Fernando Santos przybył do Polski w styczniu i wydawało się, że to idealny kandydat, by przejąć schedę po Czesławie Michniewiczu.
Stawiany przed nim cel to nie tylko awans na EURO 2024, ale też zjednoczenie zwaśnionej kłótniami grupy oraz poprawa stylu gry drużyny narodowej.
Od nominacji 68-latka minęło blisko dziewięć miesięcy i ekipa jest w jeszcze większej rozsypce.
Pod znakiem zapytania stanął nawet awans na przyszłoroczny turniej. Wiele jest przesłanek ku temu, że powalczymy o to w barażach.
Zwolnienie Fernando Santosa nie powinno zatem nikogo dziwić.
Do zakończenia eliminacji zostały jeszcze trzy spotkania, a zatem jest czas, by położyć podstawy pod budowę czegoś solidnego. Trzebe jednak dobrze wybrać.
Kto zostanie następcą 68-latka? Wydaje się, że jedno jest przesądzone - nowym selekcjonerem będzie Polak.
W kontekście następców Santosa najbardziej prawdopodobe jest zatrudnienie Marka Papszuna. Mowa bowiem o człowieku z sukcesami, który ostatnio doprowadził Raków Częstochowa do mistrzostwa kraju.
Na jego korzyść działa dodatkowo fakt, że jest wolny, a zatem nie trzeba będzie płacić potencjalnemu pracodawcy.
To właśnie kontrakt z Urawa Red Diamonds może okazać się problematyczny w przypadku Macieja Skorży. Trener ten ma jednak doświadczenie w pracy z reprezentacją. To jego przewaga nad Papszunem.
W gronie kandydatów wymienia się też prawą rękę Cezarego Kuleszy - Michała Probierza.
Po pierwsze obaj panowie dobrze się znają, a po drugie szkoleniowiec jest już w strukturach PZPN-u, jako selekcjoner młodzieżówki, co tylko ułatwia sprawę.
Do tego należy pamiętać o takich nazwiskach jak Adam Nawałka, Jan Urban, Jacek Magiera czy Marcin Brosz. Szczególnie pierwszych z nich wydaje się ciekawym rozwiązaniem, bo w podobnej sytuacji kadra znalazła się w 2013 roku i wtedy to właśnie ten dżentelmen zrobił z niej dobro narodowe.
Teraz jest jednak poza obiegiem, bo od 2019 roku pozostaje bez pracy.