Życie po Mili

2013-05-11 01:29:33; Aktualizacja: 11 lat temu
Życie po Mili Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Sebastian Mila odchodzi ze Śląska. Jak zastąpić niezastąpionego, czyli lista zawodników, których mogą kupić wrocławianie w miejsce swojego kapitana.

O odejściu Sebastiana Mili wraz z zakończeniem obecnego sezonu wiadomo już od dawna. Jedyne, co nurtuje naszą ciekawość jest to, gdzie wyląduje rozgrywający Śląska Wrocław. Czy wybierze jakże perspektywiczną ofertę ze Stanów Zjednoczonych, czy dającą wiele możliwości propozycję z Azerbejdżanu? No naprawdę ciężki wybór, ale pozostawmy go samemu zawodnikowi, który powinien porządnie się zastanowić, gdzie chciałby kontynuować swoją piłkarską karierę, bo nie zawsze jego wybory były trafne (patrz: Valarenga). Dużo ciekawszą sprawą związaną z tym transferem będzie sytuacja Śląska, który sprawia wrażenie drużyny uzależnionej od Mili. Widać to zresztą po statystykach, z których wynika, że zawodnik ten brał udział w niemal połowie bramkowych sytuacji Wrocławian. Z jego podań padło 10 bramek, a i sam strzelił ich 6. To ogromny kapitał, a należy pamiętać, że suche dane nie mówią wszystkiego, bo przez 30-letniego rozgrywającego przechodzi niemal każda akcja.  W Ekstraklasie nie ma drugiej drużyny tak bardzo zależnej od jednego gracza. Aż samo nasuwa się pytanie, jak ten problem zamierza rozwiązać Śląsk, by nie skompromitować się w europejskich pucharach i liczyć się w walce o cokolwiek w przyszłym sezonie? Ciężko jest przewidzieć działania, jakie poczynią działacze klubu z Wrocławia, by zatuszować tę stratę, ale zdecydowałem się im pomóc i podać kilku prawdopodobnych zastępców Sebastiana Mili.

OKRADANIE TONĄCEGO OKRĘTU

Jedynym zawodnikiem GKS-u Bełchatów, który w tym sezonie prezentuje jakikolwiek poziom jest Kamil Wacławczyk. Względnie młody (rocznik 87), z dobrą techniką i przeglądem pola, pełni w drużynie Kamila Kieresia podobną rolę do tej Sebastiana Mili w Śląsku, dlatego też wydaje się być idealnym kandydatem do zastąpienia go. Być może jego statystki nie powalają na kolana, bo to tylko 3 bramki i 3 asysty, ale nie można zapominać, że są tak słabe głównie z winy z otaczających go na boisku kolegów nieprezentujących zbyt wysokiej formy. Kolejnym atutem rozgrywającego z GKS-u jest dobre wykonywanie stałych fragmentów gry, czyli to, z czego słynie Sebastian Mila, a i Śląsk korzysta z tego atutu dość mocno. Oczywiście Wacławczyk nie jest piłkarzem bez wad, ale akurat w T-Mobile Ekstraklasie nie powinno to dziwić. Zawodnik ten ma problem z ustabilizowaniem formy na wysokim poziomie, ale można ten zarzut można zbić tym, że w Polsce nie ma takiego piłkarza, który radziłby sobie z tym. Warto również nadmienić, że o stabilizację będzie mu łatwiej w silniejszej drużynie, właśnie pokroju Śląsku. Sam transfer wychowanka KS Polkowice (debiutował jeszcze 7 lat temu, jeszcze, kiedy ta drużyny grała w starej I lidze) nie powinien kosztować zbyt wiele. Po pierwsze, dlatego, że Bełchatów szuka oszczędności w każdy możliwy sposób, a na dodatek kontrakt Wacławczyka kończy się 31 grudnia 2013 i nadchodzące okienko będzie ostatnim, by zarobić cokolwiek na nim zarobić. Tak więc kwota rzędu 200 tysięcy złotych powinna w 100% zadowolić działaczy z Bełchatowa.

CZESKO-SŁOWACKIE WINO

Tak jak wilka ciągnie do lasu, tak Stanislava Levy’ego do Czech. Sympatyczny szkoleniowiec Śląska wielokrotnie opowiadał, że w wolnych chwilach jeździ za naszą południową granicę oglądać czeską i słowacką ligę, a że z Wrocławia daleko nie jest zdarza się względnie często.  Aż nie chce się wierzyć, że regularnie obserwując te rozgrywki nie znalazł żadnego zawodnika wartego większej uwagi.  Wiadomo, że nie będą to piłkarze pokroju Marka Matejovskiego (Sparta Praga) czy Vladimira Daridy (Viktoria Pilzno), ale w słabszych drużynach też można znaleźć kogoś ciekawego, bo prawdą ogólną jest fakt, iż Czesi i Słowacy są od nas zdecydowanie lepsi technicznie, co widać po przykładzie Roberta Jeża, który choć obecnie bez formy, wciąż błyszczy techniką na tle polskiej ligi. Kolejnym wszystkim znanym faktem odnośnie naszych sąsiadów, jest to, iż piłkarze zza południowej granicy nie kosztują zbyt wiele, prezentując przy tym dość wysoki poziom, więc za podobną sumę, którą trzeba wyłożyć za wspomnianego wcześniej Wacławczyka, można byłoby znaleźć zawodnika od podobnych, a nawet wyższych umiejętnościach.

Potencjalni następcy:

Ladislav Volesak

FK Slovacko

21 meczów

4 bramki

6 asyst

Martin Lukes

Banik

18 meczów

0 bramek

7 asysty

Michal Skvarka

MSK Zilina

24 mecze

3 bramki

4 asysty

Uros Matic

MFK Kosice

27 meczów

4 bramki

5 asyst

 

DOBRE, BO SWOJSKIE?

A na koniec, chyba najprawdopodobniejsze rozwiązanie.  Sebastian Mila odchodzi, a działacze Śląska wraz z trenerem Levy’m decydują się dać szansę, będącym w kadrze zespołu zawodnikom. Kandydatów jest dwóch: Mateusz Cetnarski i Dalibor Stevanović. Jeśli ciężko wierzyć w przebudzenie tego drugiego, to przynajmniej Cetnarski dają jakąkolwiek nadzieję na dobrą grę. Po pierwsze w GKS-ie Bełchatów z dobrym skutkiem pełnił rolę rozgrywającego, tworząc z Dawidem Nowakiem świetny duet działający na prostej zasadzie „prostopadłe podanie – strzał – gol”. Po drugie, ten zawodnik naprawdę ma umiejętności pozwalające zastąpić Sebastiana Milę, a słabą dyspozycję można upatrywać w tym, że jest w cieniu gwiazdy Śląska. Czy wraz z jego odejściem, Cetnarski odżyje?  Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, ale czy nie warto dać mu prawdziwej szansy?

NIE BĘDZIE TAK ŹLE…

Wiadomo, że w tym momencie Sebastian Mila to Śląsk, a Śląsk to Sebastian Mila, a wraz z jego odejściem zakończy się bezpowrotnie zakończy się pewna epoka, ale jak widać jest wiele możliwości zastąpienia go. Kiedy Sebastian przychodził do klubu, wtedy jeszcze z Oporowskiej, nikt nie myślał, że stanie się kimś tak istotnym.  Podobnie może być tym razem. Ku pokrzepieniu serc kibiców Śląska można napisać, że skoro w Manchesterze United nikt nie załamuje rąk po odejściu SAF, tak i oni nie powinni tego robić.