Efekt pierwszego wrażenia: Cillian Sheridan

2017-03-05 16:44:51; Aktualizacja: 7 lat temu
Efekt pierwszego wrażenia: Cillian Sheridan Fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka Źródło: transfery.info

Postura jak u greckiego herosa, charakterystyczny ruch w polu karnym i skłonności do gry na jeden kontakt. Chociaż debiuty nie należą do niezwykle miarodajnych, to Irlandczyk ma szansę stać się pewniakiem przy ustalaniu składu.

Tytan na szpicy

Prawie dwa metry wzrostu, szerokie barki, a do tego dynamika na całkiem niezłym poziomie. Białostocki cavanman natychmiast otrzymał szansę od trenera Probierza i… wydaje się, że dał mu sporo do myślenia w kontekście organizowania taktyki na kolejne spotkania. W większości przypadków tego typu zawodnicy przez praktycznie 90% czasu przebywają tylko w polu karnym, oczekując na dobre dośrodkowanie od któregoś z kolegów. Okazuje się, że akurat Cillian Sheridan jest do pewnego stopnia wyjątkowy i ma jeszcze kilka asów w rękawie.

Typowo, standardowo i bez zaskoczenia – Irlandczyk balansował między stoperami Śląska Wrocław starając się jak najbardziej utrudnić im życie. Zdecydowanie najczęściej wdawał się w pojedynki z Kokoszką, który całkiem nieźle sobie radził. Obrona wrocławian przez pierwsze 20 minut spisywała się naprawdę dobrze w obliczu stałych fragmentów gry, maksymalnie utrudniając życie przeciwnikowi (m.in. dlatego strzał głową Sheridana z 7. minuty poszybował ponad bramką).

I w tym momencie można by było skoncentrować się tylko na grze charakteryzującej zwyczajnego, statycznego napastnika. Tylko, że chodzi o Irlandczyka, który wyłamuje się z wielu piłkarskich schematów.

Już w 2. minucie 28-latek dał popis gry w innym sektorze niż początkowo mu przypisywano. Wybiegł z „szesnastki” chociaż teoretycznie mógłby okazać się bardzo przydatny przy dalekim wrzucie z autu. Tym razem jednak, podopieczni Probierza zdecydowali się na krótkie rozegranie, w którym uczestniczył właśnie napastnik. Nie była to sytuacja jednostkowa – powtórka nastąpiła kilkanaście sekund później i była czymś naturalnym w drugiej połowie.

W przypadku, gdy Jaga decydowała się na dalekie dorzucenie piłki, sprawa była o wiele prostsza. Wówczas Sheridan poruszał się w polu karnym starając się zmylić przeciwnika. Można było odnieść wrażenie, że Śląsk zaskakująco solidnie odrobił lekcje, ale starczyło mu energii na ok. 40 minut gry. W tym czasie podopieczni Urbana starali się zachować maksymalną koncentrację w bocznych sektorach, żeby zminimalizować ryzyko dobrego dośrodkowania na bardzo groźnego Irlandczyka. On w tym czasie czekał w gotowości, ale nie można było mu zarzucić biernego nastawienia do wydarzeń meczowych. Napastnik dreptał od jednego rywala do drugiego, usiłując się nie tylko wytrącić ich z rytmu, ale i jak najbardziej pokazać się kolegom z drużyny. Podobnie było przy wyprowadzaniu kontry (zwłaszcza znamienna jest ta z 37. minuty), gdy Sheridan biegał zygzakiem w kierunku szesnastki domagając się piłki od Vassiljeva. Właściwie już na tym etapie aklimatyzacji widać, że ci dwaj zawodnicy nadają na podobnych falach. Estończyk bardzo często szukał podaniami swojego nowego kolegi i starał się wykorzystać jego aktywność w ataku.

