Indywidualne wyróżnienia za sezon Ekstraklasy
2017-06-11 14:48:33; Aktualizacja: 7 lat temu Fot. Transfery.info
Sezon 2016/2017 Ekstraklasy dobiegł końca, więc czas na podsumowania. Z racji tego, że trochę spotkań w tych rozgrywkach obejrzałem, czuję się zdolny do ocenienia pod kątem indywidualnym minionego sezonu.
Na pewno będzie on kojarzył się z wyścigiem o mistrzostwo do końcowych sekund. Z świetną postawą Jagiellonii, odmianami Legii i Lecha oraz niesamowitą dysproporcją między postawą Lechii u siebie i poza Gdańskiem. Będzie długo pamiętany dzięki „bandzie Bartoszka” w Kielcach, kapitalnej defensywie Bruk-Betu za trenera Michniewicza i przemianie krakowskiej Wisły pod wodzą trenera Ramireza. Nie zapominajmy o sinusoidzie Zagłębia Lubin czy też dobrej pracy trenera Kaczmarka w Płocku. Ja dziś skupię się na indywidualnych wyróżnieniach w kilku kategoriach.
BRAMKARZE
Pod względem golkiperów – to był świetny sezon. Odnoszę wrażenie, że mniej niż zwykle było baboli (nie dotyczy Pogoni Szczecin) bramkarzy, a po raz pierwszy od dawna kluby czołówki nie miały problemów z obsadą bramki. Dość wspomnieć, że w mojej ocenie różnice były tak minimalne, że każdy z czwórki Kuciak, Putnocky, Malarz, Kelemen mógłby zostać bramkarzem sezonu i nie można byłoby się zbytnio przyczepić do takiego wyboru. Dodajmy do tego bardzo solidnych Borjana, Załuskę, Szmatułę, Sandomierskiego czy Pilarza i mamy ponad połowę klubów, których trenerzy nie musieli się zbytnio martwić o swój numer 1.
OBROŃCY
W defensywie już nie było tak różowo, a rzut oka na tabelę wystarczy, aby zobaczyć na czym przede wszystkim polegała różnica między wielką czwórką a resztą stawki. Idąc od czoła tabeli, na pochwały zasłużyli: Michał Pazdan za kierowanie blokiem obronnym mistrzów Polski, Ivan Runje za trzymanie w ryzach całej defensywy Jagiellonii, Maciej Wilusz za kapitalną rundę wiosenną, co zaowocowało transferem do Rosji oraz Mario Maloca za unikanie większych wpadek pomimo rotowania ustawieniem przez trenera. Ponadto na duży plus zasłużył Tomasz Cywka. Defensywny pomocnik przestawiony na prawą obronę to rzadko spotykana kombinacja, a tu były zawodnik kilku angielskich klubów poradził sobie z tą zmianą wyśmienicie.
POMOCNICY
W środkowej linii król może być tylko jeden. Można się prześcigać w wymienianiu kolejnych ofensywnych pomocników, ale ja bym chciał się skupić na graczach, którzy byli w cieniu, a bez nich trudno o prawidłowy balans między ofensywą a defensywą. Na najbardziej niedocenianego gracza ligi wyrasta Thibault Moulin, który często swoim ruchem pomaga kolegom zdobyć kilka metrów przy rozegraniu, a trudno mi wskazać lepszego zawodnika, jeśli chodzi o grę krótkimi i średnimi podaniami. W cieniu walczącego o każdą piłkę Jacka Góralskiego podobną pracę wykonywał Taras Romanczuk, do tego wielokrotnie będąc adresatem długich podań od obrońców czy bramkarza. Na całej szerokości boiska harował również Maciej Gajos, wielokrotnie jego wpływ na grę pozostawał niezauważalny, a to nie przypadek, że od czasu przyjścia trenera Bjelicy to on był pewniakiem do gry w środku pola.
NAPASTNICY
Tu wybór jest prostszy, bo zawsze od napastnika wymaga się liczb, ale warto na nie popatrzeć szerzej niż tylko liczbę goli lub asyst. Dlatego uważam, że najlepszym napastnikiem minionego sezonu nie był Marcin Robak, ale Marco Paixao. I nie chodzi o różnicę w bramkach zdobytych z rzutu karnego, a o coś zupełnie innego. Portugalczyk połowę swoich goli strzelił przy wyniku 0-0, 2/3 z nich to gole w pierwszych połowach, kiedy to obrońcy mają więcej sił i rzadziej popełniają błędy. Stąd też inaczej trzeba popatrzeć na 18 goli Marcina Robaka, często wchodzącego z ławki na ostatnie minuty i dobijającego rywali. Warto pamiętać o zawodnikach, którzy rozegrali tylko po jednej rundzie, ale pokazali bardzo wysoką jakość. To Nemanja Nikolić i Cillian Sheridan. Król strzelców sezonu 2015/2016 w rundzie jesiennej nadal robił w polu karnym rywala co chciał, a napastnik Jagiellonii okazał się najlepszym transferem zimowego okienka w Ekstraklasie. Nie tylko strzelał, ale bardzo często potrafił utrzymać się przy piłce będąc osamotnionym na połowie przeciwnika, stwarzał okazje kolegom i pracował w defensywie. Aż dziw bierze, że ponoć był oferowany Legii, ale w Warszawie woleli Tomáša Necida.
TRENERZY
Choć musi budzić podziw postawa Legii i odrobienie 12 punktów straty pod wodzą Jacka Magiery, to jednak miano trenera sezonu należy się Michałowi Probierzowi. Z drużyny, która jeszcze rok temu walczyła o utrzymanie zrobił maszynę do wygrywania. Tak jak Legię ciągnął Vadis Odjidja-Ofoe, tak w Jagiellonii bez Vassiljeva drużyna grała nierzadko jeszcze lepiej niż z Estończykiem w składzie. Według mnie miarą pracy trenera jest progres kolejnych zawodników. Można wymieniać wielu, ale warto wspomnieć o dwóch: Jacku Góralskim i Przemysławie Frankowskim. Góralski z wychodzącego na każdy mecz bulteriera z pianą na pysku staje się chłodnym i wyrachowanym pomocnikiem, który coraz rzadziej daje się sprowokować. Frankowski w ofensywie pokazuje pełnię swoich umiejętności, a do tego w razie potrzeby może być prawym obrońcą i radzi sobie na tej pozycji zaskakująco dobrze. To wszystko pokazuje pracę trenerską sztabu Michała Probierza, a efektem tych działań, prócz świetnej postawy drużyny, będą prawdopodobnie kolejne transfery z klubu w zbliżającym się oknie transferowym.
MATEUSZ JANUSZEWSKI
Autor współprowadzi portal zajmujący się statystykami Ekstraklasy – www.ekstrastats.pl