Ostatnimi czasy Hiszpan nie znajdował dla siebie już tyle miejsca w ekipie „Kanonierów”. Zawodnik nie mógł się porozumieć z menedżerem, Mikelem Artetą, a ten woli oprzeć swój projekt na innych prawych obrońcach. To zmusiło Héctora Bellerína do zmiany otoczenia i padło na przeprowadzkę do LaLiga, dzięki czemu w wieku 26 lat miał okazję zadebiutować w ekstraklasie swojej ojczyzny.
Transfer do Realu Betis, nawet jeśli to tylko wypożyczenie, wcale nie jest przypadkowy. Temu klubowi kibicował ojciec piłkarza, a sympatią zaraził również swojego syna. W wywiadzie dla „El Desmarque” gracz tłumaczy, iż nie wyklucza pozostania w tym zespole na dłużej.
- Nie wiem co przyniesie przyszłość, ale zawsze powtarzałem jedno: „gdybym nie chciał tu grać także w kolejnym sezonie, w ogóle bym tu nie przychodził” - stwierdził.
- O wielu rzeczach musiałbym zdecydować, ale przede wszystkim chcę się cieszyć sezonem, który mogę tutaj spędzić. A to co ma się stać i tak się stanie.
Przy okazji przenosin 26-latek musiał zgodzić się na obniżkę pensji, ale przyznaje, że w ogólnym rozrachunku wcale mu to nie przeszkadza.
- Niższe zarobki? To oczywiste, że pieniądze mają znaczenie, jakby nie patrzeć gra w piłkę to moja praca. Ale wydaje mi się, że przez to powoli można zatracić miłość do tego sportu, do klubu. Ja zrozumiałem, że jeśli czujesz w sercu, że chciałeś to zrobić od samego dzieciństwa, to jest to coś, co warto postawić ponad pieniędzmi.
- Ostatnie półtorej roku dało nam wszystkim wiele czasu na przemyślenia. Dla mnie i dla moich przedstawicieli cała ta operacja nie opierała się tylko na ustaleniu, ile mógłbym zarabiać i jakim kosztem się tutaj znajdę. To się opłaciło, ponieważ kierowałem się innymi wartościami niż tylko chęcią zarobku.
Po zakończeniu wypożyczenia do Betisu kontrakt Bellerína z Arsenalem będzie obowiązywał jeszcze przez kolejny sezon, zatem przyszłe lato może być dla londyńczyków ostatnią okazją na spieniężenie karty zawodniczej Hiszpana.