Jacek Góralski miał swoje „pięć minut” w reprezentacji Polski. Za kadencji Adama Nawałki odgrywał w niej rolę zadaniowca, mającego zabezpieczyć środek boiska. Rzeczywiście, ówczesny selekcjoner miał na niego bardzo dobry plan.
Ostatecznie 31-latek zagrał w narodowym trykocie 21 razy. Pojechał nawet na Mistrzostwa Świata w Rosji, na których „Biało-Czerwoni” kompletnie zawiedli.
W karierze Góralskiego wydarzyło się ostatnio sporo. Minionego lata trafił do Bundesligi, zasilając szeregi VfL Bochum. Wydawało się, że to będzie przełom dla zawodnika z Bydgoszczy. Niestety, tak się nie stało.
Z powodu problemów zdrowotnych opuścił wiele spotkań, a później trudno mu było wywalczyć miejsce w składzie. Po roku obydwie strony rozwiązały umowę. Przygoda wychowanka w niemieckiej ekstraklasie zamknęła się na czterech spotkaniach.
Góralski pod koniec sierpnia zaskoczył i podpisał kontrakt z trzecioligową Wieczystą Kraków. W tej sytuacji raczej zamknął sobie drogę do reprezentacji Polski.
W rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” przyznał, że mógłby wrócić i zastąpić Grzegorza Krychowiaka, który oficjalnie pożegnał się z kadrą.
- Ogromny szacunek dla Grzegorza Krychowiaka, bo zagrał 100 meczów. Pamiętajmy, że reprezentacji zawsze grał na wysokim poziomie. Według mnie to jest dobry zawodnik i jeżeli nie ma teraz defensywnego pomocnika, to ja mogę zawsze wrócić i zagrać - powiedział defensywny pomocnik.
Oczywiście, taką deklarację należy przyjąć z przymróżeniem oka.