Kontrakt 46-latka z „Dumą Katalonii” jest ważny do 30 czerwca 2017 roku, a działacze cały czas nie doszli z nim do porozumienia w sprawie nowej umowy. W zasadzie każdy wariant jest możliwy. Jak powiedział sam szkoleniowiec, „ma jeszcze czas i klub może poczekać z jego decyzją”.
- Jest
jedna rzecz w tej pracy, która jest bardzo ciężka. Ona kosztuje
mnie wiele. To jest negatywny czynnik, który będzie miał wpływ na
moją decyzję w sprawie kilku kolejnych sezonów - stwierdził
ostatnio Hiszpan, dodając: - Zdaję sobie sprawę, że będę tutaj
albo nigdzie.
Włodarze Barcelony cały czas wierzą, że
zwiążą się z nim nowym kontraktem, ale jednak muszą mieć
wyjście awaryjne i coraz śmielej poszukują jego następcy.
Konkretne rozmowy z trenerami, którzy mieliby wejść w buty
Enrique, rozpoczną się w styczniu.
Enrique jest pierwszym
szkoleniowcem Barcelony od 2014 roku. W tym czasie dwukrotnie sięgnął
z nią po krajowy dublet, Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy oraz
Klubowe Mistrzostwo Świata.