Lider Rakowa Częstochowa i świeżo upieczony polski kadrowicz gra z martwicą kości. „Lekarze twierdzą, że będzie coraz gorzej”
2022-04-22 16:41:42; Aktualizacja: 2 lata temuPatryk Kun ma za sobą bardzo udane miesiące. Lewy wahadłowy jest kluczowym piłkarzem Rakowa Częstochowa, a ponadto niedawno otrzymał sensacyjne powołanie do reprezentacji Polski. Jak przyznaje w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, od kilku lat cierpi z powodu martwicy kości.
Patryk Kun może pochwalić się iście filmową karierą. Jeszcze do niedawna występował na zapleczu Ekstraklasy, a w marcu przebywał na jednym zgrupowaniu reprezentacji Polski z takimi gwiazdami światowego formatu, jak Robert Lewandowski i Piotr Zieliński. To wszystko udało mu się osiągnąć w poważnym wieku, bowiem ma on już 27 lat.
Lewy wahadło wyrósł na istotny element Rakowa Częstochowa i w obecnym sezonie może sięgnąć po swoje pierwsze mistrzostwo kraju. Za sukcesem Kuna skrywa się natomiast przykra i bolesna historia.
Piłkarz od dłuższego czasu mierzy się z problemami zdrowotnymi. Doznał on kontuzji ręki jeszcze w trakcie występów w barwach Rozwoju Katowice. Wówczas uraz został zlekceważony, a ból czuje do dzisiaj. Popularne
Kun przyznaje, że rokowania lekarzy nie są optymistyczne. Szacują bowiem, że w ciągu kolejnych lat jego uraz będzie się pogłębiał.
- Okazało się, że to przewlekłe złamanie, że powstał staw rzekomy, który można leczyć jedynie operacyjnie. Wracając z lekarzem klubowym, uznaliśmy, że wykonamy zabieg po sezonie. Miałem przeszczep kości z biodra, włożone w rękę druty, ale po tym wszystkim było jeszcze gorzej. Sześć tygodni w gipsie, mięśnie zrobiły się słabe. I do dziś mam problem, nie mogę wykonywać niektórych ćwiczeń w siłowni. Do bólu przywykłem, wiem, jak funkcjonować na co dzień, by go nie czuć, pojawia się dopiero przy niekontrolowanych ruchach.
- Usłyszałem, że martwica kości przenosi się na kolejne. Lekarze twierdzą, że będzie coraz gorzej, ale od dwóch-trzech lat jest podobnie, więc cieszę się, że stan jest stabilny. Dopóki mocno mnie nie boli, normalnie gram. Liczę, że medycyna pójdzie przez ten czas do przodu i pojawią się nowe metody, które sprawią, że kość łódeczkowata faktycznie się zrośnie. Bo kiedy przechodziłem operację, miałem tylko 5pięćdziesiąt procent szans, by się udała. A nawet mniej, bo takie rokowania są zaraz po złamaniu. Gdybym o tym wiedział, pewnie w ogóle bym się na nią nie zdecydował – powiedział Kun.
Całą rozmowę można znaleźć tutaj.