Rebecca Prodan Dumitrescu, czyli 22-letnia modelka i prezeska klubu piłkarskiego: Ciężko być swoimi własnymi rodzicami
2022-01-04 09:09:07; Aktualizacja: 1 rok temuJeżeli masz 20 lat i zostajesz prezesem pierwszoligowego klubu w solidnej lidze europejskiej, to znaczy, że Twoje życie układa się dobrze. Jeżeli do tego Twoją matką jest uznana agentka FIFA, a ojczymem ceniony trener piłkarski, to wydawałoby się, że lepiej być nie może.
Życie to jednak nie tylko blaski, ale także niestety cienie. O złych i dobrych stronach przebojowej kariery nasz serwis porozmawiał z Rebeccą Dumitrescu Prodan, zarządzającą rumuńską Academicą Clinceni.
***
- Jeden z Twoich ulubionych filmów nosi tytuł „Incepcja”. Uważasz, że Twoje życie jest jak sen?Popularne
Rebecca Prodan: - Mam dużo marzeń i realizuję je w życiu. Tego nauczyłam się od rodziców, szczególnie od mamy. Śnię o czymś, planuję życie i walczę o spełnienie planów. Jeżeli już mówimy o moim życiu, jako córki znanej mamy, to coś w tym jest. Chciałam być jak ona i uczynić ją dumną. Dziś, dzięki edukacji, jaką od niej otrzymałam, jestem taką osobą, jaką jestem. Dziękuję jej każdego dnia za to. Ona jest też pewnie ze mnie dumna, że razem z moim rodzeństwem kontynuujemy dziedzictwo, które nam zostawili rodzice.
- Jak to jest? W wieku 18 lat modelka u „Dolce&Gabbana”, w wieku 20 lat najmłodszy menedżer klubu piłkarskiego w Rumunii w historii, studia w Nowym Jorku i Mediolanie. Mógłbym wymieniać i wymieniać. Znasz w ogóle smak porażki?
- Pochodzę z rodziny nieprzyzwyczajonej do przegrywania. Mówiłam już o mojej matce, dorastała w rodzinie, wychowującej ją niemal w żołnierskim reżimie. Zadbała o nas. Tak więc w tej rodzinie nie ma miejsca na porażkę. Nie chodzi tylko o to, że ja czegoś nie chcę. Nie możemy swojej matce powiedzieć, że czegoś nie chcemy lub nie możemy. Mama wychowała nas w mentalności zwycięzców. W moim życiu nie ma miejsca na bycie drugim. Zawsze jest tylko pierwsze miejsce. Świat pamięta tylko o tych, którzy byli pierwsi. Pracowałam nad tym w swoim życiu, odkąd pamiętam. Dostawałam od mamy pieniądze za dobre stopnie, ale kiedy odmawiała mi kupna czegoś, to pracowałam latem w Stanach i mogłam zarobić na to, co chciałam. Mama nauczyła mnie, że pieniądze ciężko zdobyć i można do nich dojść tylko ciężką pracą. Dlatego w swoim życiu nie zależę od nikogo. Tylko od samej siebie.
- Dlaczego w ogóle wyprowadziłaś się ze Stanów?
- Wyprowadziłam się tylko na jakiś czas. Zaczęłam studia na Uniwersytecie Parson i przeniosłam się na Uniwersytet Marangoni w Mediolanie. Chciałam zobaczyć inną kulturę poza tą amerykańską. Teraz żyję w Los Angeles.
- Wiesz, że „Forbes” w 2020 roku wycenił Wasz rodzinny majątek na 90-100 milionów euro? Łatwo jest żyć w takiej rodzinie?
- Jest ciężko. Ludzie zawsze mnie porównują do mamy. Muszę dbać o swoją pracę i dobro mojej rodziny. Ciężko być swoimi własnymi rodzicami. Szczególnie matką, która jest doskonała we wszystkim, co osiągnęła. Tak, bywa ciężko, ale miło mieć dobrą sytuację finansową. To daje Ci mentalny komfort.
- Masz w ogóle czas na inne rzeczy? Podróże, imprezy, wakacje, odpoczynek? O chłopaków nie pytam, ponieważ od lat tworzycie z Davidem świetną parę.
- Staram się znaleźć czas dla siebie. Pomimo tylu rzeczy na głowie i biznesowych podróży, staram się odpocząć. Jest ciężko, ale nie tak jak u mojej mamy, która pracuje 25 godzin na 24 możliwe, odkąd ją znam. Staram się znaleźć czas dla siebie. Niedużo, ale choć trochę pożytecznego czasu wolnego.
- Dla „Fanatika” powiedziałaś, że nie chcesz być na drugim miejscu, ani w życiu, ani w pracy. Twoja mama też mi to mówiła. „Ludzie nie pamiętają o tych, którzy byli drudzy”. Jesteś do niej bardzo podobna?
- Tak, wszystkie dzieci w rodzinie myślą tak samo. Można być tylko numerem jeden. To prawda. Zawsze obawiałam się postawienia mojej mamy lub mojej rodziny w niezręcznej sytuacji. Moja mama pracowała zbyt ciężko dla tej rodziny i jej pozycji, aby sprawiać jej problemy. Zbyt dobrze nas wychowała. Nigdy nie zrobię nic złego. Gdy nosisz takie nazwisko, musisz być zdolny do poświęceń. Nie możesz robić głupich rzeczy. Nie możesz też żyć jak normalne dziecko. Musisz pracować za dwóch, aby zasłużyć na określenie „córka Anamarii Prodan”. Muszę ciężko pracować, aby pewnego dnia móc wszystkim powiedzieć: „Anamaria Prodan jest matką Rebekki”. Dlatego chcę być jak najlepsza.
