Przedwczesne zakończenie rozgrywek Eredivisie pozbawiło tamtejszych klubów problemów związanych z przedłużeniem współpracy z wieloma piłkarzami ze względu na ich wygasające wraz z końcem czerwca kontrakty.
W tym gronie znajdował się między innymi Hakim Ziyech, który już w lutym podpisał stosowne dokumenty zapewniające mu letnią przeprowadzkę do Chelsea.
Reprezentant Maroka nie zaprzątał sobie w ostatnim czasie głowy swoim terminem przenosin do londyńskiego klubu z uwagi na możliwość dokończenia sezonu w Holandii w lipcu lub sierpniu, ale teraz wobec jego definitywnego zakończenia nie ma wątpliwości, że zostanie graczem „The Blues” zgodnie z obowiązującym obecnie zasadami.
- Nie myślałem o tej sprawie. Uważam, że podpisana przeze mnie umowa wchodzi w życie 1 lipca, więc od tego dnia będę zawodnikiem Chelsea. W każdym bądź razie teraz trzeba poczekać na to, aż kraje europejskie kraje ponownie się otworzą i będzie można w nich bezpiecznie się poruszać. W szczególności dotyczy to rozgrywania w nich meczów. Ja nie mam żadnego wpływu na to i dlatego zobaczymy jak wszystko się potoczy - powiedział 27-letni skrzydłowy.
Władze Premier League starają się na razie usilnie doprowadzić do dokończenia obecnych rozgrywek w późniejszym terminie, a to z kolei uniemożliwiłoby Marokańczykowi zadebiutowanie w nowych barwach do czasu rozpoczęcia nowego sezonu. A ten może wystartować nawet we wrześniu.
Ziyech jest świadomy tego faktu i jednocześnie dziękuje wszystkich za wcześniejsze dopięcie transferu ze swoim udziałem, który przy obecnie panującej sytuacji mógłby stać się niemożliwy do zrealizowania.
- Cieszę się, że wszystko zostało dopięte wcześniej i mamy jasność. Teraz nikt nie wie, jak dokładnie będzie wyglądał rynek transferowy. Kluby nie będą już tak chętne do pozyskiwania graczy za duże kwoty - powiedział 27-latek.
Ofensywny trafił do Ajaksu Amsterdam z Twente w 2016 roku za 11 milionów euro. Od tego czasu Marokańczyk wystąpił w 165 spotkań holenderskiego zespołu, w których strzelił 48 bramek oraz zanotował 82 asysty.