części kibiców Lazio, które byłoskierowane wobec Kalidou Koulibaly'ego, protestowali sympatycyNapoli. Fani z Neapolu, podobnie jak to miało miejsce ostatnio wLeicester, w geście solidarności z Senegalczykiem założyli maskiz jego podobizną.
Intruzi na murawie
Niemożna nie wspomnieć o fali protestów, która nawiedziła Niemcywraz z powstaniem i pnięciem się po kolejnych szczebelkach RBLipsk. Sponsorowane przez Red Bulla „Byki” nieustannie wzbudzająszyderę, niechęć, a nawet nienawiść kibiców z całego kraju.Jedni ograniczają się do transparentów, inni nie. I tak, faniUnionu Berlin postanowili na przykład przebrać się w worki naśmiecie, a sympatycy Köln nie pozwolili wjechać piłkarzom zLipska na swój stadion.
Była też głowa byka, którąkibice Dynama Drezno wrzucili na boisko w trakcie meczu ze „sztucznymklubem”. Oczywiście od razu przypomina nam się spotkanieBarcelony z Realem i świński łeb rzucony przez fanów Barcy.
Żeby zakończyć trochę milej, wybieramy naszego zwycięzcę.A jest nim... kurczak. Kibice Blackburn Rovers wrzucili go na murawępodczas rozgrywanego w 2012 roku meczu z Wigan. Cel? Prztyczek w noswłodarzy klubu, którzy dorobili się fortuny na drobiu. FaniBlackburn powtórzyli zresztą tę akcję dwa lata później.