Jeszcze w czerwcu wydawało się, że Zdeněk Ondrášek może trafić do Ekstraklasy. Zainteresowanie jego usługami przejawiała Wisła Kraków, w której to barwach grał w latach 2016-2019.
Ostatecznie jednak do transferu nie doszło, bo po Czecha zgłosił się rumuński potentat FCSB.
32-latek podpisał kontrakt do 30 czerwca 2022 roku i na jego mocy miał inkasować 20 tysięcy euro za miesiąc. Ponadto Viktoria Pilzno zarobiła na transferze 100 tysięcy euro.
Od samego początku Ondrášek miał jednak kłopoty z pokazaniem pełni swoich możliwości i na każdym kroku był krytykowany nie tylko przez fanów, ale też i enigmatycznego właściciela klubu, George'a Becaliego.
Po jednym ze spotkań ten zagroził, że jeśli gracz nie poprawi swojej dyspozycji, to w trybie natychmiastowym opuści klub.
Atakujący w ostatnich meczach wielkiej furory nie zrobił, a 63-latek dotrzymał słowa i zwolnił Czecha po 39 dniach od parafowania z nim kontraktu.
Przy okazji swojego pobytu w Rumunii 32-latek rozegrał łącznie trzy mecze, na które złożyło się 110 minut. Rumuńskie media informują, że za ten okres zarobił blisko 200 tysięcy euro: nieco ponad 100 tysięcy euro za podpis oraz kolejne 80 tysięcy euro - równowartość czterech pensji, która przysługuje mu za zerwanie umowy ze strony klubu.
Na razie nie wiadomo, gdzie zakotwiczy Ondrášek. Być może wróci temat przenosin do Wisły Kraków, ale w tej chwili najbliżej sprowadzenia zawodnika jest FCU Craiova.