„Duma Katalonii” szukała nieustannie w ostatnich miesiącach oszczędności, aby móc sobie pozwolić na podpisanie nowego kontraktu z Leo Messim.
Tego celu przedstawicielom utytułowanego klubu nie udało się osiągnąć i wówczas można było przypuszczać, że zaoszczędzone pieniądze na umowie Argentyńczyka pozwolą Barcelonie spokojnie wejść w rozpoczęty już sezon.
Tak się jednak nie stało, co pokazują przypadki związane z rozstaniami w ostatnim dniu letniego okna transferowego z Emersonem Royalem, Ilaixem Moribą, Reyem Manajem i... Antoine'em Griezmannem.
Komunikat wydany przez ekipę z Camp Nou wskazywał na to, że aktualny mistrz Hiszpanii jest zobowiązany do pozyskania na stałe 30-latka, ale jak przekonuje „Marca” i potwierdza Matteo Moretto, Francuz nie musi wcale związać się na dłużej z „Los Rojiblancos”, bo wspomniany zapis o jego transferze definitywnym stanie się przymusem dopiero po rozegraniu określonej liczby meczów przez napastnika.
Jeżeli nie uda mu się osiągnąć wyznaczonej bariery, to może zostać skazany na powrót do „Dumy Katalonii”, co mogłoby stanowić dla niej spory kłopot z uwagi na kontrakt piłkarza obowiązujący do 30 czerwca 2024 roku.