Kiedy latem 2016 roku Francuz opuszczał Turyn, klubowi działacze nie zamierzali rozpaczać. Manchester United wydał bowiem na angaż środkowego pomocnika fortunę, ustanawiając zresztą nowy rekord transferowy. W sumie cała operacja pochłonęła wtedy 105 milionów euro.
Dziś kibice aktualnego mistrza Włoch z utęsknieniem spoglądają w kierunku mistrza świata z 2018 roku, podobnie zresztą jak… klubowi działacze. Ci drudzy doskonale wiedzą, że obecność Paula Pogby w Juventusie to nie tylko wartość dodana na polu sportowym, ale i marketingowym. 27-latek cieszy się bowiem niesłabnącą popularnością, co tylko może zwiększyć wpływy finansowe „Starej Damy”.
Ekipa z Allianz Stadium już poprzedniego lata polowała na 69-krotnego reprezentanta „Trójkolorowych”, ale sumy żądane przez „Czerwone Diabły” skutecznie ochłodziły jej zapał. Teraz sytuacja zawodnika jest zgoła odmienna: jego umowa wygasa już 30 czerwca 2021 roku i choć znajduje się w niej klauzula umożliwiająca przedłużenie współpracy o rok, żadna ze stron nie forsuje tempa. Według „Tuttosport jest tak, ponieważ Manchester United już pogodził się ze stratą środkowego pomocnika.
Jak informuje „AS”, w tym wielce pomocny był wystrzał formy u Bruno Fernandesa, który jak na razie skutecznie zastępuje Paula Pogbę. Dodatkowo Anglicy są na dobrej drodze do pozyskania Jacka Grealisha z Aston Villi.
Biorąc to pod uwagę, Juventus opracował plan odzyskania swojego byłego gracza. W jego ramach Włosi mają zaoferować wymianę, w której udział wziąłby Paulo Dybala lub Miralem Pjanić. Oprócz tego byliby oni skłonni dopłacić 60 milionów euro. Nie wiadomo jednak, co na to „Czerwone Diabły”, a także gracze, którzy mieliby być włączeni do całej operacji. Nie można również zapominać o dalszym zainteresowaniu Francuzem ze strony Realu Madryt.
Pogba, z uwagi na towarzyszące problemy zdrowotne, w przeciągu obecnego sezonu uzbierał raptem osiem występów. Swoją obecność zaznaczył dwoma kluczowymi podaniami.