Drużyna z województwa świętokrzyskiego liczyła na to, że pójdzie za ciosem po odniesieniu ostatniego zwycięstwa nad Stalą Mielec.
Z kolei Warcie Poznań zależało przede wszystkim na powrocie do domu ze zdobyczą punktową. Swój cel zrealizowała, ale nie może odczuwać satysfakcji, ponieważ straciła okazję na zgarnięcie kompletu w ostatniej akcji meczu.
Opiekun Korony Kielce nie może z tego powodu narzekać na końcowy rezultat, ale do samego przebiegu rywalizacji miało sporo zastrzeżeń do swojego zespołu oraz rywala.
- Spodziewaliśmy się tego, że Warta przyjedzie tutaj zabić ten mecz i tak to też wyglądało. Od początku, a właściwie od 15 czy 20 minuty, przeciwnik zaczął grać na czas, mając w głowie tylko jedno, żeby przetrwać - zaczął trener Kamil Kuzera.
- Popełniliśmy jeden poważny błąd, który został wykorzystany przez rywala i to wyprowadziło u nas dużo nerwowości. Było też dużo niedokładności. Mimo to chcieliśmy utrzymywać się przy piłce i konstruować akcje. Nie udawało nam się to i dlatego nie realizowaliśmy założonego planu - dodał.
- Finalnie nabiegaliśmy 120 kilometrów. Zespół dał dużo z siebie, żeby wyciągnąć remis. Wszystkim wydawało się, że będziemy chcieli to osiągnąć posyłaniem piłki w pole karne, żeby szukać przypadkowych akcji. My chcemy jednak grać w piłkę i się rozwijać. Dziś nasza gra się nie układała. Dużo rzeczy miało na to wpływ, ale cieszymy się z tego remisu. Teraz czeka nas przerwa na kadrę i musimy mocno ją przepracować, aby być konkretniejszym w kreowaniu sytuacji. Pracujemy dalej, żeby być jak najlepsi - zakończył.