Liverpool wysłał prywatny odrzutowiec po Polaka. „Jürgen Klopp zaprosił mnie do swojego domu”

2024-10-11 21:44:36; Aktualizacja: 1 miesiąc temu
Liverpool wysłał prywatny odrzutowiec po Polaka. „Jürgen Klopp zaprosił mnie do swojego domu” Fot. Vitalii Vitleo / Shutterstock.com
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Foot Truck

Polski zawodnik grający w polu w Liverpoolu? W poprzednich latach kandydatem do takiego transferu był Piotr Zieliński. Reprezentant naszego kraju w rozmowie z Foot Truckiem opowiedział, jak dokładnie wyglądał ten temat.

Piotr Zieliński swoją grą w barwach SSC Napoli oraz reprezentacji Polski wypracował sobie naprawdę mocną pozycję na europejskiej arenie. W trykocie „Azzurrich” zanotował łącznie 364 występy, strzelając 51 goli. Z zespołem sięgnął po triumf w Pucharze Włoch, a w końcowej fazie tej przygody zwyciężył również w Serie A.

Tego lata pomocnik bez kwoty odstępnego przeniósł się do Interu Mediolan. Tam rozegrał na razie sześć meczów.

Przeprowadzka w tym kierunku, choć na zasadzie wolnego transferu, jak najbardziej zasłużyła na miano hitu. W przeszłości „Zielu” był łączony z innym celem piłkarskiej podróży. Media parokrotnie wymieniały jego nazwisko w kontekście możliwego dołączenia do Liverpoolu. Po raz pierwszy, gdy był jeszcze zawodnikiem Udinese Calcio.

Jak było naprawdę?

- Jürgen Klopp zaprosił mnie do swojego domu. Teraz myślę, że mogę już o tym powiedzieć na luzie. (…) Liverpool wysłał prywatny odrzutowiec do Florencji. Wsiadłem z moim agentem Bartłomiejem Bolkiem. Polecieliśmy nie do Liverpoolu, to była jakaś miejscowość obok. To była pierwsza podróż „private jetem” i byłem w szoku. Później przyjechał po nas bus. Pojechaliśmy do domu Kloppa. Pałac, miał tam wszystko. No i była super rozmowa. Byłem w szoku. Umówmy się, byłem jeszcze ogryzkiem - powiedział 30-latek

- Mój menedżer już się z nim znał i rozmawiali po niemiecku. Pamiętam, jak powiedział, że jestem dla niego takim miksem Fàbregasa z Gündoğanem. Rozmawialiśmy sobie, w tle leciał mecz Premier League. Na gigantycznym telewizorze. Też jeszcze takiego nie widziałem. Nic nie rozumiałem, ale później Bartek wszystko mi powiedział - przyznał Zieliński.

- Temat był taki, że on bardzo chciał, Liverpool też. Ja byłem młodym chłopakiem, klub miał jakiś budżet, dobiło chyba do 18,5 miliona euro. Udinese chciało ciut więcej, a oni chyba nie mogli przekroczyć pewnej granicy na mnie, bo umówmy się, nie byłem jeszcze jakimś topowym graczem. Druga strona medalu była też taka, że ja tego nie czułem - dodał.