Epidemia presji
2012-01-28 22:19:36; Aktualizacja: 12 lat temu(...)Piłkarze to celebryci, idealnym tego przykładem jest kariera Davida Beckhama. Co się z tym wiąże? Otóż można wysnuwać wnioski, że ma to spore przełożenie na poczynania boiskowe.
Piłka nożna to już nie tylko sport, to wydarzenie. To widowisko, spektakl, które jest sprzedawane niczym film czy serial. Zawodnicy są aktorami, którzy po zejściu z boiska grają w reklamach. A swoim nazwiskiem promują firmy, które z futbolem mają tyle wspólnego, co ugodowy i przyjemny charakter z Carlosem Tevezem. Piłkarze to celebryci, idealnym tego przykładem jest kariera Davida Beckhama. Co się z tym wiąże? Otóż można wysnuwać wnioski, że ma to spore przełożenie na poczynania boiskowe.
Media są bardzo niewygodnym przyjacielem, nielojalnym. W chwilach zwycięstw i radości potrafią docenić gracza, jednak w chwilach gorszej formy i zwątpienia, nie pozostawiają na nim suchej nitki. Potrafią zarówno zbudować image i karierę piłkarza, jak i potęgować jego zwątpienie we własne umiejętności i miłość do piłki. Takich zwątpień możemy zaobserwować wiele, szczególnie w przypadku „dużych nazwisk” futbolowych.
Fernando Torres. W zasadzie, wystarczy imię i nazwisko, a wy, czytelnicy, macie już szerszy pogląd na to, co będzie zawierać ten akapit. Patrząc odrobinę wstecz, to genialny, pewny siebie i utalentowany zawodnik. Posiadał wszystko to, czego potrzebuje każdy napastnik. Był szybki, dobrze grał głową, trochę arogancki i samolubny (w przypadku napastnika nie nazwałbym tego wadą), miał niezły drybling i kąśliwy strzał. No i przede wszystkim jeszcze jedno…. strzelał gole! Jeśli ktoś szuka dobrego tytułu na książkę, to serdecznie polecam: „Jak 50 milionów może zmienić człowieka”. Oczywiście 50 milionów funtów, co w naszych, polskich realiach, wydaje się nieosiągalną sumą. Przejście do nowego klubu wielkiej gwiazdy światowego formatu. Okrzyknięcie tego ruchu największym transferem tamtego sezonu. Media pisały o tym tyle, że gdyby zebrać cała makulaturę ze zdjęciem Torresa na okładce, można by wytapetować mieszkania w całej Polsce. Jak mawiał wujek Ben, pamiętaj Torri, wielkie pieniądze, to wielka odpowiedzialność. I tak też się stało.
Gorączka dotycząca transferu spadła, temperatura wróciła do 36,6. Czas na pokazanie mediom swojej wartości. Presja, jaka spadła na jego barki, ważyła około 3 tony(dokładnie 2,95, ale w ostatniej chwili dodano jeszcze 3 artykuły na jego temat, więc doszło do 3). Okazało się, że nawet dla takiej gwiazdy jak Fernando Torres było to za wiele. W 31 meczach dla Chelsea strzelił tylko 3 bramki. Dla porównania, w barwach „The Reds”, w 102 spotkaniach strzelił 62 gole. Nikt nie patrzy już na to, że w każdym meczu gra walecznie, dobrze podaje i pokazuje wolę walki. Liczy się tylko to, że nie strzela. Na domiar złego, co jakiś czas daje jakąś perełkę, w której to nie trafia do pustej bramki z ośmiu metrów. Po raz kolejny psychika udowadnia, że w sporcie jest najważniejsza. I bez dyskusji!
Innym przykładem próby zachwiania pewności siebie, jest budowanie otoczki wokół celebryty świata nr 1 – Cristiano Ronaldo. Media sugerowały, że nie potrafi on grać w ważnych meczach. Zawodnik ten, znany ze swojej wrodzonej skromności twierdził, że to na niego nie ma wpływu. Że słowa wypowiadane przez dziennikarzy odbijają się od niego. Następnego dnia wychodził na murawę i grał jak Steven Seagal w większości swoich filmów. W skrócie, nie można by nazwać tego kunsztem. No i Gran Derbi, czyli ciągłe porównywanie CR7 z Messim. Presja olbrzymia i weź sobie tu człowieku z nią poradź. Jednak ostatnie spotkania pokazują, że jest jedna cecha, która potrafi presję zabić – doświadczenie. Sam Portugalczyk, w ostatnich występach przeciwko Barcelonie pokazał, że jeśli opanuję strach i wyjdzie poza wszechobecną krytykę, to ze Stevena Seagala przeradza się w Ala Pacino.
Na jednych presja wpływa korzystnie, innym wiąże nogi. Kluczem w tej profesji jest wiara we własne umiejętności. Dobrym posunięciem mogłoby być wyrzucenie telewizora, komputera i wprowadzenie zakazu wstępu gazetom do domu. Jednak chwilę potem dobrym posunięciem mogło by okazać się skoczenie z dachu jakiegoś wieżowca.
Rafał Kuliga