Kiedy było wiadomo, że Unai Emery wkrótce straci posadę menedżera w Arsenalu, „Kanonierzy” zarzucili sieci na Irlandczyka pracującego na King Power Stadium. Wówczas nie wiedzieli jednak, z jak trudnym zadaniem będą musieli się zmierzyć.
W związku z tym szybko zwolnili hiszpańskiego menedżera, w jego miejsce zatrudniając Fredrika Ljungberga. Klubowa legenda miała dać czas londyńczykom na uzyskanie porozumienia z 46-latkiem odpowiadającym za wyniki Leicester City, jednak okazało się, że w jego umowie z „Lisami” znajduje się klauzula umożliwiająca mu odejście po uprzednim zapłaceniu 14 milionów funtów.
Na taki wydatek początkowo sternicy klubu z Emirates Stadium nie chcieli się zgodzić, lecz z każdym dniem w coraz większym stopniu utwierdzali się w przekonaniu, że byłaby to słuszna decyzja. Mając to na uwadze, nie czekając na dalszy bieg wydarzeń, władze wicelidera tabeli Premier League zaproponowały Brendanowi Rodgersowi przedłużenie współpracy.
Dzisiaj z kolei doszło do zawarcia kontraktu, który wiąże obie strony aż do 30 czerwca 2025 roku. „The Telegraph” zapewnia, że Irlandczyk będzie mógł teraz liczyć na zdecydowanie większą gażę (do tej pory zarabiał około pięciu milionów funtów rocznie), a jednocześnie jego klauzula wykupu pójdzie w górę. Tym samym kończy to spekulacje dotyczące przejęcia sterów w Arsenalu przez 46-letniego menedżera, który do Leicester City przybył z Celticu. Wcześniej na konto szkockiej ekipy trafiło niespełna dziewięć milionów funtów.
Rodgers do tej pory poprowadził „Lisy” w 28 spotkaniach, z których aż 19 kończyło się zwycięstwem i tylko pięć porażką.