Przed rokiem wicemistrz świata z 2018 roku miał na biurko lukratywną ofertę z Paris Saint-Germain i jak powiedział, z pełną świadomością rozważał jej zaakceptowanie. Ostatecznie transfer nie doszedł do skutku, a jak informowały wówczas hiszpańskie media, wielką rolę w pozostaniu 31-latka na Camp Nou odegrał Ernesto Valverde. Hiszpański trener miał bowiem nie wyobrażać sobie jedenastki bez środkowego pomocnika z Bałkanów.
Kluczem do kontynuowania współpracy z katalońskim klubem były także zapewnienia ze strony władz o pojawieniu się propozycji przedłużenia umowy na nieco korzystniejszych warunkach finansowych. Tymczasem mijały kolejne miesiące, a nowy kontrakt nie nadchodził. W końcu głos zabrał Josep Maria Bartomeu, prezes Barcelony, który oświadczył, że z uwagi na poniesione wydatki przynajmniej do końca sezonu nie będzie w stanie dać podwyżki Ivanowi Rakiticowi.
Zimą do klubu przybył Frenkie de Jong, który gra na tej samej pozycji co Chorwat. W efekcie doświadczony zawodnik przestał być priorytetem dla Ernesto Valverde. Świadczą o tym jego ostatnie słowa z konferencji prasowej po meczu sparingowym z Chelsea.
– Do tej pory był ważnym piłkarzem Barcelony. Nie wiem jednak, czy będzie podobnie w nadchodzącym sezonie. Dołączają do nas kolejni gracze i, jak co roku, będzie musiał sobie zapracować na miejsce w składzie. Czas mija dla wszystkich jednakowo. Był jednak dla nas ważny i może być tak nadal – powiedział szkoleniowiec „Blaugrany”.
Przypomnijmy, że 104-krotny reprezentant Chorwacji nie tak dawno zapewniał o chęci pozostania w Barcelonie. Niemniej, w obliczu słów wypowiedzianych przez byłego trener Athletic Club, może on zmienić zdanie.
Jego sytuację cały czas bacznie śledzą Inter Mediolan i Paris Saint-Germain.
W ubiegłym sezonie 31-latek wystąpił w 54 spotkaniach, strzelił pięć goli i posłał 10 kluczowych podań. Kontrakt łączący go z „Dumą Katalonii” wygasa 30 czerwca 2021 roku.