Asy w rękawie

Dynamika Irlandczyka nie ograniczała się jedynie do utrudniania życia przeciwnikowi w jego polu karnym, a w jego całej grze. Wystarczy chociażby spojrzeć na jego zachowanie z piłką – starał się jej jak najszybciej pozbyć, od samego początku próbował rozgrywać na jeden kontakt. Początkowo efekty były dość mizerne, bowiem brakowało zrozumienia z pozostałymi piłkarzami Jagiellonii, ale Sheridan wcale nie potrzebował dużo czasu, żeby wyczuć tempo akcji ofensywnych. Zwłaszcza, że brał udział w niemalże wszystkich.

Dwa całkiem niezłe strzały i duża wartość w pojedynkach główkowych. Napastnik nie zwykł przegrywać w powietrzu (w pierwszej połowie zdarzyło mu się to tylko raz), ale jeszcze ma problem z dokładnym odegraniem (zwykle piłki padały łupem przeciwnika). Co ciekawe, nie ogranicza się do gry między stoperami, a… bardzo chętnie schodzi niżej i do boku.

Sytuacja z 2. minuty nie była przypadkowa. Irlandczyk wykazuje ogromne skłonności do gry w bocznych sektorach boiska, gdzie może wykorzystać swoje gabaryty (zastawić się, świetnie sprawdzał się tyłem do bramki) i przy okazji pograć na jeden kontakt upłynniając ataki Jagiellonii. Zwykle jego podania są krótkie i dokładne (6/7 w pierwszej części spotkania). W drugiej połowie zanotował zdecydowany skok jakościowy. Być może nie przełożyło się to jakoś szczególnie na dokładność, ale na pewno Sheridana było więcej. Jeszcze więcej.

Akcja-marzenie na 3:1. Irlandczyk odegrał do Vassiljeva, on z kolei do Tomasika aż w końcu futbolówka trafiła do Góralskiego. Ogromną rolę odegrał nowy nabytek białostoczan, który nie dość, że rozpoczął cały atak, to jeszcze nie zwolnił – wręcz przeciwnie, nadał mu tempa i kolorytu stanowiąc jej głównego architekta.

W ciągu 30 minut drugiej połowy Irlandczyk zasłużył na ogromny kredyt zaufania od szkoleniowca. Dołożył jedną interwencję, strzał głową (i centrostrzał), który minimalnie minął bramkę Śląska i 6/7 krótkich podań (jeszcze jedno długie, również nieudane). Nie poprawił się w aspekcie pojedynków główkowych (jeden przegrany), ale akurat to powinno zależeć od komunikacji w ekipie.

Trener Probierz na pewno może być bardzo zadowolony z postawy swojego nowego podopiecznego. Zyskał napastnika, który nie tylko będzie górował w polu karnym, wygrywał pojedynki główkowe, ale i wspomoże linię pomocy, w której odnajduje się naprawdę bardzo dobrze. Sheridan nie waha się zejść niżej, pograć na jeden kontakt, by za kilka sekund pognać pod bramkę rywala i zygzakiem wyprosić sobie podanie. Już w tym momencie widać, że jeszcze bardziej wzmocni ofensywę białostoczan i przy tym dogada się z Vassiljevem, który nawet dzisiaj bardzo chętnie szukał go podaniami. Dodatkowo szkoleniowiec będzie mógł wyciągnąć jeszcze kilka zaskakujących asów z rękawa, m.in. poprawiając stałe fragmenty gry (Irlandczyk zwykle czeka na krótkim słupku, istnieje szansa na kreatywne zastosowanie dalekich wrzutów autu) i wykorzystując swojego napastnika w grze defensywnej. Irlandczyk spisał się dzisiaj naprawdę dobrze i chociaż kilkakrotnie w obliczu pojedynków jeden na jeden zachował się dość niemrawo, ewentualnie nie docierały do niego podania, gdy przyklejał się do obrońców wrocławian, to zaraz potrafił to zrekompensować wysokim stopniem zaangażowania we wszystkie akcje ofensywne. Jagiellonia potrzebuje zawodnika tego typu i wydaje się, że… on także potrzebuje Jagiellonii.