Dziecięce marzenie skrzydłowego przerodziło się w koszmar. Latem 2019 roku reprezentant Belgii zdecydował się przenieść na Santiago Bernabéu po siedmiu sezonach spędzonych w Chelsea. „Królewscy” musieli łącznie wyłożyć na transfer 115 milionów euro.
Analogicznie jego nazwisko znajduje się w czołówce klasyfikacji listy płac madrytczyków. Nie można mieć jednak wątpliwości, że pieniądze poszły w błoto. 31-latek rozgrywa u obecnego pracodawcy czwartą kampanię, lecz przez znaczny okres piłkarz poświęcał się leczeniu urazów.
Statystyki wychowanka Lille OSC prezentują się katastrofalnie - siedem goli i 11 asyst w 72 spotkaniach.
Zarząd Realu Madryt już od dłuższego czasu stara się znaleźć rozwiązanie, które pozwoliłoby odciążyć budżet płacowy oraz ewentualnie odzyskać cząstkę z zainwestowanych pieniędzy. Próbowano oddelegować piłkarza w ramach wypożyczenia, przekazując część odpowiedzialności za wypłatę wynagrodzenia. W tym kontekście przewijały się plotki nawet o powrocie na Stamford Bridge. Bezskutecznie.
W międzyczasie klub Florentino Péreza dyskretnie oferował swojego podopiecznego innym firmom w ramach transferu definitywnego. Za każdym razem nie było jednak odzewu. Do dziś nie pojawił się chętny.
Kontrakt Hazarda wygasa w czerwcu 2024 roku. Zima lub lato okażą się więc decydujące w kontekście dalszej przyszłości dwukrotnego mistrza Anglii.