Wzięliśmy pod uwagę zarówno transfery Polaków grających wcześniej za granicą, jak i transakcje między ekstraklasowymi klubami. Pod lupą XXI wiek.
Bartłomiej Pawłowski (2014/2015,
Widzew - Lechia Gdańsk, 600 tysięcy euro)
Chwilę
wcześniej Pawłowski powrócił z hiszpańskich wojaży. Jedna
bramka w La Liga nie wystarczyła, żeby Malaga zdecydowała się na
wykupienie go z Widzewa. Łodzianie chcieli 700 tysięcy euro,
Hiszpanie proponowali dużo mniej i temat upadł. Tak do walki
wmieszała się Lechia, która była przekonana, że robi świetny
interes. Pawłowski jednak bardzo szybko poszedł na wypożyczenia do
Zawiszy Bydgoszcz i Korony Kielce. Ciekawe jak pójdzie mu w Gdańsku
w tym sezonie.
Marcin Burkhardt (2006/2007, Amica Wronki – Legia Warszawa, 650 tysięcy euro)
Burkhardt miał
wtedy 22 lata. Pierwszą drużynę Amiki opuścił z powodu
konsumpcji piwka podczas zgrupowania drużyny z Wronek. Chwilę
później wypożyczono go do Warszawy, a z racji tego, że od razu
nieźle się wkomponował i pomógł w zdobyciu mistrzostwa, Legia
postanowiła go wykupić. W Warszawie grał jeszcze przez dwa lata,
ale - również z powodu kontuzji - na boisku pojawiał się coraz
rzadziej.
Maciej Iwański (2008/2009, Zagłębie Lubin -
Legia Warszawa, 650 tysięcy euro)
Mistrzostwo i
Superpuchar Polski - z takimi trofeami zdobytymi z Zagłębiem,
Iwański przenosił się do Warszawy. Legia interesowała się nim
już zresztą dużo wcześniej. Zanotował w jej barwach dwa pełne
sezony. Momentami prezentował się naprawdę dobrze. Kreował grę i
dostał nawet opaskę kapitańską. Po przeniesieniu do rezerw nie
miał jednak czego szukać w stolicy. Odszedł do Turcji.
Maciej
Sadlok (2010/2011, Ruch Chorzów - Polonia Warszawa, 675 tysięcy
euro)
Józef Wojciechowski dogadał się z Ruchem już
latem, ale Sadlok trafił do Warszawy pół roku później. Razem z
Ebim Smolarkiem, Arturem Sobiechem i całą resztą miał zdobyć
mistrzostwo Polski. Skończyło się na miejscu w środku tabeli.
Sadlok zanotował w barwach Polonii w sumie 31 ligowych spotkań. Po
nich wrócił do Chorzowa.
Michał Pazdan
(2015/2016, Jagiellonia Białysok - Legia Warszawa, 700 tysięcy
euro)
Transferowy strzał w dziesiątkę legionistów. W
poprzednim sezonie zdecydowanie jeden z najlepszych obrońców
Ekstraklasy. Z jeszcze lepszej strony Pazdan pokazał się jednak na
mistrzostwach Europy, po których nastała przecież „Pazdomania”.
Cały czas mówi się o jego odejściu z Warszawy, ale ciekawe czy w
razie pozostania w stolicy, dalej będzie się tak wyróżniał na
tle innych zawodników.
Daniel Łukasik (2014/2015, Legia Warszawa - Lechia Gdańsk, 800 tysięcy euro)
Łukasik
był na Legię po prostu za słaby. Zdobytych w jej barwach
mistrzostw i pucharów nikt mu jednak nie odbierze. Lechia zapłaciła
za niego 800 tysięcy, ale w jej barwach też nie pokazał niczego
wielkiego. Niedawno głośno mówiło się o jego odejściu z
Gdańska, ale póki co nie pojawiły się żadne konkrety.
Michał
Masłowski (2014/2015, Zawisza Bydgoszcz – Legia Warszawa, 800
tysięcy euro)
To miało być naprawdę duże wzmocnienie
legionistów. Z gwiazdy Ekstraklasy Masłowski stał się tymczasem
zwykłym przeciętniakiem. Albo i jeszcze gorzej. Swoje zrobiła
oczywiście kontuzja pleców, ale nawet jeśli „Masło” był w
pełni sił, nie wnosił niczego do gry Legii. Wypożyczenie do
Piasta Gliwice ma pomóc wrócić mu na właściwe tory. Warszawski
klub chciałby też pewnie odzyskać znaczną część pieniędzy z
tego transferu.
Artur Sobiech (2010/2011, Ruch Chorzów - Polonia Warszawa, milion euro)
O Sobiechu już
wspomnieliśmy. Nie udało mu się zaprowadzić Polonii na szczyt,
ale dziewięć trafień w 23 ligowych spotkaniach trzeba uznać za
niezły wynik. Snajper podpisał z „Czarnymi Koszulami”
trzyletnią umowę, ale już po roku odszedł do Hannoveru 96. Prezes
Wojciechowski pieniędzy nie stracił, bo Niemcy wyłożyli nieco
ponad milion.
Rafał Murawski (2010/2011, Rubin Kazań - Lech Poznań, milion euro)
Lechici nie żałowali gotówki, ale pamiętajmy, że kilkanaście miesięcy temu sprzedali Murawskiego Rosjanom za ponad trzy miliony. Do tego mieli też sporo pieniędzy z transferu Roberta Lewandowskiego. Czy „Muraś” wart był takiej kasy? W Rosji mu nie wyszło, ale na krajowym podwórku zawsze dodawał jakości. Potwierdza to w Pogoni Szczecin.