W czwartek oficjalnie ogłoszono, że w weekend, który rozpocznie się 29 listopada, piłkarze klubów francuskich nie wyjdą na boiska ligowe. To pierwsza taka sytuacja od 1972 roku.
- W ten weekend nie będą rozgrywane żadne mecze, ale kluby będą normalnie pracować. Ich decyzja jest zrozumiała, sprawa toczy się o wiele tysięcy miejsc pracy - powiedział Jean-Pierre Louvel, szef UCPF, związku klubów francuskich.
Wprowadzenie podatku postulowane przez prezydenta François Hollande'a może wywołać jeszcze większy exodus piłkarzy grających nad Sekwaną niż miało to miejsce przez ostatnie lata. Już dziś na najwyższym poziomie rozgrywek jest sytuacja, gdzie dwa kluby - PSG i Monaco mają o wiele większe budżety od reszty ligi (odpowiednio z Kataru i Rosji).
Zespół z Księstwa jest o tyle uprzywilejowany, że w tym kraju nie obowiązuje francuski system podatkowy. Klub z Stade Louis II dostał ultimatum - albo przeniesie swoją siedzibę na teren Francji albo musi zapłacić 200 milionów euro, jeśli chce zostać na terenie Monaco. Ostatecznie klub przeniesie się nad Sekwanę po zakończeniu sezonu.
Zespoły Ligue 1 obawiają się sytuacji, która ma miejsce w Hiszpanii - dwóch gigantów dystansuje resztę ligi na wczesnym etapie rozgrywek. Tutaj sprawa jest jednak dużo poważniejsza, ponieważ w grę wchodzi jeszcze szkolenie młodzieży, którą Francja niewątpliwie ma jedną z najlepszych na świecie.