Z bliska: Jak Lippi pogrążył trzech muszkieterów z dawnego Interu

Z bliska: Jak Lippi pogrążył trzech muszkieterów z dawnego Interu fot. Transfery.info
Adam Flamma
Adam Flamma
Źródło: Transfery.info

W 1998 roku Inter Mediolan pokonał w finale Pucharu UEFA Lazio Rzym 3:0. Spory wkład w ten sukces miała trójca włoskich obrońców: Fabio Galante, Francesco Collonese i Salvatore Fresi.

 

Każdy z nich zapisał się złotymi zgłoskami w historii klubu, ale całą trójcę pogrążył w Interze jeden człowiek – Marcello Lippi.  

Włoski szkoleniowiec pracował w Interze tylko przez jeden sezon 1999/2000, jednak kibicom nerro-azzuri dał się poznać jako autor wielkich czystek w szatni. Lippi przejął skonfliktowaną drużynę Interu i od razu chciał w niej zaprowadzić porządek. Ofiarami jego działań okazali się między innymi trzej solidni obrońcy – Fabio Galante, Francesco Collonese i Salvatore Fresi. Oto ich historia.

Największym talentem, przynajmniej teoretycznie, obdarzony był Galante. Urodzony w listopadzie 1973 roku, włoski przystojniak, również wzięty model i projektant własnej linii ubrań, swoją karierę rozpoczął w Empoli. Stamtąd przeszedł do Genui, która wtedy, czyli w połowie lat 90. ubiegłego wieku, całkiem nieźle radziła sobie w Serie A. Galante z miejsca stał się solidnym punktem obrony, a jego dobra gra zaowocowała po trzech sezonach transferem do Interu Mediolan w 1996 roku. Wielkim fanem Fabio był zwłaszcza Roy Hodgson, ówczesny szkoleniowiec Interu, który widział w Galante idealnego partnera dla ikony Interu, Giuseppe Bergomiego. Podobnie uważał następca Anglika, Gigi Simoni. W tym czasie Inter był obok Juventusu najlepszym teamem we Włoszech, a Galante był solidnym punktem obrony. Swoją grą zapracował sobie na grę w reprezentacji olimpijskiej na Igrzyskach w Atlancie w 1996. Problem zaczął się w momencie, gdy Inter przejął Lippi, który postanowił od razu pozbyć się zawodników, którzy podobno psuli atmosferę w zespole. Galante zawsze był ulubieńcem prasy i miał dużo do powiedzenia w szatni. To nie spodobało się Lippiemu, więc Fabio pożegnał się z Interem i wylądował najpierw w Torino, a później w Livorno. Tam zawsze był czołową postacią do chwili, gdy dwa lata temu zakończył swoją karierę. Jak sam wspomina, Lippi zrobił z niego kozła ofiarnego. – Nie lubił indywidualności. Postawił sprawę jasno, nie chciał mnie. Żałuję, bo jakbym dostał szansę,to wykorzystałbym ją i może zagrałbym w reprezentacji – wspomina po latach Galante.

Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku Francesco Collonese (ur. 10 sierpnia 1971 r.), który w Mediolanie grał w latach 1998-2000. Z początku był pewnym punktem defensywy nerro-azzurich, jednak w chwili przybycia Lippiego zaczęły się problemy. Collonese był jego zdaniem zbyt wolny i zbyt słabo grał głową. Wychowanek Potenzy swoją grą całkowicie zaprzeczał opinii szkoleniowca, co więcej w roku 1997 odebrał od włoskich dziennikarzy nagrodę dla najsolidniejszego obrońcy Serie A. Selekcjoner mistrzów świata z 2006 roku dał Francesco szansę, jednak za jego kadencji Collonese był żelaznym rezerwowym. Niezadowolony z tego zawodnik odszedł z klubu i przeniósł się do rzymskiego Lazio. Tam jednak kariery nie zrobił. Co prawda z klubem ze stolicy zagrał w Lidze Mistrzów, wygrał nawet krajowy puchar, ale przez cztery lata wystąpił zaledwie w 12 spotkaniach. Przez większość czasu leczył kontuzję, które zahamowały jego karierę. Później obrońca grał jeszcze przez dwa lata w Sienie, gdzie w 2006 roku zakończył karierę. Nigdy nie zagrał w reprezentacji Włoch. – Kontuzje zepsuły mi karierę. Ale nie żałuję swoich wyborów. W Interze mieliśmy świetną paczkę, ale ciągle drużynę trapiły kontuzje. Może przez nie wielu zawodnikom nie było z Lippim po drodze – zastanawia się Collonese.

