João Félix to wielkie rozczarowanie Atlético Madryt. Starający się dogonić światową czołówkę klub zapłacił za niego Benfice grubo ponad 100 milionów euro, czego dzisiaj z pewnością żałuje.
Portugalczyk stał się w hiszpańskiej stolicy piłkarzem momentów. Nie potrafił zachować regularną formę, w czym z pewnością nie pomagała mu filozofia gry Diego Simeone, który w końcu odstawił go na boczny tor.
Zawodnik w odwecie zaczął domagać się transferu, co wykorzystała Chelsea, dopinając wypożyczenie. Po przeciętnym okresie w Londynie trafił na podobnej zasadzie do FC Barcelony.
Félix na długo przed sfinalizowaniem operacji przekonywał, że marzy o przywdzianiu trykotu „Dumy Katalonii”. Oczywiście, nie spodobało się to kibicom Atlético, którzy zniszczyli tabliczkę z nazwiskiem gracza przed stadionem. Zadra pozostała.
Przed niedzielną konfrontacją z FC Barceloną stołeczni fani spalili koszulkę 24-latka.
Félix odpowiedział na krytykę golem z 38. minuty po asyście Roberta Lewandowskiego. Ostatecznie ekipa gości triumfowała 3:0.
Do zachowania sympatyków „Rojiblancos” reprezentant Portugalii odniósł się w rozmowie z ESPN.
- Widziałem i słyszałem to. Rozumiem ich złość. Fani Atlético nie wiedzą jednak, co się tutaj wydarzyło, kiedy tu byłem. Nie wiedzą, co się działo. To nie ja powinienem być postrzegany jako ten zły. Nawet moje relacje z zawodnikami Atlético są bardzo dobre - tłumaczył ofensywny zawodnik z Viseu.
Na ten moment przyszłość Félixa nie jest jasna. FC Barcelona nie zdecydowała jeszcze, czy zamierza wykupić jego kartę. Jeśli tak, to będzie musiała wynegocjować korzystne warunki z madrycką drużyną.
***
Kibice Atlético Madryt bezlitośni wobec João Félixa! To zrobiono z jego koszulką [WIDEO]