W ostatnich dniach Premier League musi na bieżąco reagować na kolejne wydarzenia na brytyjskiej scenie politycznej. Część meczów należało przełożyć ze względu na śmierć królowej Elżbiety II oraz towarzyszące temu uroczystości, ale wszystko wskazuje na to, że to nie koniec problemów. Wszystko przez zbliżający się strajk kolejarzy.
Jak informuje „The Guardian”, pracownicy 12 przedsiębiorstw komunikacyjnych mają za złe rządzącym, iż nie otrzymują podwyżek pomimo znacznego wzrostu kosztów życia oraz coraz trudniejszych warunków pracy. W związku z tym postanowiono przeprowadzić strajk na szeroką skalę. Początkowo miał on zostać przeprowadzony 15 oraz 17 września, lecz ze względu na śmierć monarchini postanowiono go przełożyć.
Nowe daty strajku zaplanowano na 1 i 5 października. Daty te zbiegają się w czasie ze szczytem Partii Konserwatywnej, który ma się odbyć w Birmingham w dniach 2-5 października i będzie pierwszym takim wydarzeniem pod wodzą nowej premier Liz Truss. Kolejarze chcą w ten sposób bezpośrednio uderzyć w polityków, rykoszetem cios otrzymają jednak oczywiście również pozostali pasażerowie.
Strajki mają być 24-godzinne i zbiegają się w czasie z wielkimi derbami północnego Londynu. Na ten moment nie zapadła żadna decyzja, lecz władze Premier League obawiają się, że organizacja starcia Arsenalu z Tottenhamem dnia 1 października o 13:30 czasu polskiego może okazać się niemożliwa.
Brak połączeń kolejowych oznacza potencjalny chaos komunikacyjny, a co za tym idzie - potencjalny brak zgody policji na organizację tak dużego wydarzenia. Niewykluczone, że konieczne będzie przesunięcie meczu na inny termin.
Na ten moment władze ligi czekają na rozwój sytuacji oraz oficjalne komunikaty ze strony organizacji zrzeszających kolejarzy. Te mają się pojawiać od wtorku, ponieważ na ten moment wstrzymali się oni ze względu na uroczystości pogrzebowe Elżbiety II.