Liverpool mógł poczuć się we wtorek podobnie do Milanu, który w 2005 roku zremisował z „The Reds” w regulaminowym czasie finału Ligi Mistrzów, choć do przerwy prowadził 3-0. Stawka spotkania pomiędzy Sevillą i Liverpoolem była oczywiście zupełnie inna, ale oba mecze łączy ich przebieg.
Niemiecki szkoleniowiec opowiedział na konferencji pomeczowej, że ma poczucie poniesionej porażki, choć w rzeczywistości Anglicy wywieźli z Hiszpanii jeden punkt. Największe słowa krytyki spłynęły po meczu na Alberto Moreno, ale Klopp uważa, że nie zawiódł jedynie Hiszpan, a cała formacja defensywna.
- To była bardzo dobra pierwsza połowa i niezbyt udana druga. Zupełnie przestaliśmy grać w piłkę nożną. Powinniśmy potrafić tego uniknąć, ale nie udało nam się. W drugiej połowie nie graliśmy w piłkę, więc rywale mogli zrobić właśnie to, co zrobili.
- Czymś absolutnie w porządku była pewność w pierwszej połowie, ale w drugiej cała formacja zaczęła się spóźniać, nie tylko Alberto. Powinniśmy zamknąć ten mecz dużo wcześniej.
- Zaczęliśmy zachowywać się zbyt pasywnie, oni walczyli. Należą im się ogromne słowa uznania, my powinniśmy zagrać inaczej. Nie przegraliśmy, chodzi o to, że wszystko było w naszych rękach. Będziemy o tym wiedzieć od jutra, bo w tej chwili to zbyt bolesne.
- Mamy poczucie jakbyśmy przegrali. Choć w rzeczywistości się tak nie stało, to smak tego remisu jest bardzo zły. Dla nas ten rezultat smakuje jak porażka, choć nie przegraliśmy, a dla Sevilli jak zwycięstwo, choć nie wygrali – powiedział Klopp.