Słaba postawa Manchesteru United w ostatnich tygodniach - przede wszystkim na krajowym podwórku - spowodowała, że władze postanowiły dokonać zmiany szkoleniowca. Z posadą pożegnał się Ole Gunnar Solskjær, a jego miejsce tymczasowo zajął Michael Carrick.
Nowy trener stanął przed trudnym wyzwaniem, bo już w pierwszym meczu w nowej roli musiał uporać się z Villarrealem. Poradził sobie dobrze, bo prowadzona przez niego drużyna wygrała to spotkanie rezultatem 2-0.
Po meczu nie krył on zadowolenia z takiego obrotu zdarzeń, a co za tym idzie, awansem do 1/8 finału Ligi Mistrzów.
- Debiut w roli menedżera bardzo mi się podobał. Muszę jednak podziękować całemu sztabowi szkoleniowemu, który stał za mną murem i pomagał mi, aby wszystko wypadło tak, jak należy. To samo zawodnicy. Stałem przy linii i widziałem, że dają z siebie wszystko. To nie był mój wieczór, ale ich. Chodziło o awans i mamy to w garści. Liczę, że to dla nas nowy start - stwierdził.
40-latek odniósł się także do samego awansu jego podopiecznych do kolejnej fazy tych kontynentalnych rozgrywek.
- Ten triumf ma dla nas naprawdę duże znaczenie. To było naprawdę trudne zadanie, bo postawili nam trudne warunki. Są nieźli z piłką przy nodze i musisz wtedy dużo pracować w defensywie. Mieliśmy okres gry, gdy się nie układało, ale zmiennicy dali odpowiedni impuls. To dla nas wspaniały wieczór, bo zagramy na wiosnę w Lidze Mistrzów. Tę wygraną dedykuję Ole Gunnarowi Solskjærowi - zakończył.