Zlatan Ibrahimović wyrzucił go z kadry. Jürgen Klopp widział w nim kogoś wyjątkowego

2024-09-17 19:42:45; Aktualizacja: 33 minuty temu
Zlatan Ibrahimović wyrzucił go z kadry. Jürgen Klopp widział w nim kogoś wyjątkowego Fot. Gareth Evans/News Images/SIPA USA/PressFocus
Paweł Hanejko
Paweł Hanejko Źródło: Transfery.info

Zlatan Ibrahimović, który odpowiada za politykę transferową AC Milanu, był bezwzględny. Szwed na początku lipca podjął decyzję o usunięciu z kadry pierwszego zespołu Divocka Origiego. Choć wydawało się, że latem napastnik znajdzie zatrudnienie w innym zespole, to formalnie nadal jest piłkarzem drużyny z San Siro. Obecnie pozostają mu jednak wyłącznie występy w trzecioligowej ekipie Milan Futuro.

Zlatan Ibrahimović był znany na boisku ze swojej bezkompromisowości. Nie inaczej jest także od momentu, gdy odpowiada za politykę transferową AC Milanu. Szwed na początku lipca twardo stwierdził, że nie widzi miejsca w drużynie dla Divocka Origiego. Powiedział o tym publicznie, by skłonić Belga do poszukania sobie nowej drużyny. Nie jest bowiem tajemnicą, że jego kontrakt to duży wydatek dla klubowych księgowych. W skali roku zarabia bowiem cztery miliony euro.

Atakujący jednak niewiele sobie z tego robił, dlatego też obecnie jest częścią Milan Futuro - drużyny młodzieżowej, występującej na co dzień w trzeciej lidze włoskiej. To raczej nie jest szczyt marzeń napastnika. Tym bardziej że we wtorkowy wieczór drużyna Paulo Fonseki mierzy się w Lidze Mistrzów z Liverpoolem, czyli klubem, gdzie kibice wręcz kochali 29-latka.

Ulubieniec Jürgena Kloppa

Zanim Divock Origi ruszył na podbój Serie A, był związany właśnie z „The Reds”. W lipcu 2014 roku pozyskano go za nieco ponad 12 milionów euro z Lille, natomiast rok później na Anfield trafił Jürgen Klopp. Niemiec wręcz uwielbiał tego zawodnika, czego nie krył w mediach. Mówił zresztą, że niezależnie, jaki klub wybierze w przyszłości, to i tak jest w nim skazany na sukces.

- Może się to wydawać dziwne, jak popatrzycie na liczbę jego występów. Moim zdaniem to jeden z największych graczy, z jakimi miałem przyjemność pracować. Współpraca z nim zawsze sprawiała mi wielką radość - mówił swego czasu Niemiec.

Belg był bowiem w jego układance człowiekiem od zadań specjalnych, a jego bramki zapadną na długo w pamięci kibiców Liverpoolu. Tu należy wspomnieć między innymi słynnego gola z FC Barceloną, kiedy to Trent Alexander-Arnold zmylił przeciwnika, a do siatki trafił nie kto inny, jak właśnie Origi. Pod koniec przygody z angielskim klubem jego trafienie dało triumf w derbach z Evertonem.

Choć wydawało się zatem, że napastnik czuje się na Anfield bardzo dobrze, to miał jednak konkretne wymagania - regularną grę w pierwszym składzie. Tego nigdy w Premier League nie mogli mu zagwarantować, dlatego też postanowił zmienić barwy i zasilić AC Milan.

- Jeśli nie grasz, czujesz się niezadowolony. Mimo to zawsze starałem się stawiać drużynę na pierwszym miejscu. Kiedy grałem w Liverpoolu, wygraliśmy wiele trofeów. Za każdym razem czułem się ich częścią. Twierdzę teraz, że moja przygoda dobiegła końca i chcę spróbować czegoś nowego - mówił, opuszczając Anfield.

Klapa na San Siro

Wydawało się, że po przenosinach na San Siro Origi rzeczywiście odżyje. Tam miał liczyć na zaufanie ze strony Stefano Piolego. Włoch chciał go w swojej drużynie i dawał mu szanse, ale Belg raził nieskutecznością. Żeby nie być gołosłownym, warto przytoczyć pierwszy sezon. W nim atakujący zanotował łącznie 36 meczów, strzelając dwa gole oraz notując jedną asystę.

Z tego powodu minione rozgrywki 29-latek spędził w Nottingham Forest. Mogło wydawać się, że w swoim odpowiednim środowisku, czyli w Premier League, rozwinie skrzydła. Tam jednak również był cieniem piłkarza z Liverpoolu i wiele razy nie podnosił się nawet z ławki. Z tego względu nie zdecydowano się go wykupić.

Po powrocie do Mediolanu również nie ma, co liczyć na grę. Choć jeszcze na przełomie lipca i sierpnia media donosiły o jego transferze, to z czasem wszystko się rozmyło. Zlatan Ibrahimović wskazał mu drzwi, które ponownie otworzą się najwcześniej w styczniu.

Niezgłoszony do Ligi Mistrzów

Liga Mistrzów rozpoczyna się we wtorkowy wieczór. Już na wstępie los skojarzył AC Milan z Liverpoolem. Byłaby zatem okazja, by spotkać się ze starymi kolegami. Włosi jednak są konsekwentni i uznali, że Origiemu nie należy się nawet miejsce w szerokiej kadrze na te elitarne rozgrywki.

Koledzy zatem będą musieli radzić sobie bez Belga. Czy stawią czoła angielskiemu gigantowi, który wraca do Ligi Mistrzów po rocznej przerwie? Przekonamy się o 21:00, bo wtedy zabrzmi pierwszy gwizdek. Rywalizację AC Milanu z Liverpoolem będzie można oglądać w Canal+ Extra 1.