Sprawa domniemanego gwałtu, którego Cristiano Ronaldo miał się dopuścić na Kathryn Mayordze właśnie pisze nowy rozdział. Do zajścia miało dojść w okolicach 2009 roku w Las Vegas. Oboje poznali na imprezie, a piłkarz miał rzekomo wykorzystać modelkę na tle seksualnym. Później strony zawarły ugodę, w ramach której kobieta miała otrzymać 375 tysięcy dolarów w zamian za milczenie.
Po latach Mayorga uznała jednak, że nie zostawi tak sprawy. Po dokonaniu odpowiednich zgłoszeń, prokuratura przeprowadziła śledztwo, to jednak nie wykazało konkretnych dowodów na winę piłkarza, dlatego ostatecznie sprawa nie została skierowana do sądu.
Na tym jednak nie koniec. Dziennikarze „Daily Mirror” dotarli do dokumentów sądowych, zgodnie z którymi Mayorga wciąż ubiega się o odszkodowanie. Sama kara dla Cristiano Ronaldo miałaby wynieść 20,5 miliona euro, ale kobieta domaga się również kolejnych 41,5 miliona euro jako zadośćuczynienie za cierpienie, którego doznała już do tej pory, a które ma odczuwać jeszcze w przyszłości.
Łącznie daje to 65 milionów euro, czyli na dobrą sprawę Cristiano Ronaldo musiałby oddać swoje dwie roczne pensje, które zgarnia w barwach Juventusu.
Sam 36-latek kategorycznie zaprzeczał, jakoby miał się dopuścić gwałtu. Jego zdaniem cała kampania jest wymierzona wyłącznie w celu zaszkodzenia jego wizerunkowi.