Zdecydowanie więcej szczęścia w swojej karierze miał Salvatore Fresi., podobnie jak Galante, członek kadry olimpijskiej z Atlanty. Urodzony w styczniu 1973 r. Fresi w Interze pojawił się już w 1995 roku i od razu traktowany był jako dobry duch zespołu oraz zawodnik uniwersalny. Co prawda zwykle grał na środku obrony, ale wielokrotnie grał też na prawej stronie czy jako defensywny pomocnik. Co prawda wychowanek nigdy nie błyszczał techniką ani szybkością, jednak w tamtym czasie był jednym z najsolidniejszych obrońców Serie A. Rzadko zdarzały mu się wpadki. Ponadto zawsze dawał z siebie wszystko, co cenili w nim koledzy. – Nie odpuszczał. Czy to był mecz czy zwykły trening, Salvatore zawsze zostawiał płuca na boisku – komplementuje zawodnika były kolega z boiska, Chilijczyk Ivan Zamorano. Dla Fresiego przygoda z Interem skończyła się po finale Pucharu UEFA. Liczne urazy i nowe porządki w szatni spowodowały, że przez dwa sezony tułał się po słabszych klubach w ramach wypożyczeń. Wszystko zmienił transfer do Bologny w 2001 roku. Tam Fresi rozegrał najlepszy sezon w karierze, kiedy strzelił 8 bramek, co jak na obrońcę jak sporym wyczynem. Pojawiły się nawet głosy o powołaniu do kadry na mundial w Korei i Japonii w 2002 roku, ale były już obrońca Interu nie był faworytem ówczesnego selekcjonera Squadra Azzura, Giovanniego Trappatoniego. Ten wolał stawiać na sprawdzonych Nestę, Cannavaro czy będących w świetnej formie Marco Iuliano czy Christiana Panucciego. Z takimi tuzami Fresi nie miał szans. I choć sezon w Bologni zaowocował transferem do wielkiego Juventusu, to w Turynie obrońca był przysłowiowym piątym kołem u wozu. Być może dlatego, że wtedy na Stadio delle Alpi trafił również Marcello Lippi, który nie chciał zawodnika w swojej drużynie. Transfer negocjował jednak poprzedni szkoleniowiec i w taki sposób Juventus zakończył poważną karierę Fresiego. Rozegrał w nim zaledwie kilka spotkań, później tułał się po słabszych klubach, by w 2005 roku zakończyć karierę w barwach Salernitany. Dlatego też mówi się o nim jako o wielkim pechowcu, który ilekroć zapracował swoją grą na uznanie i transfer do wielkiego klubu, musiał go opuszczać ze spuszczoną głową. I choć sukcesy zdobyte z Interem są całkiem spore, to trzeba przyznać, że Fresi trafił na dziwny czas w karierze Marcello Lippiego. W Interze trenerowi nie szło zupełnie nic, natomiast w Juventusie miał za zadanie przewietrzyć szatnię i wprowadzić nową jakość. Między innymi wtedy do Juventusu trafił zaciąg obrońców na czele z Marco Zanchim i Nicolą Legrotagglie. Spośród wielu, sprawdził się tylko ten ostatni. Fresiego niestety w tym gronie nie było.

Trzej muszkieterowie obrony, którzy swoje najlepsze lata spędzili w Interze Mediolan. Ten klub dał im wszystko, ale też pogrążył ich za pomocą jednego z najlepszych trenerów świata, Marcello Lippiego. Czy byli za słabi? Patrząc na ich późniejsze dokonania, można mieć co do tego wątpliwości. I choć nigdy ani Fabio Galante ani Francesco Collonese ani Salvatore Fresi nie należeli do gwiazd włoskiego calcio, to należy im się bezwzględny szacunek za to, co zrobili chociażby dla Interu. Dla klubu, który każdy z nich, do końca życia będzie miał w sercu. – Ten klub dał mi wszystko – mówią zgodnie trzej muszkieterowie środka obrony.

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] 100 milionów funtów za Kevina De Bruyne?! 100 milionów funtów za Kevina De Bruyne?! „To jeden z »sytych kotów« w Lechu Poznań” „To jeden z »sytych kotów« w Lechu Poznań” Transfery - Relacja na żywo [23/04/2024] Transfery - Relacja na żywo [23/04/2024] Josué dolewa oliwy do ognia. W Legii Warszawa panuje stan oczekiwania Josué dolewa oliwy do ognia. W Legii Warszawa panuje stan oczekiwania Rozchwytywany pomocnik zaoferowany Bayernowi Monachium Rozchwytywany pomocnik zaoferowany Bayernowi Monachium OFICJALNIE: Inter Mediolan zdobywcą Scudetto. Tytuł przypieczętował w derbach [WIDEO] OFICJALNIE: Inter Mediolan zdobywcą Scudetto. Tytuł przypieczętował w derbach [WIDEO] Kolejka chętnych po najlepszego strzelca w Belgii. 25 goli w 32 meczach Kolejka chętnych po najlepszego strzelca w Belgii. 25 goli w 32 meczach FIFA bliska zawarcia kontraktu na transmisję nowych Klubowych Mistrzostw Świata FIFA bliska zawarcia kontraktu na transmisję nowych Klubowych Mistrzostw Świata

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy