W 2016 roku Marek Papszun objął stery drugoligowego wówczas Rakowa Częstochowa. Na przestrzeni lat udało mu się wywalczyć awans do Ekstraklasy, a w minionym roku zdobył trofeum Pucharu Polski. W obecnym sezonie ma duże szanse na wywalczenie krajowego mistrzostwa.
47-latek jest niezwykle docenianym w kraju fachowcem. Do niedawna znajdował się w wąskim gronie kandydatów, których rozpatrywano do roli zastąpienia Paulo Sousy na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski.
Zimą jego usługami interesowała się Legia Warszawa. Ostatecznie Papszun zdecydował się pozostać w Rakowie Częstochowa, z którym podpisał kontrakt obowiązujący do 30 czerwca 2023 roku.
Niewykluczone, że to jedna z ostatnich umów w trenerskiej karierze Papszuna. Konsekwentnie zapowiada on odejście w niedalekiej przyszłości od zawodu, na co wpływają rodzinne ustalenia.
– Takie plany są, chociaż trudno przewidzieć, co wydarzy się za trzy lata. To długi okres, równie dobrze za jakiś czas mogę nie mieć tej pracy. Teraz mój kontrakt obowiązuje do końca czerwca 2023 roku, ale w tym zawodzie nigdy nie ma pewności. Jeśli ta praca będzie ciągła, to za trzy lata mogę zakończyć ten rozdział w życiu.
– Ta energia jest cały czas, widać to chociażby po moich spięciach z sędziami. Co do przyszłości, to tak ustaliłem z najbliższymi. Może po powrocie do Warszawy dalej będę zajmował się piłką, a może czymś kompletnie innym? Trudno odpowiedzieć na to pytanie dzisiaj. Myślę, że piłka będzie nadal moją wielką pasją, ale czasami w życiu nie można mieć wszystkiego – wyznaje Papszun.
W trwającej kampanii Raków Częstochowa zajmuje w tabeli Ekstraklasy drugą lokatę, a do prowadzącej Pogoni Szczecin traci zaledwie punkt. Papszun ma zatem okazję do wywalczenia historycznego dla klubu triumfu.