- Czy ludzie często mówią, że zrobiłaś karierę głównie dzięki matce? Jeśli tak, to jak sobie z tym radzisz?
- Nie obchodzi mnie, co ludzie myślą czy mówią. Dla mnie mają znaczenie wyniki, oceny, uznanie dla tego, co robię. Ci, który nic nie robią w życiu, są oczywiście sfrustrowani i komentują. Urodziłam się zwycięzcą, jak moi bracia. A reszta? Nie ma znaczenia.
- Podejrzewam, że nie jest łatwo mieć członków rodziny na trzech różnych kontynentach.
Kasyno Vavada niedawno rozszerzyło swoją działalność na Polskę, przynosząc graczom w kraju swoją unikalną markę rozrywki w kasynie online. Dzięki szerokiemu wyborowi gier, od automatów po stoły z krupierem na żywo, Vavada szybko staje się popularnym wyborem wśród polskich graczy szukających wysokiej jakości wrażeń z gry. Oprócz imponującego wyboru gier, Vavada oferuje również szereg hojnych bonusów i promocji, a także niezawodną obsługę klienta. Niezależnie od tego, czy jesteś doświadczonym graczem, czy dopiero zaczynasz, kasyno Vavada ma coś do zaoferowania każdemu w świecie gier online.
- To są właśnie te poświęcenia w życiu. Wszyscy udali się w różne strony, aby robić karierę, wyrobić sobie nazwisko. Odwiedzamy się tak często, jak możemy. Wszyscy bardzo się kochamy. Jesteśmy idealnym teamem. Pomagamy sobie nawzajem. Staramy się być wzorową rodziną.
- Dużo wiesz o zarządzaniu?
- Znam się na tym. To dużo znaczy. Nie postrzegam futbolu tylko sercem, ale umysłem. Tutaj z mamą się różnimy. Ona ciągle patrzy na piłkę sercem, choć oczywiście używa też przy tym umysłu. Ale jeżeli będziesz zbyt uczuciowy, szybko możesz przegrać. Dla mnie futbol to przede wszystkim biznes.
- Ale interesujesz się nie tylko futbolem.
- Interesuję się wszystkim, z czym kojarzy się biznes i piłka nożna. Życie szybko mija, masz dużo szans i, jeżeli nie wykorzystasz każdej nadarzającej się w swoim życiu, to ciężko będzie o sukces. Mam obok siebie swoją mamę, która daje mi siłę i odwagę, aby kroczyć dumnie przed siebie. Znam moją mamę. Umarłaby za nas, aby nam pomóc. Przyrzekłam jej, że uczynię ją dumną.
- Academica Clinceni ma problemy z wynikami i pieniędzmi. Klub zmierza do drugiej ligi. Jaki jest Twój pomysł na przetrwanie?
- Klub musi przetrwać. Trzeba opracować idealną strategię. Należy sprowadzić jakościowych piłkarzy. Mama pomoże mi i moim partnerom zbudować coś idealnego. Wszyscy znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, ale musimy uratować zespół.
- Na koniec najtrudniejsze pytanie. Nie chcę pytać o rozwód Twojej mamy z Laurentiu Reghecampfem, ale kiedyś zagrasz przeciwko jego Universitatei. Jakie to będzie uczucie?
- Dla mnie Pan Reghecampf jest daleki od tego, do czego nas przyzwyczaił. Od tego, co budował, o co zabiegał, by rodzina była dumna ze swojej pozycji. Fakt, że wślizgnął się do innego świata czyni nas smutnymi, ponieważ był słońcem tej rodziny. Mama była i pozostaje nadal numerem jeden. Jest mózgiem tej rodziny. W życiu, jeżeli podejmujesz głupie decyzje, możesz ucierpieć. Modlimy się za niego, żeby nie rozsypał się kompletnie. Mamy nadzieję, że pewnego dnia zrozumie, że rodzina jest najważniejsza, jest najważniejszą rzeczą na świecie. Kiedy robisz to, co zrobił Pan Reghecampf, wyśmiewasz pracę swojej rodziny, godność, dobre imię. Kiedy świat wytyka Cię palcami z powodu kochanki, ciężko jest sprostać wymaganiom życiowym i zawodowym. Szkoda tego, co zrobił. Pójdziemy dalej dumni ze wszystkiego, co razem zbudowaliśmy z moim rodzeństwem. Będziemy kontynuowali dzieło mojej rodziny. Kobieta znaleziona po drodze jest tymczasowa i prowadzi do destrukcji oraz zniszczenia osobę, która nie wie, jak utrzymać właściwą ścieżkę w życiu. Modlimy się, by doszedł do siebie i mógł uratować chociaż połowę tego, co dała mu moja matka. Kiedy zagramy przeciwko sobie? Niech wygra lepszy. Mam nadzieję, że do tego czasu będzie miał pracę. Życzę mu powodzenia i wszystkiego dobrego.
PAWEŁ KIEŁBUS