Francuz był częścią rewolucji kadrowej, którą Florentino Pérez zaproponował zaraz po swoim powrocie do roli prezydenta „Królewskich”. Od tamtej pory powiedziano o nim wiele, kibice nieraz zarzucali mu brak skuteczności, ale za każdym razem napastnik zakasywał rękawy i po prostu robił swoje. I choć nie uniknął spekulacji transferowych, działacze Realu Madryt nie wyobrażają sobie drużyny bez niego.
Zaufanie, którym darzą się obie strony może zostać wkrótce przelane na papier. Od kilku miesięcy Benzema miał negocjować warunki nowej umowy i najświeższe informacje w tej sprawie przedstawia dziennik „AS”. Ten twierdzi jednak, że trudno tu mówić o jakichkolwiek negocjacjach, były to bowiem bardziej zwykłe rozmowy.
Umowa ma obowiązywać do połowy 2023 roku, a klub widzi w Benzemie idealne rozwiązanie na przeczekanie do czasu transferu jego rodaka - Kyliana Mbappé. Snajper nie robił przy tym najmniejszych problemów, decydując się na podpisanie kontraktu in blanco.
W praktyce oznacza to, że 33-latek nie stawiał klubowi jakichkolwiek warunków, zarówno co do długości porozumienia, jak i pensji, która będzie mu wypłacana. Wątpliwe jednak, by Real Madryt wykorzystał to do drastycznego obniżenia pensji swojej gwiazdy.
Obie strony są zadowolone z dotychczasowej współpracy, chcąc ją kontynuować jak najdłużej. Po odejściu Sergio Ramosa to właśnie Benzema może najczęściej zakładać opaskę kapitańską, nawet mimo tego, iż w hierarchii jest za Marcelo. Napastnik liczy, że w rozpoczętym już sezonie wywalczy koronę króla strzelców, udowadniając swoją wartość i dopisując kolejną kartę do swojej madryckiej przygody.