Ekipa z województwa dolnośląskiego oddaliła się od obrania kursu ku utrzymaniu w Ekstraklasie po poniesieniu porażki z drugim z beniaminków zamieszanych w walkę o pozostanie w elicie.
W tej sytuacji Miedź Legnica traci już dziesięć punktów do ostatniej bezpiecznej lokaty i niewiele wskazuje na to, by miała zacząć odrabiać dystans do wyprzedzających ją zespołów.
Świadomy tego stanu rzeczy był opiekun gości na pomeczowej konferencji prasowej.
- Na wstępnie chciałbym pogratulować Koronie Kielce i jej sztabowi, bo zespół z powodzeniem realizuje plan, który my także mieliśmy w lutym - zaczął trener Grzegorz Mokry.
- Co do samego meczu to wyglądaliśmy słabo po stracie bramki. Przez piętnaście minut byliśmy sparaliżowani. Popełnialiśmy wiele błędów i Korona tworzyła sobie z tego sytuacje - kontynuował.
- W drugiej połowie graliśmy bardzo dobrze do obrębu pola karnego. W nim zabrakło nam jakości przy wykończeniu akcji. Stworzyliśmy sobie dużo sytuacji. Z samych autów powinniśmy doprowadzić do wyrównania. Szczęście nam nie dopisywało, bo tu centymetry decydowało o nieuznaniu nam gola. Szczęście było po stronie Korony - zakończył szkoleniowiec.