Drużyna prowadzona przez Marka Papszuna przystępuje do 30. kolejki Ekstraklasy z jedenastopunktową przewagą nad „Wojskowymi”. Tym samym mają oni na pięć serii gier przed końcem sezonu iluzoryczne szanse na odrobienie tej straty.
A po dzisiejszym pojedynku z „Nafciarzami” mogą już definitywnie zostać pozbawieni nadziei na dogonienie Rakowa Częstochowa. Stanie się tak za sprawą zanotowania remisu lub poniesienia porażki na własnym terenie z Wisłą Płock (28 kwietnia o godzinie 18:00).
Wówczas dystans do „Medalików” zostanie utrzymany lub zmniejszy się o jedno „oczko”. Z kolei to otworzy im drogę do uzyskania wystarczającej przewagi nad Legią Warszawa, by rozpocząć celebrację z wywalczenia pierwszego w historii mistrzostwa Polski po wcześniejszym dwukrotnym zajęciu drugiego miejsca.
Podopieczni Marka Papszuna, w przypadku porażki „Wojskowych”, muszą przynajmniej zremisować z Lechią Gdańsk w drugim rozgrywanym w piątek meczu (28 kwietnia o godzinie 20:30). Wtedy w najgorszym razie na finiszu rozgrywek zrównają się punktami i dzięki korzystniejszemu bilansowi starć bezpośrednich - 4:1, 0:3 - utrzymają pierwsze miejsce w tabeli.
Jeżeli w pojedynku Legii Warszawa z Wisłą Płock padnie remis, to tylko wygrana z „Biało-Zielonymi” da „Medalikom” prawo do rozpoczęcia świętowania.
Każdy inny wynik odracza prawdopodobną koronację Rakowa Częstochowa do następnej kolejki. Wówczas obie ekipy zmierzą się w sobotę odpowiednio z Koroną Kielce (Raków o godzinie 15:00) i Pogonią Szczecin (Legia o godzinie 17:30).
***