63-latek to dla wielu kibiców „Violi” klubowa legenda. Prowadził on zespół dłużej niż ktokolwiek inny - za pierwszy razem od 2005 do 2010 roku. Odszedł dopiero wtedy, gdy zgłosiła się po niego reprezentacja Włoch.
Po czterech latach pracy z kadrą narodową Cesare Prandelli objął stery w Galatasaray, Valencii oraz Al-Nasr Dubaj, ale nie były to dla niego udane przygody. Zupełnie inny wydźwięk miał jego półroczny pobyt w Genoi, podczas którego zapewnił drużynie utrzymanie.
W listopadzie ubiegłego roku nastąpił wielki powrót Włocha do Fiorentiny. Drużyna pod jego wodzą spisywała się jednak dużo poniżej oczekiwań, grała w gratkę, przegrywając z Sampdorią czy Udinese Calcio. Ostatecznie dzisiaj postanowił on powiedzieć pas.
Jak wynika z klubowego komunikatu oraz listu skierowanego do kibiców, Prandelli podał się do dymisji z powodów osobistych, a nie zawodowych.
„Przyjechałem, aby dać z siebie sto procent, ale gdy tylko poczułem, że to już nie jest możliwe, dla dobra wszystkich postanowiłem zrobić krok w tył” – możemy przeczytać.
„Zdaję sobie sprawę, że to może oznaczać dla mnie koniec kariery trenerskiej, ale niczego nie żałuję. Prawdopodobnie ten świat, który był częścią mojego życia, nie jest już dla mnie i już się w nim nie odnajduję. Z pewnością się zmieniłem, a życie toczy się szybciej niż myślałem. Dlatego uważam, że teraz nadszedł czas, aby przestać walczyć z tym tempem i to zakończyć, aby móc odkryć, kim naprawdę jestem” – w tych słowach swój wywód kończy doświadczony szkoleniowiec.
Zdaniem włoskich mediów do końca sezonu „Violę” poprowadzi Giuseppe Iachini, którego Prandelli zastąpił w listopadzie.
Aktualnie ekipa z Florencji, której piłkarzem jest Bartłomiej Drągowski, zajmuje czternaste miejsce w tabeli włoskiej ekstraklasy.