Po co MLS Ireneusz Jeleń?

2012-12-12 10:16:17; Aktualizacja: 11 lat temu
Po co MLS Ireneusz Jeleń? Fot. Transfery.info
Tomasz Gadaj
Tomasz Gadaj Źródło: Transfery.info

Ireneusz Jeleń odchodzi z Podbeskidzia. Według menedżera napastnika w grę wchodzi 2. Bundesliga oraz Major League Soccer, co brzmi trochę irracjonalnie. Nawet, jeśli oba rzekomo zainteresowane kluby mają silne powiązania z Polską.

Napastnik, 31-lat. W 2012 roku rozegrał dziesięć spotkań, uzyskując zero goli. Do tego brak powołania do polskiej kadry na mistrzostwa Europy. Kadry, w której znalazło się miejsce nawet dla kulawca z nadwagą, Sebastiana Boenischa. Tak nie wygląda profil zawodnika mającego zachęcić Amerykanów do chodzenia na soccera. Wraz z nadejściem ery Davida Beckhama skończyło się bowiem ogórkowe granie za Oceanem. Pompowana jest tam potężna kasa w celu nawiązania walki o prymat z koszykówką, hokejem czy baseballem. Walka trochę romantyczna, w gruncie rzeczy niemożliwa do wygrania, lecz traktowaną przez amerykańskich włodarzy bardzo poważnie. Major League Soccer stać na skuszenie mistrzów świata, zdobywców Ligi Mistrzów, wielokrotnych triumfatorów najsilniejszych lig . Są to co prawda sportowi emeryci, jednak ciągle Thierry Henry to wyższa półka niż Daniel Ljuboja. Serb, nim zaczął ładować gola za golem w naszej ekstraklasie, był przecież niechciany w przeciętnych francuskich klubach.

Niezbyt pasuje tam Jeleń, do niedawna piłkarz Podbeskidzia. Pośród byłych zawodników Milanu, Barcelony czy Manchesteru United wyglądałby jak Feel grający ramię w ramię ze Stonesami. Media donoszą, że snajpera chcą podobno Columbus Crew oraz Chicago Fire. Argumentem przemawiającym za tym pierwszym klubem ma być osoba trenera Roberta Warzychy. Narodowa solidarność to piękna rzecz, ale na co 49-letniemu trenerowi Ireneusz Jeleń? Żeby przyciągnąć troszkę Polonii na stadion? Kierując się tym kryterium, już bardziej zasadny wydaje się angaż w Chicago, największym skupisku Polaków w USA. Tam rzeczywiście piłkarze znad Wisły są cenieni. Piotr Nowak, Jerzy Podbrożny i Roman Kosecki wszak uczyli ciemnych piłkarsko Amerykanów czym różni się zawodowa piłka nożna od amatorskiego soccera. To było jednak kilkanaście lat temu. Świeższymi wspomnieniami są kłótliwy, a przy tym nieskuteczny Tomasz Frankowski oraz Krzysztof Król, znany raczej ze swoich kłopotów małżeńskich niż skutecznych interwencji w obronie. Przy okazji, kolega Ireneusza Jelenia z Bielska-Białej.

„Jelonek” był dobrym graczem. Jednym z niewielu Polaków, którzy regularnie strzelali gole w silnej, zagranicznej lidze. Niemniej, 29-krotny reprezentant kraju ma jedną istotną wadę, która waży teraz o powodzeniu jego kariery. Jeleń nigdy nie wyróżniał się wybitną techniką, dryblingiem, czy szczególną boiskową inteligencją. Urodzony w Cieszynie piłkarz zawsze był typem szybkościowca,  z mocnym depnięciem i dobrą kondycją. Z takimi graczami są najczęściej dwa problemy. Pierwszym jest wysoka podatność na kontuzje, co od dawna prześladuje legendę Auxerre. Drugi mankament to upływający czas. Okres przydatności sprinterów w futbolu upływa około 30. roku życia. Potem zazwyczaj następuje odcinanie kuponów. A prawda jest taka, że Ireneusz Jeleń, jak to kiedyś siebie określił, nigdy już nie będzie „najszybciejszy”.