Między nami, kibicami

2012-04-08 12:53:51; Aktualizacja: 12 lat temu
Między nami, kibicami Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

W życiu każdego sympatyka futbolu jest drużyna, z którą jest związany na dobre i na złe oraz ta, której nie polubi nigdy w życiu. Najczęściej tą parę stanowią odwieczni rywale, na przykład Widzew oraz ŁKS, czy też Wisła i Cracovia.

Po spotkaniach jednej z tych drużyny można usłyszeć wiele komentarzy, w których fan będzie starał się wybronić swoich idoli, a przeciwnik za wszelką cenę będzie dowodził, że to drugi zespół był lepszy.

Dyskusje to rzecz naturalna, ale w jednym wypadku kibice zatracili zdrowy rozsądek, a większość komentarzy nie nadaje się do powtórzenia w towarzystwie: Lionel Messi i FC Barcelona. Wiele osób już teraz zakończyło lekturę tego artykułu, lecz tych wytrwałych chciałbym uspokoić – tutaj nie będzie wykładu, mającego przekonać do faktu, iż to „Duma Katalonii” jest najlepszą drużyną globu, a Messi to już nie piłkarz, a Bóg. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na kilka faktów, a najważniejszym jest szacunek, którego brakuje, nie tylko w Internecie, lecz również w zwykłych rozmowach.

Nie mam tu jednak na myśli pieśni pochwalnych na cześć wielkiej Barcelony, śpiewanych przez kibiców Realu. Tym bardziej, że po ostatnim meczu, nawet ja, sympatyk „Blaugrany” mam mieszane uczucia. Wzorem dla kibiców, absolutnie wszystkich, powinien być Wojciech Kowalczyk.

- Mnie – kibicowi tej drużyny – jest wstyd. Po prostu wstyd – pisze na swoim blogu wicemistrz olimpijski z 1992 roku. O czym mowa? Oczywiście o spotkaniu z Milanem i dwóch rzutach karnych podyktowanych przez Björna Kuipersa. Oglądając powtórki można stwierdzić, że Nesta obejmował Busquetsa, ale ilu arbitrów gwizdnęłoby w tej sytuacji? A pierwsza jedenastka? Ciężko nie zgodzić się ze słowami srebrnego medalisty z Barcelony:

- Barca gra przeciętnie, ale co z tego, skoro Holender jest ustawiony i gwiżdże karnego bez względu na okoliczności?

Z tego powodu sympatycy Messiego, Xaviego czy Iniesty powinni w swojej radości pamiętać o tym jak często zachowują się ich ulubieńcy oraz sędziowie. Są to piłkarze fenomenalni, a pomoc arbitrów nie jest im potrzebna by wygrywać. Mimo to, co jakiś czas pojawiają się sytuacje, które rzucają się cieniem na wizerunek klubu i powiększają grono przeciwników „Dumy Katalonii”.

Istnieje jednak druga strona medalu. Otwieram jeden z portali informacyjnych, i czytam komentarze pod newsem o rekordzie strzeleckim Messiego i wyniku rewanżowego meczu z Milanem. Po chwili odnajduję jeden wpis, niezwykle ekspresyjny, a zarazem jakże merytoryczny:

- żałosne...

Z całą pewnością nick CR7 nie może odnosić się do jednego z kibiców Cristiano Ronaldo i Realu Madryt, a jego treść ukazuje całą gamę przemyśleń na temat stylu gry Barcelony i pracy arbitra. Za moment następny serwis i kolejne głębokie, jakże metaforyczne wypowiedzi:

- pewnie sędziowie pomogą farselonie w starciu z chelsea ale i tak w finale będzie pogrom nawet sędzia im nie pomorze jak im ronaldo 3 gole walnie.

Następny przykład i komentarz do starcia z Athletic Bilbao:

- Szkoda tylko że Bilbao w drugim składzie bo tak by im pojechali

Po kilku minutach czytania wpisów na temat Barcelony i ich spotkań mam ochotę wydłubać sobie oczy, albo wylać na nie kwas solny, byleby nie czytać już tych bzdur. Otwieram jeden z popularnych dziś serwisów i przeglądam obrazki dodane przez innych użytkowników. Nie mija wiele czasu, a odnajduje również wpisy poświęcone Barcelonie i jej kibicom. Zamykam, wystukuję na klawiaturze hasło: „Barcelona”, by poszukać polskich serwisów poświęconych tej drużynie. Jednym z pierwszych wyników jest strona o nazwie „Antybarca”. Co tam przeczytamy?

