Trener Massimiliano Allegri naciska na działaczy „Juve”, by ci sprowadzili Argentyńczyka, jak na razie pojawiają się jednak problemy odnośnie pensji. Klub chciał zaoferować pomocnikowi około siedmiu milionów euro za rok gry, tymczasem piłkarz wolałby dziewięć milionów euro. Na przeszkodzie stoi również zainteresowanie FC Barcelony, które mimo iż nie jest tak konkretne jak to turyńczyków, skutecznie odwraca uwagę zawodnika.
„La Gazzetta dello Sport” informuje jednak, że ekipa z Allianz Stadium znalazła sposób na przełamanie impasu. Jest nim... kreatywna księgowość.
Do tej pory strony rozmawiały raczej o rocznym kontrakcie z opcją przedłużenia o kolejny rok, lecz księgowi „Bianconerich” przekalkulowali całą operację i doszli do wniosku, że korzystne dla wszystkich byłoby związanie się na dwa lata. Tyle w praktyce, czas na teorię.
Juventus chciałby wykorzystać przepisy prawa podatkowego, dzięki którym korzystne byłoby przeciągnięcie współpracy na dwa okresy rozliczeniowe. Oznacza to tyle, że umowa miałaby obowiązywać do końca czerwca 2024 roku, lecz mogłaby zostać zerwana już w lipcu 2023 roku, kiedy porozumienie weszłoby już w drugi rok rozliczeniowy.
Dzięki naliczonej w ten sposób uldze podatkowej klub byłby w stanie zaoferować zawodnikowi wyższe wynagrodzenie. Sam piłkarz wciąż miałby za to możliwość podjęcia decyzji czy chciałby pozostać w Turynie na jeszcze jeden rok, czy też spróbować ponownie swoich sił w Hiszpanii, zanim zdecydowałby się na powrót do Ameryki Południowej.
Przypomnijmy, że kontrakt Ángela Di Maríi z Paris Saint-Germain wygasa wraz z końcem czerwca, w związku z czym zawodnik może na własną rękę szukać nowego klub. Mistrzowie Francji ogłosili już, że nie będą przedłużać porozumienia z doświadczonym pomocnikiem.