Propozycje z Anglii rozochociły władze lizbońskiego klubu, który liczy, że jeszcze tego lata mógłby zarobić spore pieniądze na jednym ze swoich najlepszych zawodników. Bruno Fernandes ma za sobą znakomity sezon, w którym pokazał, iż gra w środku pola wcale nie przeszkadza mu w regularnym zdobywaniu bramek. Starania Manchesteru United oraz Tottenhamu nie były jednak wystarczające, by przekonać „Lwy”.
Teraz „AS” informuje, że z racji zamknięcia okna transferowego w Anglii, Sporting poszukuje potencjalnego kupca na własną rękę. Klub zgłosił się do superagenta Jorge Mendesa, który otrzymał za zadanie znalezienie chętnej ekipy do udziału w transakcji. Propozycję zakupu Fernandesa otrzymał Real Madryt, lecz „Królewscy” zostali z góry poinformowani, że operacja musi się odbyć na odpowiednich warunkach.
Wyjściową ceną za 24-latka jest kwota 70 milionów euro. Sporting nie zamierza negocjować tej sumy i liczy, że nie jest ona zbyt wygórowana jak na warunki panujące obecnie na rynku. Realowi podobają się ostatnie osiągnięcia pomocnika, ale może to na razie nie wystarczyć, by przekonać ich do wyłożenia takich pieniędzy.
Na ten moment priorytetem dla „Los Blancos” jest transakcja z udziałem Neymara. Wyścig pomiędzy madrytczykami a Barceloną i Juventusem trwa w najlepsze, dlatego działacze z Santiago Bernabéu w pełni koncentrują się na tym zakupie. Ponadto problematyczne byłoby przekonanie samego trenera, Zinedine'a Zidane'a, który już wcześniej upierał się, że jako wzmocnienie pomocy widzi jedynie Paula Pogbę.
Najprawdopodobniej nie oznacza to, że Fernandes będzie zmuszony czekać na transfer szczególnie długo. Jego usługami wciąż interesuje się Manchester United, który chciałby dopiąć ostatnie rozmowy i zapewnić sobie styczniowe wzmocnienie. Sportingowi i piłkarzowi zależy jednak, by transakcję zatwierdzić jak najwcześniej.
W poprzednim sezonie Bruno Fernandes strzelił 29 goli i zanotował 17 asyst w 48 spotkaniach.