Takefusa Kubo trafił do Realu Madryt w lipcu 2019 roku. Wówczas pozyskano go z FC Tokyo i liczono, że w dłuższej perspektywie będzie realnym wzmocnieniem kadry pierwszego zespołu.
Choć z triumfatorem poprzedniej edycji Ligi Mistrzów jest już związany trzy lata, to do tej pory nie rozegrał dla tej ekipy nawet jednego oficjalnego meczu. Zamiast tego wypożyczano go dwukrotnie do Mallorki, a także do Villarealu oraz Getafe.
Teraz mogło wydawać się, że Japończyk rozpocznie przygotowania pod okiem Carlo Ancelottiego. Do tego jednak nie dojdzie, ponieważ zostanie sprzedany.
W ostatnich dniach Real Madryt doszedł do porozumienia z Realem Sociedad w kwestii transferu definitywnego. Na jego mocy „Królewscy” zarobią sześć i pół miliona euro. To jednak nie wszystko, bo zastrzeżono sobie także połowę praw z tytułu kolejnej transakcji z udziałem Kubo.
Sam zawodnik zjawił się w poniedziałek w Kraju Basków, a na lotnisku czekali na niego dyrektor sportowy Roberto Olabe oraz szef działu rekrutacyjnego Erik Bretos. Wszystko po to, by we wtorek rozpocząć testy medyczne. Jeśli wypadną one pomyślnie, parafuje kontrakt do 30 czerwca 2027 roku.
Przy okazji ostatniego wypożyczenia do Mallorki 21-letni skrzydłowy lub ofensywny pomocnik rozegrał łącznie 30 meczów, a jego dorobek to dwa gole oraz trzy asysty.