„Czy wiecie, że katalońska poczta wycofała ostatnio najnowszą serie znaczków?
- Te znaczki przedstawiały graczy Barcelony... i ludzie nie wiedzieli, na którą strona pluć.”

„Jaka jest różnica pomiędzy psem leżącym na drodze i kibicem Barcelony leżącym na drodze?
- Przed psem są ślady hamowania."

Koniec, mam dość. Idę spotkać się ze znajomymi. Wśród nich jeden jest zapalonym fanem Realu. Mam nadzieję, że jak już poruszymy temat futbolu, to do głosu dojdą argumenty, a nie emocje. Tu też się mylę. Czego się dowiaduję?

Messi... Wszyscy widzą, że jest to piłkarz wyjątkowy. Ale dla „socios” i wielu innych kibiców oznacza to, że wyjątkowo słaby. Co mu zarzucają?

Na pierwszy ogień idą pretensje o samolubność. Że jak mu się nie poda, to rozkłada ręce. Bo nikt nie widział, żeby stojąc samemu i czekając na podanie, ręce rozkładał Ronaldo, Ibrahimović, Rooney, czy też nasz Robert Lewandowski.

Messi nie walczy, nie wraca się do obrony. A to, że Barcelona gra pressingiem na całej długości boiska jest nieważne. Nikt przecież nie zwraca uwagi na coś tak błahego jak taktyka i styl gry.
A poza tym, to przecież Messi jest sztucznie wyhodowanym zawodnikiem... Moi drodzy hejterzy, postawcie się na jego miejscu. Jesteście chorzy, macie szansę wyleczyć się, a potem robić co kochacie – zrezygnujecie z tego?

Oczywiście Messi to gwiazdor, przepłacany i w ogóle zepsuty do szpiku kości.

Nie zamierzam wyciągać tu przykładów zawodników, którzy są raz za razem na czołówkach gazet, ze względu na skandale, czy też graczy, których kariery złamały się przez ekscesy poza boiskiem. A Messi do nich nie należy. Do tej pory nie było żadnej afery z nim związanej, więc jakiekolwiek oskarżenia są bez sensu.

Czy Messi to najlepszy piłkarz świata, a Barcelona to największa potęga w futbolu? Nie wiem. Nie da się tego ocenić. Tym bardziej, że każdy ma inne zdanie na ten temat. Czy Barcelona bez Messiego byłaby w stanie tak dominować w dzisiejszej piłce nożnej? A bez Xaviego, czy Iniesty? A co z zawodnikami z innych drużyn? Aguero? Ibrahimović? Cristiano Ronaldo, Xabi Alonso, Pepe? Robben? Każdy z nich ma swoich zwolenników, każdy z nich ma swoje atuty.

Czy Real, Bayern, czy też AC Milan to drużyny bezwartościowe? Czy podopieczni Allegriego nie byliby w stanie awansować do półfinału Ligi Mistrzów, gdyby sędzia nie podyktował spornych karnych? Losy tego spotkania mogłyby potoczyć się różnie. Wszystkie te pytania są pytaniami bez odpowiedzi. Jednak jest coś, co jest pewne. Każdy zawodnik, każda drużyna, mając swoich fanów i przeciwników zasługuje na szacunek. Nikt nie chciałby być określanym mianem męskich genitaliów, czy czytać hasła nawołujące do uprawiania miłości fizycznej z jego osobą.

W dzisiejszych czasach krytyka jest nieodzowna, a nawet pożądana. Lecz konieczne jest to, by wypowiedzi były rozważne, o wysokim poziomie merytorycznym, a argumenty nie były wyssane z palca. Wszyscy jesteśmy kibicami i pomimo różnych zdań, stanowimy jedną grupę. Stąd szanujmy innych bez względu na to, czy są kibicami Barcelony, Realu, Wisły, Cracovii, Widzewa, czy ŁKS-u!

 

Jakub Chrząstek

Więcej na ten temat: Felieton Kibice