Komentarz do losowania LE: Medialność? Ważne są liczby

2014-08-29 14:27:38; Aktualizacja: 10 lat temu
Komentarz do losowania LE: Medialność? Ważne są liczby Fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Marcin Żelechowski Źródło: Transfery.info

Nudne wyjazdy, przeciętne zespoły, wyjście z grupy jako konieczność - to przeważające komentarze po losowaniu Ligi Europy. Czy aby na pewno jest to właściwy punkt widzenia?

Racja. Metalist, Trabzonspor, Lokeren na nikim nie robią wrażenia, Legię czekają dalekie podróże, a i są to zespoły do ogrania. Tylko, że polskie drużyny nie takie grupy przegrywały w ostatnich latach. Nie twierdzę, że teraz byłoby podobnie, bo piłkarze z Łazienkowskiej z obecną mentalnością są w stanie wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i z pewnością każda drużyna z możliwych do wylosowania nie budziłaby specjalnego strachu o wynik, przynajmniej na własnym terenie. 

Owszem, miło byłoby zobaczyć kogoś z Włoch czy z Hiszpanii, dostać rywala, który naprawdę mógłby zwerifikować potencjał podopiecznych Berga i nie twierdzę, że nawet w ewentualnej grupie śmierci, Legia nie skończyłaby tej fazy z awansem. Sęk w tym, że przyszedłby on po ciężkich bojach, a raczej do ostatniej kolejki byłby on niepewny. 

Powiecie, że skoro Lech kilka lat temu dostał się do fazy pucharowej, mając za rywali takie firmy jak Juventus czy Manchester City, to dlaczego dla Legii to losowanie jest darem od losu? Odpowiedź jest prosta - ranking. Cyferki w futbolu mają znaczenie - nie tylko te w budżecie, nie tylko te w premiach za awans - przede wszystkim te we współczynnikach kolejnych klubów. Chociażby dlatego, że ułatwiają walkę o wielkie pieniądze i prestiż.

Skoro Legia jest silna jak nigdy, a coraz częściej spotykam się z porównaniami, że takiej drużyny w Polsce nie było od czasów Wisły Kasperczaka, z czym nie polemizuję, bo oglądając każde spotkanie mistrzów Polski dostrzegam europejską jakość, to nawet w tej na pozór słabej grupie ma coś do udowodnienia. Awans to bowiem absolutny plan minimum, a skoro ambicje są wielkie, to trzeba tę grupę wygrać w cuglach, notując po drodze jak najwięcej zwycięstw. 

Lepiej więc przestać skupiać się na medialności rywali i innych mniej istotnych aspektach, zwracając uwagę na budowanie fundamentów pod przyszły sezon. Wówczas nikt nie będzie się dziwił, że Legia jest nierozstawiona i zabraknie nerwowego wyliczenia, ile wyżej notowanych zespołów musi odpaść, by ten stan rzeczy uległ zmianie. 

Zresztą, medialny sukces w tym roku został już osiągnięty. Może nie w taki sposób, jak wszyscy by sobie tego życzli, ale o Legii usłyszała cała Europa. A wielkie firmy na Łazienkowskiej? Zjawią się - na wiosnę, jeśli nie dojdzie do żadnej kompromitacji. Wówczas będzie okazja sprawdzenia się i pokazania, że dalsza obecność w rozgrywkach to nie efekt słabych grupowych rywali.

A skoro teraz nikt nie boi się Interu czy Villarrealu, to ta przygoda może trwać dłużej niż do pierwszego dwumeczu fazy pucharowej. I tego należy życzyć Legii, bo zdobywane przez nią punkty do rankingu pomogą całej polskiej piłce.