Już po ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Walii skrzydłowy stracił miejsce w składzie Realu Madryt. Powodem miała być rzekomo kontuzja, choć klub nie wydał żadnego oświadczenia w tej sprawie (rzekomo na prośbę samego Bale'a). Kiedy przyszła pora na kolejne zgrupowanie kadry, piłkarz niespodziewanie „wyzdrowiał”, a trener Zinedine Zidane potwierdził, że nie jest on kontuzjowany, ale „niedostępny do gry” już tak. Zawodnik udał się więc do Walii, gdzie... znów podpadł „Królewskim”.
Walijczyk udzielił wywiadu, w którym szczerze przyznał, iż więcej radości sprawia mu gra dla reprezentacji niż dla Realu Madryt. Piłkarz uzasadnił to co prawda tym, że wtedy może mówić swoim języku, grać z dobrymi znajomymi jeszcze z czasów młodzieżowych, ale to nie wystarczyło, by powstrzymać gniew szefostwa klubu.
„Sport” informuje, że Real Madryt ma już najzwyczajniej dość Bale'a, a ta wypowiedź tylko dolała oliwy do ognia. Dyrektorzy uznali, że taki brak zaangażowania nie może mieć miejsca, a już szczególnie ze strony zawodnika, który jest najlepiej opłacanym piłkarzem w całym zespole. Część osób w klubie zresztą już wcześniej miała zwracać uwagę na to, że Walijczyk często odstawia nogę, a w niektórych meczach wyraźnie się oszczędza.
Na ten moment za sprzedażą Bale'a opowiada się większa część zarządu, a nawet niektórzy koledzy z zespołu. Prezydent Florentino Pérez cały czas wierzył w zawodnika, dzięki czemu występuje on w Realu Madryt do tej pory, ale miarka zdaje się już się przebrała. Zinedine Zidane nigdy nie był największym fanem umiejętności Walijczyka, ale nie chce go odstawiać od składu. Mimo to pożegnania z graczem można się śmiało spodziewać już w przyszłym roku.